•Sezon 2~ część druga•

1.7K 70 11
                                    

~•~DRUGA CZĘŚĆ~•~

BERRY'S POV.:


Wykończona, ale szczęśliwa usiadłam z ulgą na stołówce. Wreszcie skończyłam! Warto było się tak zmachać dzisiaj- teraz mogę spokojnie usiąść, zjeść porządny posiłek, zajrzeć do Evie na szybką przymiarkę i... Wolność!

Będę mogła się wreszcie położyć w swoim łóżku i odpocząć. Jutro będę musiała tylko dopilnować końcowego efektu i będę miała wszystko z głowy.

Dokończyłam placek jabłkowy na moim talerzu, wypiłam ciepłą herbatkę i odniosłam wszystko w odpowiednie miejsce. Udałam się do mieszkalnej części akademika i zapukałam do drzwi Evie i Mal.

- Proszę.- usłyszałam stłumiony głos niebieskowłosej.
Weszłam do środka i od razu obdarzyłam dziewczynę promiennym uśmiechem.

- Hej, mam nadzieję, że nie za późno przyszłam na przymiarkę.- usiadłam na łóżku obok niej.

- Nie, jasne, że nie- dla ciebie zawsze mam czas!- zaśmiała się i ruszyła w stronę trzech ogromnych wieszaków, na których wisiały różnego rodzaju suknie, garnitury, czy peleryny na uroczystość.

- Uu... No to się nieźle narobiłaś.- zaśmiałam się, komentując jej pracę.

- Tak, dużo tego jest, ale szycie sprawia mi przyjemność.- dziewczyna wyciągnęła z jednego z wieszaków żółtą suknię. Z przodu, w tali zdobił ją piękny diamentowy pasek, ramiona i góra pleców i dekoltu zrobiona była z prześwitującej siateczki pokrytej małymi diamentami. Dół sukni zrobimy był z tiulu i jedwabiu, opadających prosto, aż do ziemi.- Proszę, ta jest twoja.- podeszłam do przyjaciółki bliżej, nie mogąc uwierzyć.

- Evie ona... Jest prześliczna!- rzuciłam jej się na szyję z wdzięczności. Dziewczyna zaśmiała się i odwzajemniła uścisk.

- Postanowiłam pójść w kolory twojej matki- myślę, że do tego przydała by się biżuteria z jakimiś... różami? Co sądzisz?

- Byłoby idealnie.- powiedziałam rozmarzona i znów spojrzałam na niebieskowłosą- Nie wiem jak ci dziękować.

- Drobiazg, kochana. I skoro... Tak ci się podoba to... Spuszczę ci ją z ceny.

- Oh, nie! Nie ma nawet takiej możliwości!- zaprzeczyłam szybko- Dziękuję za propozycję, ale się nie zgadzam- tak się napracowałaś.

- Ale nie ma o czym mówić- naprawdę Berry. To tylko przyjemność. Załóżmy, że to taki mały drobiażdżek do prezentu urodzinowego.

- Oh, Evie- to dopiero za parę miesięcy... Poza tym, na razie nie zajmujmy się ceną! Lepiej mów ile udało wam się z Doug'iem na tym zarobić.- dziewczyna szybko podbiegła do biurka bardzo podekscytowana.

- Lepiej sama zobacz.- powiedziała, niczym małe dziecko. Podeszłam do niej, a ona wskazała na kartkę. Spojrzałam na nią, po czym wyrwałam ją dziewczynie i spojrzałam na nią bliżej, nie mogąc uwierzyć.

- W-wow! To... Bardzo dużo! Tak się cieszę, Evie!- zapiszczałam z radości.

- No wiem! Też nie mogę w to uwierzyć!- podskoczyłam uradowana i klasnęła w dłonie.

- Chyba sama wezmę się do tego fachu.- zażartowałam, a dziewczyna zaśmiała się- Nie no, żartuję tylko. Po pierwsze- nie miałabym szans z tobą, a po drugie- obie wiemy, że szycie, to nie jest moja największa umiejętność.- zaśmiałam się i jeszcze raz spojrzałam na biurko.

- No bez przesady. Może nie idzie ci to najlepiej, ale w wielu innych rzeczach jesteś o wiele lepsza ode mnie.- dziewczyna zaczęła wymieniać, jednak ja kompletnie przestałam jej słuchać.

Moją uwagę przykuła pojedyncza, mała kartka leżąca na blacie. Podeszłam do niej i wzięłam ją do ręki. Miała w sobie coś... dziwnego.
Przeczytałam jej krótką treść, a moje serce zabiło mocniej. Całe zmęczenie mimowolnie ze mnie wyparowało.

Powtórzyłam czynność, nie mogąc uwierzyć w treść listu. Poczułam jak moja cera robi się bledsza- Hej, słuchasz mnie? Ja ci tu prawie komplementy, a ty mnie kompletnie zlewasz..- powiedziała "oburzona" dziewczyna, jednak gdy spojrzałam na nią przerażonym wzrokiem umilkła. Po moim policzku spłynęła pojedyńcze łza.

- E-evie... Nie jest dobrze... Przeczytaj to.- wyszeptałam do dziewczyny.

Niebieskowłosa podeszła do mnie szybko i wzięła ode mnie liścik.
Czytała szybko, mocno zaniepokojona. Wpatrywałam się z napięciem jak powoli jej cera również bladnie a w jej oczach pojawia się rozpacz jak i niedowierzanie. Po chwili spojrzała na mnie i otworzyła usta, lecz żadne dźwięki nie chciały przez nie przejść.

- T-to od Mal... W-róciła na Wyspę...- wydusiła w końcu.

Zlustrowałam biurko wzrokiem. Coś jeszcze rzuciło mi się w oczy.

Podniosłam trzęsącą się dłonią z blatu złoty sygnet rodowy, należący do Mal. Podarował go jej Ben, tuż przed jego koronacją.
Spojrzałam na przyjaciółkę, a ona na mnie.

Chyba właśnie stało się to, co najgorsze...

•••

🌻No dobra, mój telefon nadal jest w złym stanie, ale nadal też nie poszedł do naprawy, więc...🌻

Postanowiłam, że i tak będę dodawać rozdziały! (Dopóki NAPRAWDĘ nie zostanie zabrany)
Ktoś się cieszy?

Jak się podobał rozdział?
Piszcie, proszę 💚💙❤️💜💛

Miłego wieczoru, a ja lecę uczyć się na kartkówkę z geografii...

🌻658 słów🌻

It's Good to be Bad || Następcy ✓Where stories live. Discover now