Rozdział 1

1.6K 37 6
                                    

- Ten weekend u moich rodziców był koszmarny. Nie lubię do nich jeździć.
- Nie przesadzaj. Fajnie było. Najfajniej było zobaczyć Ciebie z okresu dzieciństwa. Słodki dzieciak byłeś. - Zaśmiałam się, kiedy podjechaliśmy pod dom.
- Taa? Super. - Był bardzo nie w humorze.
- Co Ci jest? Przecież już wróciliśmy. Nie denerwuj się tak. - Szturchnęłam go w ramię. - Chodźmy na górę, wiem, co poprawi Ci nastrój. - Mrugnęłam do niego zalotnie, po czym opuściłam pojazd.
Kiedy dotarłam pod drzwi domu, odwróciłam się, żeby spojrzeć, czy idzie za mną. Zawiodłam się, jak zobaczyłam go, siedzącego wciąż za kierownicą. Przewróciłam oczami i weszłam do środka.
W ciągu tego roku za wiele się nie zmieniło. Może trochę poprawiłam kontakty ze swoją rodziną, ale nadal widywaliśmy się sporadycznie. No i ze względu na mnie, rodzice Wojtka częściej go do siebie zapraszają. Jego tata chce poprawić te ich chłodne stosunki, ale mu nie idzie. Wojtek jest bardzo oporny.
Po przekroczeniu progu domu, przywiało mnie kilku chłopców siedzących na kanapie. W głębi serca jednak liczyłam na to, że Wojtek ruszy swoje szanowne cztery litery i do mnie w końcu przyjdzie, więc czym prędzej pobiegłam na górę, trochę się odświeżyć.
Wychodząc z łazienki zderzyłam się z torsem mojego chłopaka. Zaśmialiśmy się oboje, po czym wziął mnie na ręce. Nogami oplotłam go w pasie, a on zaniósł mnie na łóżko. Położył mnie delikatnie, po czym zdjął szybko swoją koszulkę i opadł delikatnie na mnie, utrzymując swój ciężar na rękach, żeby mnie nie przygnieść. Uwierzcie, że jak taki byk się na kimś położy, to nie ma dużych szans przeżycia. Doświadczyłam tego, kiedy chłopcy wpadli na świetny pomysł zrobienia tak zwanej "kanapki". Moje żebra długo dochodziły potem do siebie. Wracając... Kiedy złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, ktoś zapukał do drzwi. Nic się nie zmieniło.
- Kurwa!!! Czy wy nie możecie dać nam chwili spokoju?! - Wrzasnął Wojtek, na co się zaśmiałam.
- To ważne... - Usłyszałam głos Adama.
- Jak nikt nie umiera, albo coś się nie pali to mnie to nie obchodzi. - Pocałował mnie krótko, bo Adam znów mu przerwał.
- Pali się budynek z kurwami, kilka z nich tam zostało i umierają. - Usłyszałam głos zza drzwi. Ten tekst rozbawił mnie jeszcze bardziej.
- Ja pierdole. - Warknął Wojtek. Zszedł ze mnie, złapał koszulkę i zanim ją na siebie wciągnął, gwałtownie otworzył drzwi. Naszym oczom ukazał się rozbawiony do łez Adam.
- Widzę, poprawiłem Ci humor. - Powiedział wkurzony Wojtek.
- Tak, bardzo. Hahahah
- Więc co jest powodem, dla którego przerywasz mi chwile z ukochaną?
- Jest sprawa, właśnie odnośnie tych nowych lasek z przed wczorajszej imprezy....
- Jaka znowu kurwa sprawa. - Przewrócił oczami.
- Jedna chce z Tobą rozmawiać.
Coś mnie ścisnęło. Jak to chce z nim rozmawiać? One nie mają prawa z nim rozmawiać. Zasadniczo, to ja też nie miałam, ale ze mną było inaczej. Czy Adam poinformował wtedy Wojtka w ten sam sposób? Ciekawe jak to wyglądało. Czy bardzo się wtedy wściekł. Ciekawe co zrobi teraz...
- Powiedz jej, że jestem zajęty. - Trochę mi ulżyło.
- Chce negocjacji.
Znów mnie ścisnęło. Jakich negocjacji? Ja się mogłam łudzić, ona nie ma takiego prawa. Mi się udało, jej nie może. Jeszcze jej na oczy nie widziałam, a już mnie wkurwiała. Nie ma prawa w ogóle rozmawiać z Wojtkiem.
- Powiedz jej, że ze mną się nie negocjuje. Nie ma szans, że ją wypuszczę, że kogokolwiek wypuszczę, niech to sobie wbije do głowy i mi nie zwraca dupy. i Ciebie też o to proszę przez najbliższe kilka godzin. - Powiedział, po czym trzasnął drzwiami.
- Z Tobą się nie negocjuje? - Zapytałam z łobuzerskim uśmieszkiem podnosząc brew, siadając na łóżku.
- No jasne, że nie. - Wzruszył ramionami.
- Mi pozwoliłeś. - Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Z Tobą było inaczej. - Przewrócił oczami. - Od początku mi się spodobałaś, tamtej laski nawet nie kojarzę. A to, że sobie rzuci tekst, że chce ze mną rozmawiać, to mnie na prawdę szczerze jebie. - Pocałował mnie w policzek.
- Ciekawe co by było, jakbyś się nie zgodził na negocjacje ze mną...
- Nie ma mowy, że bym się nie zgodził. - Przytulił mnie.
- A z nią się zgodzisz?
- Nie wiem, po co drążysz temat. Nie zgadzam się na żadne negocjacje, z nikim, bo nie muszę i nie potrzebuję. Przestań, kotek, proszę. - Położył czoło na moim ramieniu.
- Po prostu trochę się boję, że jednak do niej pójdziesz...
- Jedyne po co mogę do niej pójść, to po to, żeby jej powiedzieć, że nic z tego.
- Kochany jesteś. - Pocałowałam go w czubek głowy.
- Wiem. - Oderwał głowę od mojego ramienia, po czym znów zaczął mnie namiętnie całować.





-----------------------------------------------

Jestem najlepsza w tworzeniu okładek :D xD

Wycieczka 2Where stories live. Discover now