9. Jak słyszysz jestem potrzebny.

5.9K 401 581
                                    

Witamy w ten chłodny i deszczowy wtorek. My wrzucamy dla was rozdział i cieplutko prosimy o 100 komentarzy i kolejny będzie w piątek ☺️

Louis obudził się z Harrym wtulonym w niego i okrytym dokładnie kołdrą. Niemal od razu zauważył, że młodszy się trzęsie. Wyplątał się spod przykrycia i spojrzał na bruneta, miał on zaciśnięte oczy i szukał od razu ciepłego ciała.

- Zimno, przytul proszę - Harry jakby przez sen to mówił - Loueh, nie każ mi marznąć... - jego głos był dziwnie zmieniony, jakby był chory.

- Masz gorączkę Harry - dotknął czoła i policzka bruneta - Coś mi się wydaje, że nie małą.

- Boli mnie głowa, ciało... Wszystko - wyznał, tuląc się mocniej do niego.

- Nie brzmi to dobrze, przyda się lekarz - stwierdził - Nie można bagatelizować takich rzeczy.

- Znasz kogoś? - zaśmiał się ciężko, zapominając o prywatnym lekarzu piłkarzy.

- Mamy lekarza piętro niżej Harreh - pokręcił głową.

- Nie zostawiaj mnie, jesteś ciepły - splątał ich nogi - Proszę Lou, nie czuję dobrze. Nie chcę być sam - zamglonym wzrokiem spojrzał na piłkarza.

- Sięgnę tylko po telefon dobrze? Nigdzie się nie ruszam - obiecał Stylesowi - Napiszę sms do niego, kiedy mógłby wpaść.

- O-Okej - niechętnie się odsunął od starszego i automatycznie skulił się w sobie na zimno.

Tomlinson szybko wrócił do młodszego, nie protestując, kiedy ten znowu wczepił się w niego. Piosenkarz wyraźnie podczas choroby był niezłą przylepą, co było całkowicie urocze. Lekarz obiecał, że zajrzy do nich po obiedzie, żeby sprawdzić co z Harrym. Do tego czasu brunet miał odpoczywać, pić ciepłą herbatę i nie obciążać organizmu. Dla Stylesa było to odpoczynkiem, a zarazem wyzwaniem. Wszystkie kości go bolały, głowa i do tego ciągle było mu zimno. W ogóle nie odsuwał się od ciepłego ciała Louisa.

- Nie podoba mi się to coraz bardziej Hazz - westchnął Louis - Ta gorączka zdaje się rosnąć.

- Jestem chory, bez lekarstw, co się dziwisz - czknął, niemal że w całości leżąc pod kołdrą.

- Carl od razu przyniesie leki, przynajmniej te podstawowe - zapewnił.

- Umieram, to kara za wszelkie grzechy Louis! - zawołał dramatycznie, unosząc na chwilę dłoń w górę.

- To tylko przeziębienie Harreh, przejdzie ci - pokręcił głową.

- Nie - sprzeciwiał się bardzo słabym głosem, kto lubił być chory?

- Rozpaczasz jakbyś był śmiertelnie chory - zaśmiał się - Poleżysz w łóżku, weźmiesz leki i jutro będziesz jak nowy.

- Najpierw daj mi te leki - kopnął go, jednak nie bolało to jak zwykle, gdyż brunet nie miał kompletnie siły.

- Nie narzekaj, przyjdzie zaraz lekarz - uszczypnął go w bok - Obejrzysz mecz dziś w łóżku.

- Wiem, będę z daleka kibicował... Ciekawe czy nasi fani się tym zawiodą - nie komentował tego, że Louis nie zdjął dłoni z jego boku.

- Na pewno będą spekulacje - stwierdził, gładząc kciukiem gorącą skórę bruneta.

- Mhm - przez chorobę w ogóle nie zwracał uwagi na ruchy piłkarza. Za bardzo źle się czuł.

- Możesz dodać post na Instagram, że mi kibicujesz - zasugerował.

- Pewnie tak zrobię, w ogóle powinienem być zły, za wstawienie mojego zdjęcia na instagram, gdy byłym cały spocony i brudy...

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz