42: Nie płacz, mała

6.3K 235 198
                                    



Zobaczyłam przed sobą całującego się brązowowłosego chłopaka z jakąś dziewczyną w miniówce. Jej noga była okrążona wokół jego biodra, a jego dłonie błądziły po jej plecach.

Chciałam po prostu przeprosić i wyjść, kiedy w ułamku sekundy zdałam sobie sprawę, że owym chłopakiem jest Noah.

Noah całował się z Jess w kabinie damskiej toalety.

Kurwa.

Momentalnie poczułam jak cały wypity alkohol podchodzi mi z powrotem pod gardło, więc zasłoniłam dłonią usta i po prostu wybiegłam z tej pieprzonej łazienki.

Wzrok Trey'a mówił jasno, że kompletnie nie spodziewał się mnie tam akurat w tym momencie.

Nie to, żebym to ja się go tam spodziewała i to w takiej sytuacji.

Kurwa, co ja sobie myślałam?

Słyszałam za sobą jak chłopak woła moje imię, ale zignorowałam to i skręciłam w pusty korytarz, potem pobiegłam po schodach, pokonując trzy stopnie na raz, aż w końcu pchnęłam z całej siły ciężkie drzwi i wyszłam na dach akademika.

Czułam jak łzy same spływają mi po policzkach, mimo, że byłam w takim amoku, że nie wiedziałam jak się oddycha.

Złapałam się za głowę i wzięłam głębsze oddechy, próbując się uspokoić, ale na marne. Ciągle miałam przed oczami ten widok.

Kurwa jak on mógł? Kurwa, jesteśmy pokłóceni tylko jeden jebany dzień. Spodziewałam się po nim czegoś lepszego, na prawdę.

Chociaż z drugiej strony, co ja sobie myślałam? Przecież sama mu to powiedziałam - nie jesteśmy razem. I wygląda na to, że nigdy nie będziemy.

Trafił w dziesiątkę. Znów się złamałam. Przysięgam, nic nie pęka tak mocno jak moje serce w tym momencie.

Wplotłam dłonie we włosy i za nie pociągnęłam, próbując przebić ból w mojej klatce piersiowej.

Już nie płakałam - wręcz wyłam. Sama, ma środku akademickiego dachu w gwieździstą noc, która miała być cudowna, a okazała się jedną wielką porażką.

Trzęsłam się i sama nie wiedziałam czy to z zimna czy z tych emocji. Miałam ochotę krzyczeć, więc tak też zrobiłam.

- Kurwa!! Kurwa, kurwa, kurwa!!

Krzyczałam raz po raz, aż nagle w pewnym momencie poczułam jak owijają mnie czyjeś ciepłe ramiona. Na początku myślałam, że to Trey, więc zaczęłam się wyrywać i szarpać. Po chwili jednak usłyszałam kojący głos Sama.

- Hej, ciii... Nie płacz, mała - wyszeptał mi do ucha.

Mimo jego słów dalej płakałam. Tym razem jednak odwróciłam się do niego przodem, a blondyn przyciągnął mnie mocno do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Głaskał mnie po plecach i całował po głowie, nic już nie mówiąc, jakby wiedział.

Kiedy w końcu po kilku minutach przestałam się trząść, spojrzałam w jego oczy zapłakanym spojrzeniem. Patrzył na mnie uspokajająco i gładził kciukiem mój policzek.

W głowie wirowało mi od nadmiaru wrażeń i alkoholu. Wtedy nagle poczułam na swoich wargach usta Sama.

Był to krótki, czuły pocałunek, którego jutro nawet pewnie nie będę dobrze pamietała.

-C-co..- zaczęłam, ale mi przerwał.

- Nic nie mów, masz dosyć wrażeń na dziś. Chodź, zabiorę Cię do pokoju.

Odsunęłam się lekko od chłopaka i pokręciłam przecząco głową.

- Nie, wracamy na imprezę - powiedziałam, czując nagły napływ złości, wycierając oczy od łez.

Nothing breaks like a heart Where stories live. Discover now