•Sezon 2~ część jedenasta•

1.5K 74 44
                                    

~•~JEDENASTA CZĘŚĆ~•~

Wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko z westchnieniem.
Ta doba była bardzo intensywna i okropnie męcząca, dlatego byłam okropnie wykończona.
Ostatkami sił przebrałam się w jakąś sukienkę, a potem zasnęłam.

Po paru godzinach obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na jego ekran zaspanym wzrokiem, ale zaraz się rozbudzilam.
Dostawca ozdób!
Zerwałam się na nogi i odebrałam.
- Tak, dzień dobry. Tak, tak, już do pana idę!- powiedziałam i wybiegłam z pokoju.

*
*
*

Byłam z siebie dumna! Wreszcie skończyłam całkowice swoje przygotowywania do Kotylionu. Co prawda została mi tylko godzinka wolnego, a później dwie przygotowywań, ale i tak się cieszyłam. Postanowiłam tego nie zmarnować- udałam się do ślicznej altanki w pobliskim lesie. Usiadłam na jednej z ławek i wyjęłam z kieszeni telefon i słuchawki. Włączyłam playlistę z moimi ulubionymi piosenkami. Zamknęłam oczy i dałam się ponieść przyjemności.
Jednak mój mózg nie dał mi chwili wytchnenia. Właśnie do mnie dotarło- za trzy godziny rozpoczyna się bal, a ja... A mnie nikt nie zaprosił...
Liczyłam, że ktokolwiek to zrobi, ale najbardziej liczyłam na zaproszenie od Carlosa...

To znaczy, że Evie mówiła nieprawdę? Myślałam, że mu na mnie zależy, i że... Chociaż trochę może mu się podobam... Że on też będzie chciał ze mną iść...

Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza- ja naprawdę myślałam, że on mnie lubi... Ale najwidoczniej widzi we mnie tylko dobrą przyjaciółkę.
W tym momencie poczułam jak moje serce łamie się na miliony kawałków. Kiedy wreszcie dotarła do mnie cała prawda... Chyba nigdy nie czułam takiego rozczarowania i smutku...

*
*
*

Siedziałam totalnie załamana na ławce już dobre półtorej godziny. Już kompletnie nie zwracałam uwagi na muzykę, straciłam rachubę czasu, tylko ciągle myślałam intensywnie.
Przykre myśli zżerały mnie od środka, ale nagle przez krótką chwilę całkowicie przestałam o tym wszystkim myśleć, bo ktoś nagle wyjął słuchawki z moich uszu. Szybko obróciłam się w stronę tej osoby lekko przestraszona.

- Oh, to ty.- powiedziałam z ulgą, kiedy zobaczyłam za sobą uśmiechniętego Carlosa. Jednak za chwilę kolejna fala goryczy uderzyła we mnie.

- Nie chciałem cię przestraszyć.- powiedział i usiadł obok mnie. Był lekko poddenerwowany- Przeszkadzam ci?

- Jasne, że nie.- odpowiedziałam z uśmiechem, a w środku całkowicie się już ogarnęłam.

- Chciałem ci powiedzieć, że świetnie radziłaś sobie dzisiaj z szermierką... I to jak pokonałaś Gil'a- to było odlotowe!-powiedział.

- Cóż... D-dzięki.- zaśmiałam się, a chłopak zawturował mi. Potem pomiędzy nami zapadła chwila ciszy.
- A-aa tak w ogóle to... C-co tam?- spytał znów lekko poddenerwowany. Jaki on uroczy, przeleciało mi przez głowę, ale poczułam przez to jeszcze większy żal.

- Ah, wreszcie mam chwilę wytchnienia, bo skończyłam już całą swoją część przygotowań do balu.

- A-a właśnie, apropo balu...- wyjątkowo szybko podłapał temat- Z kim idziesz?- spytał, a ja gwałtownie posmutniałam.
Znów poczułam ten nie przyjemy uścisk w okolicach serca. Spuściłam wzrok na swoje dłonie i zacisnęłam na chwilę wargi.

It's Good to be Bad || Następcy ✓Onde histórias criam vida. Descubra agora