36

3.8K 338 165
                                    

— J-Jungkook! 

Tylko nieznacznie odwrócił głowę, ale nie po to, by na mnie spojrzeć.

Wkrótce potem na scenie pojawiła się ochrona, umożliwiając nam powrót za kulisy.

— Chodźmy. – rozkazał nam.

Ale wszystkie byłyśmy zbyt wstrząśnięte, aby w ogóle zareagować.

Dopiero, gdy złapał mnie za rękę i szarpnął, zdałam sobie sprawę, co mówi.

Gdy Jungkook pociągnął mnie za sobą, reszta członkiń podążyła za nami bez słowa.

— Wszystko w porządku?

— Jesteś ranna?

— Pozwę ochronę, że do tego dopuścili.

— Twoje ramię jest poobijane.

— Nie martwcie się. Świetnie sobie poradziłyście.

— Wszystko w porządku?

Zostałyśmy zbombardowane pytaniami, gdy tylko weszliśmy za kulisy. Byłam tam jedynie ciałem. Dusiłam się z ludźmi wokół mnie pytającymi, czy wszystko w porządku. 

Nie, nie było w porządku. Właśnie rzucono we mnie butem. To nie jest w porządku. Co tak złego zrobiłam, że zasłużyłam na tą całą nienawiść? Jungkook? Boże, jak żałuję, że się z nim umówiłam.

— Y/n? – jego głos wyrwał mnie z transu, a kciuk kreślił kółka na grzbiecie mojej dłoni. 

Szybko ją wyrwałam.

Dlaczego musiał tam wyjść? To tylko pogorszyło naszą sytuację. Dlaczego teraz? Kiedy wyjaśnił, że nie ma ze mną nic wspólnego. Jak to możliwe, że zawsze znajdywał sposób, by mnie skrzywdzić?

— Kaczuszko... – jego głos się załamał.

Boże, nie mogę znieść głosu, którego kiedyś uwielbiałam słuchać.

Bez słowa odwróciłam się na pięcie i wyszłam.

Musiałam wyjść. Potrzebowałam powietrza.

Biegłam ze spuszczoną głową, aż uderzyłam w kogoś.

Prawie się przewróciłam, ale złapał mnie za ramiona, uniemożliwiając spotkanie z ziemią.

— S-sunbae! Co tu robisz?

— Wszystko w porządku?

Odzyskałam równowagę i kiwnęłam głową.

— Nie wyglądasz dobrze. Od kiedy mnie okłamujesz?

Odkąd zaczęłam spotykać się z Jungkookiem.

— Chcesz stąd wyjść? – zapytał, kiedy nie odpowiedziałam.

I nagle, bez słowa pocieszenia, poczułam się lepiej.

Nie pytał, jak się czuję, co się stało... po prostu... był.

Łzy zebrały się w moich oczach, kiedy spojrzałam na niego.

— Sunbae...

— Tak.

— Tak.

Dwa głosy powiedziały zgodnie.

Sunbae podniósł wzrok, by zobaczyć, kto to.

Jungkook.

Kiedy się odwróciłam, jego ręce automatycznie zsunęły się w moich ramion.

— Odkąd zadebiutowałaś, jestem twoim sunbae. – powiedział, a wszystko, co chciałam zrobić, to iść i potrząsać nim, aż wypadną mu te wszystkie królicze zęby.

— Cóż, dzięki tobie nie mam kariery, więc... sunbae-nim, jeśli mi wybaczysz.

Zacisnął zęby, a ja odwróciłam się do wyjścia.

Ale po chwili znów się odwróciłam.

— Ah! – syknęłam, gdy stłuczenie na moim ramieniu zapiekło.

Szybko mnie puścił.

Sunbae był teraz po mojej stronie, gotowy mnie bronić.

— C-co ty robisz? – zapytał mnie, ignorując Junghyuna.

— Wychodzę.

— Dlaczego? Nie czujesz się dobrze.

— Wiem, nie musisz mi tego mówić.

— Musimy to wyjaśnić.

Musimy się unikać. Ty musisz przestać udawać troskę i sprawiać kłopoty w moim życiu, a ja muszę trzymać się z daleka od ciebie. 

— Dlaczego to robisz? – zapytał, wyciągając rękę po moją.

Wyglądał na zdesperowanego, ale wydawał się też szczery.

A nawet jeśli byłby szczery, to co? W końcu cała ta jego szczerość przyniosła mi nieszczęście.

— Robię co?

— Uciekasz. To nie jest y/n, którą znam.

— Ty w ogóle mnie nie znasz. Wszystko, co kiedykolwiek widziałeś, to to, co przyniosło ci korzyści. Wszystkim, o co się troszczyłeś, byłeś ty sam. Więc tak naprawdę nie rozumiem, po co wywołujesz dramę. Twoje życie znów stało się nudne?

— Ty nie... Dlaczego taka jesteś? Co ja ci zrobiłem, żebyś tak się teraz zachowywała?

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Czy on właśnie mnie zapytał, co zrobił?

Prychnęłam.

— Nic. Co zrobiłeś? Nic nie zrobiłeś. Powinieneś, ale nie zrobiłeś.

— Wiem, że cię skrzywdziłem, ale gdybyś mnie wysłucha-

— Naprawdę nie mogę teraz znieść twojej twarzy, twojego głosu, twojej obecności. – przerwałam mu.

Następnie chwyciłam ramię sunbae i odwróciłam się.

— Y/n... Noona, zaczekaj!

— Zostaw mnie w spokoju, proszę! – krzyknęłam. – Choć raz zrób, co mówię. Błagam. Zostaw mnie, kurwa, w spokoju!

I odeszłam, zostawiając go stojącego tam ze łzami w oczach.

Przyspieszyłam kroku, bo wiedziałam, że się załamię, jeśli usłyszę jego płacz.

I nienawidziłam siebie za to.



you're still not my biasWhere stories live. Discover now