17.

283 35 33
                                    

– Gdzie jesteś, gdy cię nie ma? – zapytał Talos, podkradając się do Tony'ego z kubkiem pełnym kawy.

Stark spojrzał na niego z wdzięcznością, napił się, po czym odpowiedział, znów zwrócony ku jednemu z czterech gigantycznych silników.

– Zazwyczaj w Nowym Jorku.

Mężczyzna zaśmiał się cicho, ponownie przyciągając uwagę Tony'ego. Pomimo subtelnych różnic anatomicznych, Stark nie miał najmniejszego problemu z interpretowaniem jego mimiki. Teraz na przykład Talos uśmiechał się jak dobry wujek, który właśnie zaczął domyślać się jednej z tych rzeczy, których zazwyczaj domyślają dobrzy wujkowie.

– Tony, co chwilę uciekasz gdzieś myślami.

– Nie prawda.

– Nie musisz mi o tym mówić, jeśli nie chcesz – zapewnił pospiesznie Talos. – Ale jeśli wolałbyś być teraz gdzie indziej, to nie widzę powodu, abyś siedział tutaj.

Obaj mimowolnie spojrzeli ku drzwiom hangaru. W stojącym nieopodal domu Maria, Soren i Fury zawzięcie nad czymś debatowali. Tony domyślał się, że próbowali ustalić, jaki moment będzie najlepszy, by poinformować Carol Danvers o tym, kogo zaangażowali w ich mały tajny projekt. Gdyby Tony powiedział Fury'emu, że potrzebował przerwy, zapewne nie spotkałby się z odmową. Czy jednak Stark chciał o to prosić?

– Nie potrafię wybrać – wyznał zgodnie z prawdą. – Helicarrier to... najbardziej niesamowita rzecz, przy jakiej kiedykolwiek pracowałem. – Zawahał się przed dodaniem, że zależało mu również na tym, by ukończyć ostatni projekt ojca. Ze współczującego uśmiechu, który zagościł na twarzy Talosa, domyślił się jednak, że nie było to konieczne. – Ale w Nowym Jorku czekają na mnie inne obowiązki.

Nie wiedział, czy wolno mu dodać, że chodziło o agenta TARCZY, rosyjską zabójczynię i Kapitana Amerykę. Nie miał bladego pojęcia, jak bardzo na bieżąco Talos był z poczynaniami Fury'ego. Wiedział jedynie, że nie chciał przez przypadek wywołać między nimi żadnego konfliktu.

– Obowiązki związane z firmą twojego ojca?

Tony spłonął rumieńcem.

– Nie, nie do końca.

Talos ojcowskim gestem położył dłoń na ramieniu Starka.

– Dopiero uczę się waszych zwyczajów, ale z tego, co rozumiem, zbliża się czas uroczystości, które powinno spędzać się z rodziną – powiedział powoli, ostrożnie, jakby obawiał się tego, co jego słowa mogły zrobić Tony'emu. – Nie zamierzam cię wyganiać, ale jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, powinieneś wrócić tam, gdzie ktoś na ciebie czeka, i zapomnieć na jakiś czas o tym wszystkim.

Obaj rozejrzeli się po hangarze, absurdalnie zadowoleni z efektów ich ciężkiej pracy. Maria Rambeau mogła dokuczać im do woli, powtarzając, że ledwie zdołali musnąć czubek góry lodowej – dla nich liczyło się tylko to, że stali na szczycie. Odszyfrowanie notatek Howarda Starka zdecydowanie nie należało do prostych zadań, a wcielenie ich w życie okazało się jeszcze trudniejsze. Głównie z tego powodu Tony chciał pracować z Talosem tak często, jak było to możliwe.

– Nie wiem, ile mamy czasu – wyznał ostrożnie.

– Czasu? – powtórzył Talos, marszcząc brwi.

– Fury sugerował, że zagrożenie jest...

Przywódca Skrulli podniósł rękę, by przerwać Tony'emu, nim ten zdążył do końca wyjaśnić, skąd brał się jego niepokój. Chwycił Starka za ramię i siłą wyciągnął z hangaru. Chłopak nawet nie zamierzał stawiać oporu. Widział Talosa przy pracy i wiedział doskonale, że w bezpośrednim starciu nie miał z nim najmniejszych szans. Dlatego właśnie potulnie podreptał za mężczyzną prosto do domu Rambeau.

Kres samotnościWhere stories live. Discover now