Gapiłam się na niego bez słowa i nie potrafiłam nabrać oddechu. Czułam się jakbym rozpadała się od środka na jego widok. Oczy zaczęły mnie piec, w gardle miałam gulę, a ręce zaczęły mi się niekontrolowanie trząść. Miałam mieszane uczucia i mnóstwo pytań w głowie, które jakoś nie potrafiły wydobyć się z moich ust.Sam też na mnie patrzył. Oczy miał wlepione w moje, a usta rozdziawione. Stał w bezruchu i nawet nie mrugał.
- Mel..- wyszeptał jakby sam do siebie i dopiero wtedy kilka razy zamrugał.
- C-co Ty tu robisz? - zapytałam równie cicho.
Przez myśl nie mogło przejść mi to, że on tutaj jest. Dlaczego? Minęło już tyle miesięcy.
- Ja.. pracuję tutaj.
- Co? Jak to pracujesz? Przecież..
- Nieważne - przerwał mi.
To nie ma sensu. Dlaczego miałby szukać tu pracy, skoro jego ojciec miał własną firmę w Seattle? Na prawdę z pośród tylu miast na świecie musiał wybrać akurat Los Angeles?
Wtedy pokręciłam głową i odchrząknęłam. Opamiętałam się i postanowiłam po prostu sobie pójść i spróbować przekonać samą siebie, że wcale mnie to nie interesuje.
- Cóż, w każdym bądź razie.. miło było Cię zobaczyć - sztucznie skłamałam i wyminęłam go.
Ale w tym momencie Sam chwycił mnie za ramię i zatrzymał.
- Czekaj..
Przystanęłam i odwróciłam powoli głowę w jego stronę, próbując nie pokazywać moich prawdziwych uczuć.
- Co?
- Miałabyś ochotę.. wyjść kiedyś.. no wiesz.. ze mną?
Zmarszczyłam brwi czując jak zaczyna się we mnie gotować. Za kogo on się w ogóle uważa? Najpierw mnie ignoruje, łamie mi serce i okazuje się, że ma inną dziewczynę, a później nagle na niego wpadam i zaprasza mnie na wspólne wyjście jak gdyby nigdy nic się nie stało? Chyba oszalał, jeśli myśli, że się na to zgodzę.
- Nie - odpowiadam krótko, patrząc mu w oczy i mu się wyrywam.
Szybko odchodzę, próbując powstrzymać oczy od łzawienia, ale na próżno. Zostawiam go z tyłu, stojącego w zdziwieniu, nie chcąc ciągnąc tej rozmowy ani minuty dłużej.
Nie wracam już do kręgielni. Kieruję się szybko na kampus i wręcz wbiegam do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Zaczynam płakać jak wtedy, kiedy Sam ze mną zerwał. Czuję się okropnie, nie potrafię się opanować. Zaczynam rzucać poduszkami i krzyczeć, a później kładę się na łóżku i po prostu płaczę.
Zaczynam pękać. Wszystko to, czego się wypierałam teraz powraca i znów jestem bezradna i smutna. Już prawie o nim zapomniałam, już prawie wyleczyłam rany, a teraz.. wystarczyło jedno spotkanie, żebym znów czuła się okropnie. A było już tak dobrze.
Po kilkunastu minutach zacisnęłam pięści i ruszyłam do łazienki, żeby zmyć mój i tak rozmazany makijaż. Oparłam się o umywalkę i westchnęłam patrząc w swoje odbicie w lustrze. Nie chcę znów wyglądać jak kilka miesięcy temu.
Spięłam włosy i przebrałam się w dresy, a później napisałam do Hannah, że źle się poczułam i wróciłam na kampus.
Telefon wrzuciłam do szafki i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do akademika chłopaków, gdzie weszłam po schodach na drugie piętro i zapukałam do pokoju Noah.
Stałam tak przez chwilę i czekałam aż otworzy. Po chwili zaczęłam myśleć, że jednak go nie ma i wyszedł gdzieś z chłopakami, ale wtedy drzwi się otworzyły.
YOU ARE READING
Nothing breaks like a heart
Teen FictionDruga część opowiadania Last Summer Melanie idzie do college'u. Tak na prawdę wszystko się zmienia. Nic nie jest takie samo i nic już takie samo nie będzie. Ale czy uda się uratować coś, czego nie da się tak łatwo odpuścić? ••••••••••••• Książka z...