12. Spotkanie rodzinne.

7.3K 393 434
                                    

Po małych problemach technicznych bo Wattpad się zbuntował 😩

Jak zwykle prosimy o dużo komentarzy! To mega motywuje, a dalej jesteśmy w trakcie pisania tego ff ☺️

Harry obudził się sam nie wiedział czemu, ręką szukał znajomego ciała, jednak druga część dużego łóżka była pusta. W sypialni było kompletnie ciemno, a on słyszał stłumiony dźwięk muzyki, przez to, że drzwi były zamknięte. Zmarszczył brwi i wolno zsunął się z wygodnego materaca, odkrywając przy tym swoje półnagie ciało.

Jego kroki były leniwe, ale nim się obejrzał znalazł się w salonie, gdzie Louis siedział przy fortepianie i grał jakąś trudną melodię. Był zupełnie skupiony, a jego palce sprawnie poruszały się po klawiszach. Klapa była lekko przymknięta, dzięki czemu dźwięk nie był tak głośny jak powinien. Brunet, wiedział że Louis nie chciał przeszkadzać mu we śnie.

- Jednak naprawdę dobrze grasz - Harry powiedział, kiedy ten przestał grać i wyprostował palce - Proszę, zagraj coś nowego.

- Harry... - jęknął - Powinieneś spać, obudziłem cię?

- Nie, mały kłamco - usiadł koło niego - Zagraj coś dla mnie, proszę Loueh.

Szatyn nie miał wyjścia, Styles przyłapał go na gorącym uczynku. Jego dłonie znowu wróciły do klawiatury i spokojna melodia wydobyła się z instrumentu. Styles nucił w rytm nieznanej melodii, która idealnie pasowała do jednego z jego z tekstów, więc kiedy wyłapał dobrze dźwięki... Zaczął śpiewać. Louis uśmiechnął się pod nosem i grał dalej, wsłuchując się w tekst piosenki. To brzmiało naprawdę dobrze, szatyn nie spodziewał się tego. Oni właśnie tworzyli coś swojego. Razem. Byli jak dwie połówki serca, które się idealnie pokrywały.

- Jeszcze raz to zagraj - poprosił Styles - Chcę jeszcze raz zaśpiewać. Proszę...

- Ja... Tak dobrze - zaczął grać od samego początku, ten sam utwór, zielonooki tym razem bardziej pewnie wykonywał piosenkę.

To ze sobą tak samo dobrze współgrało. Głos piosenkarza, jak i nuty Tomlinsona.

- Boże Louis, ta melodia jest idealna do moich słów! - był zachwycony.

- Mogę ci ją oddać, jest dość stara, napisałem to kawałek czasu temu - usiadł głębiej na siedzisku.

- Odkupię ją od ciebie - odparł stanowczo - Teraz będziesz mi co wieczór grał Tommo.

- Nie wezmę od ciebie pieniędzy - pokręcił głową - Jestem amatorem Harry. Nie gram wcale tak dobrze.

- Pieprzysz, właśnie słyszałem jaki z ciebie amator - wyobrażał siebie i Louisa na scenie, podczas tej jednej piosenki.

Szatyn przed fortepianem, a Harry siedzący koło niego z mikrofonem. Nim się obejrzał, podzielił się myślą z Louisem.

- Nie Harry, tak bardzo jak to jest urocze to nie zagram przed publicznością. Przykro mi - przymknął oczy. Nie był stworzony do czegoś takiego. Piłka była jego życiem.

- Jeszcze cię przekonam, ale ty o tym nie wiesz - podniósł jego dłoń i się schował pod jego ramieniem.

- Chyba czas spać, co? - zasugerował starszy, zamykając jedna ręką osłonę od klawiatury.

- Chyba masz rację staruszku - szepnął i obrócił jego twarz w swoją stronę, aby połączyć ich usta w jedność. Potrzebował ponownie poczuć ten smak.

- Nie jestem stary - mówił między pocałunkami, aż poddał się im kompletnie.

Harry chwilę potem został podniesiony przez silne dłonie, by zaraz siedzieć wygodne na padołu Tomlinsona. Jego dłonie były wplątane w kasztanowe włosy. Louis zatracał się w przyjemnej chwili, czuł dobrze ciężar młodszego na sobie i podobało się mu to. Obaj czuli tą chemię między sobą.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz