Spojrzałam na Trey'a z szeroko otwartymi oczami i pytającym spojrzeniem.- Co Ty powiedziałeś?- zapytałam tępo.
Że co?
- Nie mogę zabrać Cię do Seattle ale załatwiłem prywatny helikopter mojego ojca i zabieram Cię do mojego brata na gospodarstwo w Tennessee.
Pomrugałam kilka razy oczami wciąż patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Nie mówisz poważnie - powiedziałam.
- Serio, jedziemy do Townsend.
Dalej stałam w bezruchu, więc Noah przewrócił oczami i popchnął mnie lekko w stronę szafy w pokoju.
- Zbieraj się, pilot nie będzie czekał wieki.
- Ale.. co? Jak.. Ja się nawet nie zgodziłam!- powiedziałam wymachując rękami.
- Nie musisz, zabieram Cię i kropka - wyszczerzył się, po czym przyciągnął jedną ręka za moje biodro - To będzie nasz tydzień.
Popatrzyłam mu głęboko w oczy i widziałam pewnego rodzaju błysk. Uśmiechał się do mnie cwanie i nie mogłam mu odmówić, bo przecież cholernie chciałam spędzić z nim te parę dni.
- Jesteś kurewsko szalony - powiedziałam.
- Tylko dla Ciebie, mała - wyszczerzył się, po czym odsunął i zaczął za mnie pakować sportową torbę moimi ciuchami.
Zaśmiałam się kręcąc głową i przełączyłam się do niego, karcąc go za pakowanie niepotrzebnych mi rzeczy. Całkiem zapomniałam o wcześniejszej wiadomości od Sama. Ten tydzień miał być tylko dla nas.
Jak to dziwnie brzmi. Dla nas - dla mnie i dla Trey'a. A pomyśleć, że parę miesięcy temu tak bardzo się nie znosiliśmy.
Tak na prawdę nie wiedziałam jak to się stało, że nagle stałam z Noah na jakimś wielkiej parkingu obok helikoptera, którego podmuch rozwiewał mi włosy we wszystkie strony. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na Trey'a, który trzymał nasze torby i się uśmiechał.
- Skąd Twój ojciec ma helikopter?- zapytałam głośno próbując przekrzyczeć buczenie.
- Zawsze o nim marzył, a kiedy został prezesem firmy i było go w końcu stać to po prostu go kupił - wzruszył ramionami - kiedyś nauczę się nim latać.
- Na pewno - zaśmiałam się przewracając oczami - jak narazie zostawmy to pilotowi.
Noah kiwnął głową i poprowadził mnie za rękę w stronę maszyny.
- Zapraszam na pokład Trey'ów - powiedział przepuszczając mnie pierwszą po wysuwanych schodkach.
- Ależ dziękuję - zaśmiałam się, kiwając głową w jego stronę.
Wsiadłam do środka, gdzie było przytulnie i pachniało gumą balonową oraz cytrynami. Trey przywitał się z pilotem, który był przyjacielem jego ojca i usiadł obok mnie, pomagając mi się zapiąć i nałożyć słuchawki oraz mikrofon, abyśmy mogli się porozumiewać.
- Gotowa?- zapytał, kiedy wszystko było już gotowe.
- Gotowa - kiwnęłam głową.
Kiedy helikopter wzbił się w powietrze poczułam lekki stres. Chociaż samolotem leciałam już wiele razy - helikopterem to był mój pierwszy raz. Polecieliśmy w górę i już po chwili na odpowiedniej wysokości i muszę przyznać, że Los Angeles wyglądało stąd niesamowicie. Wszystko wyglądało niesamowicie.
- I jak?- usłyszałam w słuchawkach głos Noah.
- Jest świetnie - uśmiechnęłam się.
Trey położył swoją dłoń na moim kolanie i przejechał kciukiem po mojej skórze.
YOU ARE READING
Nothing breaks like a heart
Teen FictionDruga część opowiadania Last Summer Melanie idzie do college'u. Tak na prawdę wszystko się zmienia. Nic nie jest takie samo i nic już takie samo nie będzie. Ale czy uda się uratować coś, czego nie da się tak łatwo odpuścić? ••••••••••••• Książka z...