18: Potrzebuję się schować

6.3K 302 80
                                    


Gapiłam się na niego bez słowa i nie potrafiłam nabrać oddechu. Czułam się jakbym rozpadała się od środka na jego widok. Oczy zaczęły mnie piec, w gardle miałam gulę, a ręce zaczęły mi się niekontrolowanie trząść. Miałam mieszane uczucia i mnóstwo pytań w głowie, które jakoś nie potrafiły wydobyć się z moich ust.

Sam też na mnie patrzył. Oczy miał wlepione w moje, a usta rozdziawione. Stał w bezruchu i nawet nie mrugał.

- Mel..- wyszeptał jakby sam do siebie i dopiero wtedy kilka razy zamrugał.

- C-co Ty tu robisz? - zapytałam równie cicho.

Przez myśl nie mogło przejść mi to, że on tutaj jest. Dlaczego? Minęło już tyle miesięcy.

- Ja.. pracuję tutaj.

- Co? Jak to pracujesz? Przecież..

- Nieważne - przerwał mi.

To nie ma sensu. Dlaczego miałby szukać tu pracy, skoro jego ojciec miał własną firmę w Seattle? Na prawdę z pośród tylu miast na świecie musiał wybrać akurat Los Angeles?

Wtedy pokręciłam głową i odchrząknęłam. Opamiętałam się i postanowiłam po prostu sobie pójść i spróbować przekonać samą siebie, że wcale mnie to nie interesuje.

- Cóż, w każdym bądź razie.. miło było Cię zobaczyć - sztucznie skłamałam i wyminęłam go.

Ale w tym momencie Sam chwycił mnie za ramię i zatrzymał.

- Czekaj..

Przystanęłam i odwróciłam powoli głowę w jego stronę, próbując nie pokazywać moich prawdziwych uczuć.

- Co?

- Miałabyś ochotę.. wyjść kiedyś.. no wiesz.. ze mną?

Zmarszczyłam brwi czując jak zaczyna się we mnie gotować. Za kogo on się w ogóle uważa? Najpierw mnie ignoruje, łamie mi serce i okazuje się, że ma inną dziewczynę, a później nagle na niego wpadam i zaprasza mnie na wspólne wyjście jak gdyby nigdy nic się nie stało? Chyba oszalał, jeśli myśli, że się na to zgodzę.

- Nie - odpowiadam krótko, patrząc mu w oczy i mu się wyrywam.

Szybko odchodzę, próbując powstrzymać oczy od łzawienia, ale na próżno. Zostawiam go z tyłu, stojącego w zdziwieniu, nie chcąc ciągnąc tej rozmowy ani minuty dłużej.

Nie wracam już do kręgielni. Kieruję się szybko na kampus i wręcz wbiegam do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Zaczynam płakać jak wtedy, kiedy Sam ze mną zerwał. Czuję się okropnie, nie potrafię się opanować. Zaczynam rzucać poduszkami i krzyczeć, a później kładę się na łóżku i po prostu płaczę.

Zaczynam pękać. Wszystko to, czego się wypierałam teraz powraca i znów jestem bezradna i smutna. Już prawie o nim zapomniałam, już prawie wyleczyłam rany, a teraz.. wystarczyło jedno spotkanie, żebym znów czuła się okropnie. A było już tak dobrze.

Po kilkunastu minutach zacisnęłam pięści i ruszyłam do łazienki, żeby zmyć mój i tak rozmazany makijaż. Oparłam się o umywalkę i westchnęłam patrząc w swoje odbicie w lustrze. Nie chcę znów wyglądać jak kilka miesięcy temu.

Spięłam włosy i przebrałam się w dresy, a później napisałam do Hannah, że źle się poczułam i wróciłam na kampus.

Telefon wrzuciłam do szafki i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do akademika chłopaków, gdzie weszłam po schodach na drugie piętro i zapukałam do pokoju Noah.

Stałam tak przez chwilę i czekałam aż otworzy. Po chwili zaczęłam myśleć, że jednak go nie ma i wyszedł gdzieś z chłopakami, ale wtedy drzwi się otworzyły.

Nothing breaks like a heart Where stories live. Discover now