55. Nie widziałem go, bo nie chcę go widzieć.

3.2K 242 252
                                    

Przedostatni!

Dostaniemy trochę komentarzy?

Gemma była coraz wyżej w ciąży, co zbliżało Tomlinsonów do zostania rodzicami. Dalej nie znali płci dziecka, które jak na złość nie chciało obrócić się tak, żeby można było sprawdzić kto przyjdzie na świat. Szatyn też coraz rzadziej miał mecze, jednak jak wyjeżdżał, to wyjeżdżał gdzieś daleko i zostawiał na dłużej swojego męża, co Harry'emu nie przypadało do gustu i czasem potrafili się pokłócić o pracę...

Harry też wziął udział w nagiej sesji zdjęciowej, pod wpływem złości na Louisa. Szatyn oczywiście obraził się na zielonookiego, bo nie byłby sobą. To skończyło się brakiem kontaktu, aż do powrotu piłkarza do domu.

- Louis do cholery jestem twoim mężem czy wrogiem? - Harry z trzaskiem odłożył talerz do zmywarki - Mam dość tej ciszy! Wróciłeś po ponad dwóch tygodniach, ale... Nie po co rozmawiać ze swoim mężem, po co nadrabiać czas?!

- To ty nie rozmawiałeś ze mną, idąc na tą cholerną sesje. Więc nie sądzę, że jestem osobą, której powinieneś wytykać brak rozmawiania - szatyn nie powstrzymał się od komentarza.

- To tylko jedno zdjęcie, jedno! Nawet go nie widziałeś Louis! - ułożył dłonie na klatce piersiowej. Nie chciał wspominać o tym, że to szatyn nie odbierał jego połączeń po meczach. To bolało, jednak musieli przejść przez spięcie.

- Jedno zdjęcie, które wyszło. Nie powiesz mi, że zrobiliście wszystko w ciągu jednego ujęcia. Znam już te sesje - prychnął z pogardą - Nie widziałem go, bo nie chcę go widzieć.

- Nic jeszcze nie wyszło, wiedziałbyś, gdybyś mnie słuchał - zmarszczył brwi - Nie byłeś tam Louis, a fotograf był naprawdę profesjonalny i nie potrzebował wiele, aby zrobić odpowiednie zdjęcie.

- I co? Chcesz mi powiedzieć, że to zdjęcie nie wyjdzie? - uniósł brwi - Obaj wiemy, że Alessandro je wykorzysta do kampanii albo cokolwiek.

- Do mojej płyty... Pasuje do planu mojej nowej płyty - odparł i przeszedł koło Louisa - Mamy synka w drodze, wiedziałbyś, gdybyś odebrał ode mnie telefon - uniósł kącik ust i ruszył do ich sypialni.

Louis spojrzał za mężem i poczuł ucisk w żołądku. Kompletnie przez to zapomniał o USG Gemmy, gdzie mieli w końcu dowiedzieć się o płci dziecka. Zamknął oczy i wziął kilka głębokich oddechów, może rzeczywiście nie powinien reagować, aż tak mocno? Usłyszał szczekanie koło siebie i już sporej wielkości Clifford spojrzał na swojego pana z uniesioną łapką do góry. Wyraźnie domagał się pieszczot.

- Kto tu rośnie jak na drożdżach? Chodź do mnie kolego - kucnął do psiaka, aby dać mu trochę drapania.

Clifford zadowolony wystawił jęzor do przodu, a jego ciemne oczka przyglądały się szatynowi.

- Cholera jasna! - krzyk Harry'ego doszedł z góry, a przed nim huk.

Louis nawet nie wahał się, zostawił szczeniaka i od razu pobiegł na górę. Mogli nie wiadomo jak się kłócić, ale zdrowie męża była najważniejsze na świecie.

- Nosz kurde - Harry burknął, zbierając szkło z podłogi, nie chciał zwalić zdjęcia ślubnego. Ich zdjęcia, gdzie obaj się całowali, przypieczętowując swoje przysięgi.

- Harry? Co się...? - spojrzał na młodszego - Zostaw, pokaleczysz się. Przyniosę szufelkę i zmiotkę - Louis poznał dokładnie co leżało na podłodze.

- Przestań, dam radę - Harry prychnął i kontynuował to, co robił - Czemu akurat ta ramka? To źle wróży, kurwa.

- Zranisz się Harry - niebieskooki kucnął koło męża i chwycił jego nadgarstki, chcąc go powstrzymać od sprzątania szkła.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz