30: Masz o co walczyć

6.4K 237 53
                                    


- Zostaw ją do cholery!- słyszę głos Noah i momentalnie czuję jak Sam zostaje ode mnie odciągnięty.

Otwieram szeroko oczy widząc Trey'a, który stoi tuż przed nim i mierzy go gniewnym spojrzeniem. Zaciska pięści oraz szczękę więc wiem, że ledwie powstrzymuje się od przywalenia blondynów.

Cholera, chyba zaraz zemdleję.

- Wyluzuj - Sam unosi ręce w geście obronnym - przecież nie jesteście razem.

- Wy też nie - warczy brunet.

- I właśnie dlatego Mel może sobie robić co zechce, ma wolną rękę - wzruszył ramionami Sam.

- Wyglądało to bardziej tak, jakbyś ją do tego zmusił - upierał się Noah.

- Serio? Co Ty możesz wiedzieć..

- Ja? To przez Ciebie cierpiała przez ostatnie miesiące.

- Przestańcie!- w końcu krzyknęłam - Obydwoje!

Byłam wściekła. Właściwie nie wiem dlaczego, ale ich kłótnia wcale mi nie pomagała. Wkurzało mnie to, że muszą skakać sobie do gardeł. Ani jeden z nich tak na prawdę nie rozumiał jak ja się w tym momencie czułam.

Sam i Noah spojrzeli na mnie i jakby zapomnieli, że przed chwilą się sprzeczali.

- Do cholery, przestańcie ze sobą rywalizować. Myślałam, że może mnie zrozumiecie i dacie mi czas, ale mam wrażenie, że obchodzi was tylko to kogo wybiorę - mówiłam, a oni gapili się na mnie zdezorientowani - W takim razie was zaskoczę, bo nie wybieram żadnego. A teraz wracam do baru i idę się świetnie bawić, a wy nie próbujcie już dzisiaj ze mną rozmawiać.

Po tych słowach po prostu ich wyminęłam i zostawiłam ich stojących w szoku, wchodząc do środka lokalu.

* Noah *

Melanie zatrzasnęła za sobą drzwi pubu, a ja zostałem razem z tym bucem na środku chodnika. Chyba obydwoje byliśmy zaskoczeni nagłym wybuchem dziewczyny, bo przez chwile po prostu staliśmy w ciszy i trawiliśmy jej słowa w milczeniu.

Potrząsnąłem głową i zacisnąłem pięść, po chwili uderzając nią w murek przede mną.

- Kurwa!- krzyknąłem ze złości, a potem usiadłem na krawężniku.

Po chwili odwróciłem wzrok w stronę jej byłego i zdałem sobie sprawę, że dalej stoi w miejscu. Patrzył się w jeden punkt na ziemi i intensywnie o czymś myślał. Widać było jak różnie przeżywamy dane emocje - on najwyraźniej trawił to wszystko w głowie, a ja jak zwykle próbowałem rozładować to gniewem.

- Stracę ją - szepnął chyba bardziej sam do siebie niż do mnie, mając ten sam nieobecny wzrok.

Prychnąłem pod nosem i pokręciłem głową. Ten idiota nie odzywał się do niej przez pół roku, a teraz tak po prostu się tu pojawia i myśli, że będzie wszystko okej? To nie tak działa. Poza tym, nie pozwolę mu na to. Na prawdę chciałem być miły i próbowałem wmówić sobie to, że jeśli wybierze jego to sobie odpuszczę, ale nie mogę. Kurwa nie wiem czemu, po prostu nie potrafię jej sobie odpuścić.

- A co Ty sobie myślałeś?- mówię cicho kopiąc kamyk i patrząc się przed siebie.

Wtedy Sam siada obok mnie, ale na szczęście wystarczajaco daleko, żebym powstrzymał się od przywalenia mu.

Nothing breaks like a heart Where stories live. Discover now