p.o.v Clarysa
Wszyscy siedzieliśmy w salonie w ciszy, która była przerwana tylko włączonym telewizorem. Camill razem z Jacem była od 30 minut na górze w pokoju i rozmawiali na temat jej ciąży.
Szczerze wiedziałam, że chłopak jej nie zostawi, bo pierwsze ją kocha, a po drugie nie jest tym typem chłopaka, który po zrobieniu dziewczynie dziecka nagle ją zostawia i znika jakby to nie jego plemnik połączył się z jajeczkiem dziewczyny.
- Dobra wiecie co- odezwał się w pewnej chwili Ethan, który podniósł się z fotela i stanął przed wszystkimi- Może zostawmy ich samych i...- Nie dokończył bo do salonu weszła moja przyjaciółka razem z Jacem, który czule ją obejmował.
Po jej oczach widziałam, że płakała, a chłopak za to jakby był szczęśliwy.
Spojrzenia wszystkich przeniosły sie na przyszłych rodziców,którzy spoglądali na wszystkich po kolei.
- A więc- odchrząknął Jace- BĘDE OJCEM !!!- krzyknął chłopak na co ja w duchu odetchnęłam bo gdzieś tam z tyłu głowy miałam malutkie zwątpienie.
- Gratulacje stary - powiedział mój brat zbijając z nim tą dziwną, męską piątke.
- Gratulacje tatusiu- powiedział Ethan.
A propo Ethana. Jestem ciekawa co by powiedział gdyby nie Camill, która go uratowała mówiąc prawde o ciąży.
- Moja męska intuicja podpowiada mi, że będzie to dziewczynka. Taka księżniczka tatusia.- powiedział z łobuzerskim błyskiem w oku, na co ja sie zaśmiałam.
- To będzie chłopczyk zobaczysz- powiedziałam razem z Cam w tym samym czasie na co się zaśmiałyśmy.
***&***&***
Jak zawsze o godzinie 14 byłam w biurze i zajmowałam się pracą. Dzień jak codzień. Nic specjalnego się nie działo. Zajomwałam się tłumaczeniem umowy, która była po Hiszpańsku, no ale cóż.
Nagle rozległ się dzwięk telefonu, który zwiastował jakieś wiadomości z recepcji, z dołu.
- Asystentka Ethana Clarcka, Clarysa Mickelson słucham?- Zawsze musiałam się przedstawiąc osobiście, nawet jeżeli wiedziałam, że dzwoni ktoś kogo znam, tak jak w tym wypadku nieszczęsna panna Moore.
- Pani Mickelson przyszła jakaś pani, która nie była umówiona, a chce spotkać się z panem Ethanem, Czy mogłaby pani tu zejść?- W głowie przewróciłam oczami, bo nie ukrywam ale nie chciało mi się kłócić z jakąś kobietą.
- Tak, zaraz będe.- powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
Wstałam ze swojego, mega wygodnego fotela, na następnie skierowałam się w strone windy by zjechać na dół. Co za przypadek, że akurat przy windzie stał Ethan.
Podeszłam pocichutku, co było trudne zważając, że miałam na sobie szpilki, ale jednak mi się udało i przytuliłam się do jego pleców, na co męźczyzna znacznie się spiął i natychmiast się odwrócił. Widząc jego reakcje uśmiechnęłąm się, bo na mów widok odrazu się rozuluźnił, a następnie pocałował mnie w czoło.
- Dokąd się wybieramy?- zapytał przytulając mnie od tyłu.
- Jakaś twoja fanka robi problemy na recepcji.-powiedziałam opeirając się o jego tors, bo miałam już dosyć chodzenia w tych szpilkach
- Czyli idziesz na dół?
- Czyli ide na dół- powiedziałam wchodząc razem z Ethanem do windy, bo akurat przyjechała.- A ty ?
CZYTASZ
An Ordinary Case... [ZAKOŃCZONE]
RomanceDwudziesto trzy letnia Clarysa Mickelson szuka pracy w wielkim mieście Los Angeles. Mieszka razem z przyjaciółką, która jest dla niej jak siostra. Clary trudno idzie zaufać komukolwiek, a w szczególności jakiemuś mężczyźnie. Co się stanie gdy młoda...