•Sezon 2~ część dziewiąta•

1.6K 66 78
                                    

~•~DZIEWIĄTA CZĘŚĆ~•~

- Wstajemy gołąbeczki.- usłyszałam rozbawiony głos Jay'a. Otworzyłam leniwie oczy i z jękiem niezadowolenia spojrzałam na niego.

- O co ci...?- zaczęłam, nie rozumiejąc po co w tym wszystkim słowo "gołąbeczki"jednak zaraz potem zrozumiałam. Spojrzałam w swoją drugą stronę i zaraz tam napotkałam czekoladowe oczy Carlosa.

Odsunęłam się gwałtownie zawstydzona i zdezorientowana, tak, że spadłam z łóżka. Jęknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej, a Jay wybuchnął śmiechem.

- Sorry Berry, to nie tak miało wyglądać. Chciałem wam tylko powiedzieć, że Mal wróciła.- powiedział i wyszedł.

- Żyjesz?- usłyszałam lekko rozbawiony głos de Mon'a.

- Tak, wszystko OK... Po prostu wiesz... Taka sytuacja... Cóż- dość żadko się zdarza.- powiedziałam.

- Tak, racja.- chłopak zaśmiał się, a ja mu potem zawturowałam. Chłopak pomógł mi wstać.

- Idziemy do nich?

- No... N-no nie wiem.- spojrzałam lekko zmieszana w podłogę- Mal na pewno będzie na mnie... zła.- szepnęłam i spojrzałam na chłopaka niepewnie.

- No co ty.- chłopak podszedł do mnie i objął ramieniem- Mówiłem, że nie mamy ci nic za  złe. Żadne z nas. No chodź.- uśmiechnął się zachęcająco, a ja westchnęłam.

- No... No dobra.- odwzajemniłam uśmiech, a potem oboje ruszyliśmy do wyjścia.

Weszłam powoli do pokoju, gdzie wszyscy się znajdowali. Evie i Jay siedzieli, a Mal stała odwrócona do mnie plecami. Gdy tylko usłyszała kroki spojrzała w naszą stronę.

- Mal...- powiedziałam niepewnie i lekko uśmiechnęłam się, jednak czekałam na najgorsze.

- Berry.- dziewczyna podeszła do mnie, jednak wbrew moim wszystkim obawom... przytuliła mnie. Dość zdziwiona odwzajemniłam uścisk.- Dobrze wiedzieć cię całą i zdrową- po opiece ze strony Harry'ego było się można spodziewać wszystkiego.

- Tak... Zgadzam się.- uśmiechnęłam się do niej, a potem razem usiadłyśmy na kanapie i wszyscy zaczęliśmy ustalać co dalej.

*

*

*

To było chyba najdłuższe czterdzieści pięć minut mojego życia. Siedziałam w limuzynie jak na szpilkach, ciągle nerwowo wpatrując się w okno. W środku wręcz zżerała mnie bezradność, bo najchętniej już dawno byłabym w Auredonie, żeby móc wydrukować tą różdżkę i jak najszybciej móc pomóc Ben'owi.

Kiedy wreszcie dojechaliśmy wyszłam z samochodu najszybciej jak tylko mogłam, z resztą chłopaki też zbytnio się nie guzdrali.

Pobiegliśmy szybko do akademików, a potem pokierowaliśmy nasze kroki korytarzem, który prowadził do pokoju chłopaków.

Gdy byliśmy tuż przed wejściem na powitanie wybiegł nam Stary.

- Hej.- powiedziałam radośnie i pogłaskałam pieska. Zwierzę podało mi łapę, a potem podbiegło do Carlos'a.

- Hej-zaśmiał się- Przepraszam, że tak długo- porwali Ben'a i..

It's Good to be Bad || Następcy ✓Where stories live. Discover now