33: Martwiłaś się?

6.5K 244 26
                                    


Ja was NA PRAWDĘ przepraszam, że tak długo nie było rozdziały, ale tłumaczy mnie brak czasu no i nie miałam kiedy tak na spokojnie przysiąść do pisania :(


Słyszymy dźwięk pukania do drzwi.

- Kurwa!- oburza się Noah momentalnie ode mnie odskakując i zamykając oczy ze zdenerwowania - Zabiję tego kogoś, kimkolwiek jest, przysięgam!

Śmieję się pod nosem z jego reakcji, po czym obydwoje wstajemy, a ja ubieram na siebie koszulkę i poprawiam włosy. Trey idzie do drzwi i otwiera je z głośnym westchnięciem.

- Czego?- mówi do kogoś, a ja wychylam się, żeby po chwili zobaczyć w progu Theo.

- Sory, że przeszkadzam, ale Kate się nawaliła i nie umiem jej wnieść po schodach do pokoju - wywrócił oczami.

- Twoja siostra zdecydowanie powinna przestać pić - wymamrotał brunet i znów westchnął.

- Mi to mówisz - powiedział Theo i dopiero po tych słowach w ogóle mnie zauważył - O, hej Mel. Ty tutaj?- uniósł jedną brew i posłał mi znaczące spojrzenie.

- Daruj sobie - pokazałam mu środkowy palec, po czym podeszłam do drzwi i minęłam ich.

- A Ty gdzie?- usłyszałam głos Noah.

- Jak to gdzie? Kaitlyn potrzebuje pomocy - wzruszyłam ramionami.

- Nie ma opcji, pójdę sam i zaraz wrócę, a później dokończymy..- przerwał na chwilę, mierząc mnie intensywnie wzrokiem - naszą rozmowę.

Uśmiechnęłam się nieznacznie, po czym pokiwałam głową z niedowierzaniem i wróciłam do środka pokoju.

Trey i Theo wyszli, a ja zostałam sama. Zaczęłam rozglądać się po wielkim pokoju. Podczas imprez, na których tutaj byłam, wydawał się mi być troszkę mniejszy, ale to pewnie ze względu na tłok. Tak na prawdę jest tu o wiele więcej przestrzeni niż myślałam. Dwa łóżka oddalone są od siebie na dwa metry, w rogu widnieje barek, a na środku stolik i kanapy, na których nie raz piłam.

Wstałam i podeszłam do szafki Trey'a, z której wyciągnęłam jakąś większą koszulkę, w której miałam zamiar spać. Później poszłam do łazienki i wzięłam błyskawiczny prysznic, następnie wracając do łóżka i kładąc się pod kołdrą.

Noah nie było przez kolejne parę minut więc ubrałam na siebie bluzę i wyszłam na mały balkon. Oparłam się o barierkę i po prostu patrzyłam w ciemne niebo.

Po chwili poczułam jak owijają mnie czyjeś ciepłe ramiona, więc lekko podskoczyłam i odwróciłam głowę, żeby spojrzeć na Trey'a.

- Nie słyszałam Cię - powiedziałam.

- Co robisz?- zapytał wtulając głowę w zagłębienie mojej szyi.

- Patrzę na gwiazdy - zaśmiałam się.

- A co chciałabyś robić jutro?

- Jeszcze nie wiem - wzruszyłam ramionami - A Ty?

- Wiesz..- zaczął odgarniając moje włosy na jedną stronę - Nie wiem co chciałbym robić jutro ale..- w tym momencie zaczął całować powoli moją szyję sprawiając, że zamknęłam oczy - ale dzisiaj chciałbym móc całować Cię całą noc.

Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę. Objęłam go ramionami, a on podniósł mnie i wniósł z powrotem do środka pokoju, zamykając biodrem balkonowe drzwi. Całował mnie bardzo czule, a ja chciałam tylko więcej i więcej.

Noah położył mnie na swoim łóżku i zawisnął nade mną, ciągle całując moje usta. Wplotłam dłonie w jego brązowe włosy i pogłębiłam pocałunek, drapiąc go po plecach. Trey zamruczał cicho i uśmiechnął się przez pocałunek, a później chwycił zębami moją dolną wargę i za nią pociągnął, sprawiając, że się cicho zaśmiałam.

Nothing breaks like a heart Where stories live. Discover now