42. Jest jak jest.

4.2K 283 66
                                    

Piątkowy rozdział prosto do waszych rąk! Poproszę ponownie 50 komentarzy i we wtorek będzie kolejny!

Louis wyszedł spod prysznica, musiał zmyć z siebie pot po bieganiu. To było jego przyzwyczajenie, jego ciało potrzebowało wysiłku, żeby czuć się dobrze. Ręcznik wisiał na jego biodrach i uśmiechnął się na widok Harry'ego śpiącego dalej na jego połowie łóżka.

Tego dnia mieli wolne, dla siebie. Harry postanowił, że przerwa od muzyki dobrze mu zrobi, więc jakby miał wakacje przy boku swojego narzeczonego. Louis kochał jeździć na mecze, mając u boku Stylesa.

Szatyn podszedł do walizki i wyciągnął świeżą bieliznę. Zrzucił z sobie ręcznik i szybko ubrał się w bokserki. Nie miał zamiaru zakładać na siebie nic więcej. Zauważył jak piosenkarz zaczyna się wiercić na materacu, dłonią wyraźnie szukając po omacku drugiego ciała. Burknął pod nosem, czując pustkę i przewrócił się z westchnięciem na drugi bok, zaciskając mocniej powieki.

Louis położył się na brzegu łóżka, jednak nie był w zasięgu ramion piosenkarza. Śmiał się lekko, ponieważ widział, że młodszy czuł jego bliskość i szukał go.

- Lou - zaskomlał, nie chcąc otwierać oczu - Daj się no przytulić - niepewnie uchylił jedną powiekę i wydął dolną wargę - Loueh.

- No już koteczku, jestem tutaj - przysunął się do młodszego i poczuł jego ramiona wokół siebie.

- Jesteś niedobry, wiesz? - schował nos w jego karku - Mm, kąpałeś się. Czuję twój płyn. Lubię go.

- Byłem rano biegać - przyznał, dłonią delikatnie poprawiając lekko kręcące się włoski zielonookiego - Nie chciałem cię budzić, zbyt słodko spałeś.

- Powinniśmy rano razem biegać, bo niedługo się rozleniwię. I tak przez zabieg i inne bardzo dawno temu byłem na siłowni - ziewnął cichutko i mocniej się skulił w ramionach mężczyzny.

- Twoje plecy i potem wypadek... Powinieneś uważać z każdym wysiłkiem fizycznym, musisz to skonsultować z lekarzem zanim pójdziesz ze mną biegać - zastrzegł.

- Ugh, no dobrze - leniwie się odsunął od starszego i spojrzał w jego oczy - Ale będziesz mnie wciąż kochał, nawet jak moje wyrobione mięśnie znikną?

- Zawsze będę cię kochał i twoje ciałko też, niezależnie od wszystkiego - pochylił się i cmoknął krótko piosenkarza.

- Mm - zamruczał, przyciągając Louisa na dłużej do swoich ust. Obu nie przeszkadzał nieświeży oddech Stylesa - Co powiesz, że się naszykuję i pójdziemy gdzieś zjeść śniadanie...

- Śniadanie brzmi dobrze, jestem głodny jak wilk. Bieganie tak na mnie działa - oblizał usta - Zbierajmy się!

- Zaklepuję łazienkę - oświadczył Harry i wstał, ukazując przy tym całe swoje nagie ciało. W tym samym czasie do ich pokoju stukała sprzątaczka.

- Ja już nie potrzebuje łazienki, ale chyba nie powinienem wpuszczać sprzątaczki będąc w bokserkach - zauważył.

- A ja nagi mam otworzyć? Wiesz, że jak jej nie odpowiemy, to sama wejdzie - podszedł do swojej walizki i zaczął wybierać rzeczy.

- Chwila! - krzyknął szatyn i złapał za dresy leżące na walizce oraz koszulkę, która była ładnie złożona w środku.

Styles ze śmiechem uciekł do łazienki, klepiąc po drodze tyłek piłkarza. Czasem go mu zazdrościł jak i się wnerwiał, gdy inni mężczyźni mieli czelność na niego spoglądać.

Louis pokręcił głową i wpuścił sprzątaczkę, kobieta przywitała się grzecznie i zaczęła wykonywać swoje obowiązki. Louis zrobił sobie szybko kawę i wyszedł z nią na balkon, nie chciał przeszkadzać. Upił łyka swojego napoju i mruknął zadowolony na ten smak. Przechadzając się, spojrzał w bok i zauważył odsłonięte okno od łazienki, a co za tym idzie, Stylesa biorącego prysznic. Pokręcił głową, dobrze że nikt nie mógł tego zobaczyć. To był widok tylko dla niego, musiał upomnieć bruneta w tej sprawie. W tym też momencie był zadowolony, że mają apartament na dość wysokim piętrze. Harry czasem zapominał, jak bardzo jest znany oraz oblegany.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz