15.

246 42 14
                                    

Gdy obiecywał Fury'emu, że będzie do dyspozycji na każde jego wezwanie, nie spodziewał się, że pierwsze z nich nastąpi tak szybko. Liczył na to, że dyrektor TARCZY uszanuje święta oraz fakt, że Steve dopiero zaczynał oswajać się z nowym domem. Najwyraźniej był w błędzie.

Pędzili niczym niewyróżniającym się samochodem po autostradzie prowadzącej jakby donikąd. Tony nawet nie próbował zadawać pytań; wiedział, że i tak nie dostanie na nie odpowiedzi. Ku jego zaskoczeniu, Fury nie pisnął ani słowem, gdy włączył AC/DC na cały regulator. Postanowił uznać to za próbę znalezienia kompromisu, bo szczerze wątpił, aby ze wszystkich rzeczy, które mogły ich łączyć, był to akurat gust muzyczny.

Patrząc na rozległe pola, myślał o tych wszystkich znudzonych mieszkańcach wsi, którzy wykaszali kręgi w zbożu, a potem upierali się, że zrobili to kosmici. Czy istniała szansa, że choć część z tego była prawdą? Tony'emu wydawało się to jakoś mało prawdopodobne. Biorąc pod uwagę, że „imigrantów" pilnował Fury, nie mieściło mu się w głowie, by jakiś pierwszy lepszy rolnik zdołał cokolwiek rozgryźć.

Raz po raz spoglądał na Fury'ego, który rozpaczliwie próbował udawać, że wcale się nie denerwował. Na jego nieszczęście, Tony zaczynał się łapać w dyskretnych grymasach, tikach i gestach, które co chwilę wymykały się kontroli dyrektora. I to właśnie sprawiało, że postanowił jednak przerwać dzielące ich milczenie. Rozumiał sens zachowywania tajemnic, cholera, teraz rozumiał to chyba lepiej niż kiedykolwiek przedtem. Ale jeśli Nick Fury czegoś się obawiał, to Tony zdecydowanie miał prawo wiedzieć, o co chodziło.

Z bólem serca wyciszył AC/DC i zapytał:

– Jest coś, o czym powinienem usłyszeć, zanim spotkam się z Talosem?

Fury łypnął na niego gniewnie.

– Nie próbuj niczego głupiego.

– Zdefiniuj „głupiego".

– Dobrze wiesz, co mam na myśli.

– Na potrzeby tej konwersacji załóżmy, że wiem. Co możesz...

– Zdecydowana większość to cywile. Kobiety, dzieci, kilku uczonych. Nie mogliby się bronić, nawet gdyby chcieli. TARCZA nie może o nich wiedzieć. Wojsko nie może o nich wiedzieć. Nikt nie może o nich wiedzieć. Rozumiesz?

– A co ze mną?

– Ty również nie powinieneś się o tym dowiedzieć – odwarknął Fury, po czym westchnął głęboko i dodał nieco łagodniej: – Wciąż zastanawiam się, czy nie popełniłem błędu, angażując cię w to wszystko.

– Nadal możesz mnie odstawić do domu i udawać, że nic się nie stało. Przecież nawet gdybym powiedział, że widziałem kosmitów, nikt mi nie uwierzy. – Tony zaśmiał się głośno. – Przecież wszyscy wyjdą z założenia, że po prostu znowu się naćpałem!

– Nie o to chodzi, Stark.

Słowa zamarły na ustach Fury'ego. Nawet ktoś tak społecznie nieobyty jak Tony Stark był w stanie zorientować się, że dyrektor TARCZY bardzo obawiał się tego, co chciał powiedzieć. Co mogło być aż tak ważne? Czyżby zmienił zdanie? Może uznał, że jednak powinni powiedzieć Rogersowi o wszystkim, już, teraz, zaraz?

– Kiedy Carol... – Urwał, odchrząknął i zaczął jeszcze raz. – Kiedy Kapitan Marvel opuściła Ziemię, zostałem z zadaniem zapewnienia bezpieczeństwa nie tylko jej rdzennym mieszkańcom, ale również tym, którzy z różnych powodów stracili możliwość szukania pomocy gdziekolwiek indziej.

– Kapitan Marvel? – powtórzył Tony, uśmiechając się szeroko. – Czy mi się wydaje, czy te pseudonimy robią się coraz bardziej idiotyczne?

Kres samotnościWhere stories live. Discover now