15.

7.4K 175 7
                                    


- Darcy- powiedział Ethan.

- No heej- uśmiechnęła się blondynka, a ja myślałam że zaraz zemdleje.-Tęskniłeś kochanie?

Zamarłam... 

Słyszałam o niej, bo sam brunet mi o niej opowiadał, ale nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek ją spotkam.

-Co ty tu robisz?!- wycedził przez zęby Ethan i okej, pierwszy raz widzew go w takim stanie.

- Tęskniłam skarbie.- powiedziała zarzucając włosy na ramie.- I wiem, że ty też.- posłała mu figlarny uśmieszek, na co niekontrolowanie przewróciłam oczami.

- Wręcz przeciwnie.-powiedział męźczyzna.- Nie tęęskniłem za tobą, bo nie miałęm takiego powodu. A teraz wynoś się z mojego domu.

Czułam się dziwnie stojąc obok nich. Nie miałam bladego pojęcia co miałam zrobić. Iść sobie? A może zostać?

- Możemy porozmawiać?- Zapytała spokojnie, o dziwo, normalnym głosem a nie piskliwym jak do tej pory. 

I wtedy zdecydowałam co zrobić. Wybrałam pierwszą opcje.

- Um... To ja was zostawie samych- powiedziałam niepewnie kierując ich uwage na swojej osobie.

- Byłoby fajnie- odpowiedziała mi blondynka z fałszywym uśmieszkiem na co przewróciłam oczami.

Ruszyłam więc w strone schodów, aby wejść do łazienki i pozbyć się pokarmu w moim organiźmie, ale gdy przechodziłam obok Ethana, ten złąpał mnie za nadgarstek, przez co się zatrzymałam, po czym chłopak przysunął mnie do siebie tak, że moje plecy stykały się z torsem bruneta. Jego ręce zaś opletły mnie w tali. Wzrok blondynki odrazu powędrował w to miejsce.

- Nie.- powiedział stanowczo brązowooki.- Nigdzie nie pójdziesz, nie mam przed tobą nic do ukrycia.- Podniosłam swoją głowe do góry i odrazu napotkałam się z tymi elektryzującym tęczówkami, które patrząc na mnie, pokazywał miłość. Nieświadomie zagryzłam warge, gdzie wzrok bruneta powędrował.

-Cokolwiek-powiedziała Darcy, ale w jej oczach było widać niezadowolenie z tej sytuacji.

- Streszczaj się- burknął Ethan.- Masz 5 minut, po których opuszczasz tą posesje.

- Wiem, że całkowicie spieprzyłam naszą relacje, zdaje sobie z tego sprawe w stu procentach...- Wzięła głęboki oddech.- Ale każdy człowiek zasługuje na drugą szanse. Wiem, że nigdy nie byłam dobrą partnerką.- mówiąc ostatnie zdanie spojrzała na mnie i okey, nie spodobał mi się ten wzrok.- Ale strasznie za tobą tęsknie. Zdaje sobie sprawe, że masz kogoś, ale to co nas łączyło było niezwykłe.- powiedziała podkreślając ostatnią część zdania, podchodząc do nas, a bardziej chyba do bruneta, który stał za mną i mnie obejmował opierając swój podbródek na czubku mojej głowy. Widząc kroki stawiane przez dzewczyne w kierunku bruneta ścisnęłam jego dłoń na moim brzuchu.- Prosze cie, wybacz mi- szepnęła, a w jej oczach pojawiły się łzy. Przełknęłam nerwowo gule w gardle, która mi się wytworzyła przez tą sytuacje. 

- Wybaczyć ci?- zapytał Ethan 

- Tak, prosze cie wybacz mi,każdy popełnia błędy i zasługuje na drugą szanse. 

- Dobrze, że zdajesz sobie sprawe, że mam kogoś.- powiedział a ja czułam się strasznie niezręcznie.

 W mojej głowie przez sekund pojawiła się myśl, że mnie zostawi dla niej, ale tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła.

- Zawsze możesz zakończyć ten związek czy cokolwiek to jest.- powiedziała patrząc na mnie z kpiącym uśmieszkiem.

- Masz racje, zakończe.- powiedział brunet puszczając mnie, niepewnie spojrzałam na poczynania bruneta. Męźczyzna podszedł do drzwi wejściowych i je otworzył. Na twarzy blondynki pojawił się zwycięski uśmiech, który z kolejnymi słowami zniknął z twarzy zielonookiej.- Zakończe tę bezsensowną rozmowe z tobą, bo jedyne co robisz to marnujesz MÓJ czas, który moge przyjemnie sporzytkować z MOJĄ dziewczyną.- powiedział spoglądając na mnie i puszczając mi oczko, po czym swój wzrok znowu utkwił w Darcy, która była chyba zdziwiona?- Więc z łaski swojej wynoś się z mojego domu i nigdy więcej nie pokazuj się na oczy zarówno mi, jak i Clary albo komukolwiek z mojego otoczenia.- powiedział obojętnie brunet na co zagryzłam warge.

Darcy prychnęła, mrucząc pod nosem coś w stylu jeszcze tego pożałujesz, czy coś takiego. Gdy przekroczyła próg domu, Ethan odrazu zatrzasnął drzwi podchodząc do mnie i wpijając się w moje usta. Odrazu odwzajemniłam pocałunek zatapiając dłonie w jego mięciutkich włosach.

****

Od ostatniego spotkania Darcy minął tydzień. I mam dziwne przeczucie, że ona jeszcze się pojawi w naszym życu. Takie osoby jak ona nie dają o sobie zapomneć.

Właśnie od jakiejś godziny chodzę z Cam po galerii handlowej w poszukiwaniu prezentu dla babci blondynki, która w niedziele ma urodziny i zaprosiła swoją wnuczke, a moją przyjaciółke na obiad urodzinowy jak jeszcze kilka osób z rodziny.

- A może filiżanki?- zapytała blondynka.

- Jak uważasz- mruknęłam niemrawo, no bo hello, kto normalny cieszyłby się z filiżanek jak prezent urodzinowy ?- A może coś bardziej oryginalnego?

- Co masz namyśli?- zapytała zainteresowana niebieskooka

- Dużo masz zdjęć z babcią?

- No troche tego jest.- powiedziała patrząc na mnie ciekawie

- No to wywołaj te zdjęcia, kup album i już.

Dziewczyna chwile się zastanawiała po czym na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a następnie się na mnie rzuciła.

- Jesteś genialna suko !- powiedziała z wielkim entuzjazmem, cięgnąc mnie w strone rossmana gdzie będzie mogła wywołać zdjęcia.

***

- Co oznacza ten tatuaż?- zapytałam Ethana, gdy leżeliśmy już na łóżku w domu bruneta. Przejechałam opuszkiem palców po skórze chłopaka, na której znajdował się tatuaż ukazujący lwa.?

- Lew?- zapytał na co przytaknęłam głową- Oznacza odwage i siłe, by walczyć i stawiać czoła losowi.

- A ten na plecach?- zapytałam a brunet odsunął się lekko ode mnie wstając do siadu, ukazując mi swoje umięśnione plecy, na których znajdowało się kilka rysunków.

- Który?- zapytał. W odpowiedzi przejechałam palcami po rysunku dwóch łapek psich.- Dwie wilcze łapy?

- Yhym- mruknęłam układając swoją głowe na klatce piersiowej bruneta, gdy ten wrócił do swojej poprzedniej pozycji.

- Nie wiem, poprostu mi się podobał i zrobiłem go.- powiedział gładząc opuszkami palców moje ramie.- Jak będe miał w przyszłości dzieci to dorobie małe łapki.

- Oooo... słodkie- mruknęłam lekko chichocząc, co pewnie fajnie nie brzmiało w moim wykonaniu.

- Kochanie ja nie jestem słodki, tylko groźny.- powiedział poważnie męźczyzna, mój męźczyzna.

- Tak, tak- mruknęłam wtulając się bardziej w bruneta- Cokolwiek pozwoli ci spać Ethan.

Rozmawialiśmy zarówno jak i śmiejąc się z błachyh rzeczy jeszcze jakiś czas. Czułam się śpiąca i jeszcze przed udaniem się w kraine Morfeusza usłyszałam coś, czego raczej nie powinnam słyszeć. 

Brunet myśląc, że już śpie, złożył czuły pocałunek na moim czole po czym powiedział:

- Chyba cię kocham Claryso...


****************************************************************

Tadam 1010 słów miśki :*


KOCHAM I DO NASTĘPNEGO <3

Liv :)

^^


An Ordinary Case...   [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz