32. Harry zawsze spada na cztery łapy.

4.1K 308 134
                                    

Na rozpoczęcie weekendu ☺️
Podnosimy ciśnienie?

Styczeń i luty mężczyźni spędzili razem w czasie trasy. Harry na urodziny od partnera otrzymał dwa sygnety. H i S. Z Gucci. Styles pokochał je jeszcze mocniej dzięki temu. Niestety, w marcu Louis już nie mógł z nim jeździć, choć trasa piosenkarza powoli zbliżała się do końca. Szatynowi zaczęły się mecze, a jako kapitan musiał trzymać drużynę w ryzach. Pierwszy raz od dawna nie był podekscytowany aż tak, na powrót do pełnego sezonu. Pożegnanie stało się dla nich czymś ciężkim, jednak w końcu do niego doszło. Harry wyjechał dalej i oglądał, kiedy tylko mógł mecze szatyna. Louis też śledził koncerty, kiedy tylko mógł. Widział na instagramie relacje, które oglądał, co budziło szał wśród fanów.

Harry brzdąkał sobie na gitarze, oglądając przygotowania do meczu Louisa. Był właśnie w Sydney, gdzie dwie noce pod rząd miał koncerty. Byli na autostradzie, chyba, tak mu się wydawało, ponieważ naprawdę szybko jechali. Czasami zżerała go tęsknota. Po części dzięki temu miał wenę, uwielbiał pisać o tęsknocie i miłości do piłkarza. Miał zamiar kiedyś mu to pokazać, ale musiał to zrobić osobiście. Możliwe, że potem wydać o tym płytę. W końcu piosenkarze to robili, zwłaszcza że Harry potrafił dużo ukryć między słowami.

Wszystko wydawało się być spokojne, niespodziewanie usłyszał huk, a potem kolejny. Szarpnęło busem, w którym siedział. Nie miał pojęcia co się dzieje, wszystko było jednym wielkim bałaganem. Poczuł, jak bus zaczyna zsuwać sie na bok.

- Cholera, co się dzieje - serce podskoczyło mu do gardła, a gitarę odłożył na bok.

Duży przedmiot zaczął na niego spadać, a on ostatnie co pamiętał to huk i ogromny ból.

💚💙💚💙

Louis biegł tyle ile miał sił w nogach, były ostatnie minuty meczu, a Arsenal remiosował ze swoim przeciwnikiem. Szatyn nie chciał dopuścić do remisu, musiał pokazać klasę. Był w pełni sił, jak i cała drużyna. Chcieli wygranej. W pewnym momencie podał Malikowi piłkę, a ten szczęśliwie trafił do bramki przeciwnika.

Zayn wskoczył na Louisa, obaj krzyczeli zadowoleni, ponieważ byli dosłownie kilka sekund od wygrania meczu. Tomlinson czuł w żyłach adrenalinę.

- Damy, kurwa, radę księżniczki! To nasza wygrana! - wykrzyknął, wolną ręką odgarniając mokre włosy z czoła.

- Nie możemy się teraz poddać. Jeszcze chwila i końcowy gwizdek! - krzyknął Zayn.

I tak właśnie się działo, kiedy usłyszeli końcowy gwizdek, zaczęli wpadać na siebie, ciesząc się jak dzieci. Ten sezon miał być ich, mieli pokazać, kto rządzi w lidze. Podczas drogi do szatni, krzyczeli z całych płuc. Ich zamiarem stało się celebrowanie kolejnej wygranej, wszystko byłoby dobrze, gdyby w szatni nie czekał na nich zapłakany Niall.

- Ni? Co się dzieje? - Zayn jako pierwszy zauważył stan swojego chłopaka i od razu opuścił drużynę. Zagarnął go w swoje ramiona.

- Busy... One, one wypadły z drogi i się turlały... Nie wiem co z nim, nie wiem... J-Jeden z nich jest do kasacji - wyszlochał, chowając twarz w karku swojego chłopaka.

Tym razem to Louis pobladł, kręcił głową, bo jeśli Niall mówił o busach, to mogło świadczyć tylko o jednym. Podbiegł do swojej torby i wyjął telefon, od razu zadzwonił do swojego chłopaka. Wybrał wideorozmowę, musiał zobaczyć jego twarz i usłyszeć, że to głupia pomyłka. Modlił się, żeby tu chodziło o coś innego. Pragnął, aby Harry był cały i zdrowy.

Kolejne sygnały i zero odzewu, aż... Się rozłączyło, tak po prostu.

Louis chciał jeszcze raz zadzwonić, ale zuaważył jak nietypowo wiele ma powiadomień na twitterze. Ludzie go oznaczali, pisząc coś. Z trzęsącymi dłońmi wszedł w jedno z nich i zobaczył zdjęcia z miejsca zdarzenia. Za dobrze znał te tourbusy, jeździł nimi ze swoim chłopakiem. Miał wrażenie, że straci przytomność. Ktoś go objął, ale to nie było w tym momencie ważne. Szukał jakiejkolwiek  informacji... Deski ratunku.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz