27. Materiał dowodowy.

4.1K 300 171
                                    

Wesołych świąt wszystkim!

Harry z czułym uśmiechem podszedł do swojego chłopaka, widząc jak ten walczy z krawatem.

- Spokojnie kochanie, nie chcesz sobie zaplątać jakiejś pętli - zielonooki złapał delikatnie dłonie piłkarza i zdjął je z materiału - Ja to zrobię - potarł ich nosy o siebie i zajął się krawatem. Odplątał to, co Louis zrobił i splątał niebieski materiał w odpowiedni sposób.

- Wiesz, że nienawidzę tych rzeczy... Z resztą, nie mam nawet ochoty ubierać się tak elegancko. Tym bardziej, kiedy idziemy do tego dupka - Louis był całkowicie spięty, mimo że wszystko powinno pójść po ich myśli. Bał się, że Nick coś sobie wymyśli. Zdążył się przekonać, jaki potrafił być Grimshaw.

- Dlatego masz mnie u boku, pamiętasz? - Harry sam miał na sobie garnitur, wyjątkowo bez jakiś szaleństw. Nie chciał się stroić przy takiej sytuacji - Wygramy to, musisz też podziękować naszemu fanowi i to koniecznie!

- Zrobię to, jeśli nie rozszarpię wcześniej tego idioty i nie wsadzą mnie za kratki za to - Tomlinson stał się uparty w swoich przekonaniach.

- Ej, kochanie - Styles ułożył dłonie na ogolonych policzkach -  Ja cię potrzebuję w naszym domu tak? Przy mojej trasie... Przy dbaniu o naszą przyszłość.

- Tylko dla ciebie Hazz. Mam nadzieję, że będziemy z dala od siebie, bo naprawdę za to co zrobił... Już się nie nakręcam - przewrócił oczami, widząc minę swojego chłopaka.

- Powiedz, że mnie kochasz - Harry powiedział z desperacją w głosie, mrużąc przy tym powieki - No powiedz to - był mało cierpliwy.

- Oczywiście, że cię kocham. Całe moje serce i dusza należą do ciebie kochanie - uniósł kącik ust, uwielbiał takiego Harry'ego.

- I to wystarcza, tylko to się liczy, tak? - ponownie złapał dłoń szatyna i ułożył ją w miejscu, gdzie biło jego serce - Ono należy do ciebie. Masz się nim należycie zająć, bez żadnych głupot!

- Jesteś najlepszy - pochylił się po krótki pocałunek - Miejmy to za sobą i spędzimy jakoś dobrze czas po tym - poprosił.

- W tym dniu spełnię każdą twoją zachciankę - Harry obiecał, kiedy wyszli z sypialni i pokierowali się na korytarz, żeby ubrać się ciepło.

Obaj zjechali do garażu i wsiedli do auta. Z adwokatem mieli spotkać się już na miejscu, szatyn nie szczędził na kobiecie, która miała prowadzić jego sprawę. Harry wyjątkowo prowadził samochód, widząc jak starszemu drżą ręce. Nie chciał, aby ten prowadził w takim stanie pojazd. Na szczęście przed sądem nie znaleźli ani fanów, ani dziennikarzy. Zaparkował spokojnie i przeszli do budynku. W holu czekała na nich już znana blondynka, która była gotowa bronić swojego klienta. Harry trzymał mocno dłoń swojego chłopaka. Sam nie był za dobrze wtajemniczony w tę sprawę, wiedział tylko o jednym dowodzie w postaci filmiku. Louis trzymał go z daleka od tego.

- Dzień dobry panie Tomlinson. Panie Styles - skinęła do bruneta - Mam nadzieję, że jest Pan gotowy do wygrania dzisiejszej sprawy, ponieważ ja nie zamierzam odpuścić.

- Jestem, jestem pani Hood. Choć nie wiem, jak zareaguję na widok tego mężczyzny - poczuł jak Harry ścisnął mocniej jego dłoń i westchnął - Tylko dla ciebie jestem spokojny, kochanie - zwrócił się do piosenkarza.

- Spokój nas uratuje. Bądźmy dobrej myśli. Chodźmy na górę, wiem gdzie jest odpowiednia sala - jej uśmiech stał się naprawdę uspokajający.

Harry odpiął wolną dłonią guziki swojego płaszcza, żeby mu nie było za duszno i we trójkę powoli wspięli się po szerokich i jakże masywnych schodach. Kiedy doszli w odpowiednie miejsce, był tam już Nick i jego pełnomocnik. Widać było, że zżerał ich stres. Nie mieli czym się bronić albo mieli zbyt mało argumentów.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz