25.

174 13 2
                                    

Bez względu na to, gdzie był i co się działo, gdy budził się w ramionach Rogersa, Stark był szczęśliwy. Nawet teraz, gdy obudził go krzyk Marii, a zaraz potem powróciły wspomnienia tego, czego się dowiedział. Jęknął cicho i wtulił się jeszcze mocniej w Steve'a, który zaśmiał się cicho na taką reakcję.

– Chyba powinniśmy do nich pójść – szepnął prosto na ucho Tony'ego.

– Jeszcze nie.

– Obawiam się, że jeśli nie pójdziemy, mogą rozpętać wojnę domową.

– Aż tak źle?

– Wydawało mi się, że słyszałem głos Peggy.

– Powiedz, że żartujesz – jęknął Tony, niechętnie otwierając oczy.

Spojrzał prosto na Steve'a, który wpatrywał się w niego z bezbrzeżnym uwielbieniem, zupełnie niepasującym do powagi sytuacji. Wychylił się nieśmiało, by odebrać ospały, poranny pocałunek.

– Dzień dobry – wyszeptał Rogers prosto w usta Tony'ego, wciąż opuchnięte po pocałunkach z poprzedniego dnia.

– Dzień dobry – odpowiedział Stark, śmiejąc się cicho. Gdyby to od niego zależało, leżeliby tak w nieskończoność. Niestety, świat upomniał się o nich bardzo agresywnie, tym razem odgłosem trzaskających drzwi. – Idziemy tam?

– Chyba nie mamy wyboru – wymamrotał Steve, podnosząc powoli i siebie, i Tony'ego. Wszystko wskazywało na to, że nie planował tego dnia wypuszczać Starka z objęć i, szczerze mówiąc, Starkowi ani trochę to nie przeszkadzało.

Ubrali się pospiesznie, w międzyczasie niby mimochodem wymieniając jeszcze kilka pocałunków. Trzymając się za dłonie i splatając palce, zeszli na dól do salonu, w którym rozpętano burzę stulecia.

– Dlaczego nic o tym nie wiedziałam? – wysyczała Peggy Carter przez zaciśnięte zęby. Skrzyżowała ramiona na piersiach i ciskała morderczymi spojrzeniami to w Fury'ego, to w Marię. Najwyraźniej właśnie dokonała tego samego odkrycia, co wczoraj agenci. Odwróciła się gwałtownie, słysząc skrzypienie schodów. – Też wiedziałeś? – zapytała, gniewnie łypiąc na Steve'a.

– Ciociu... – zaczął Tony, ale uciszyła go, unosząc dłoń.

– Wiedziałeś o Skrullach?

– Nie – odpowiedział Rogers szczerze. Zmarszczył brwi i uśmiechnął się krzywo, co było koszmarnym pomysłem, biorąc pod uwagę humor Peggy, po czym dodał: – Ale musisz przyznać, że to nawet ma sens.

– Ma sens? – Jęknęła, załamując ręce. Najwyraźniej dla niej to wszystko nie było tak oczywiste, jak dla Rogersa. – Niby w jaki sposób? Błagam, wytłumacz, co jest takiego sensownego w ukrywaniu przede mną kosmicznej inwazji i angażowaniu w to Tony'ego.

– Nie to miałem na myśli – ofuknął ją Steve, przewracając oczami. Ta wymiana zdań była co najmniej niewiarygodna. Tony nigdy nie przypuszczał, że zobaczy kogokolwiek sprzeciwiającego się agentce Carter, ale tak na dobrą sprawę, jeśli ktokolwiek miał być w stanie to zrobić, to właśnie Kapitan Ameryka. Mimowolnie zaczął się zastanawiać, jak wyglądałby ich związek. – Nie miałem na myśli angażowania Tony'ego w sprawy, które nie powinny go dotyczyć. Chodziło mi raczej o to, co robiła Hydra, to z czym kiedyś walczyliśmy. Wiesz, dziwne źródła energii, technologia jak z innego świata, Tesseract... Sama musisz przyznać, że istnienie pozaziemskich cywilizacji przynajmniej częściowo to wszystko tłumaczy.

Uniosła jedną brew, po czym łypnęła gniewnie na Fury'ego.

– To zabawne, że wspominasz o Tesserakcie – prychnęła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 25, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kres samotnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz