dzień siódmy

20 4 0
                                    

Pomimo najszczerszych chęci i męczących poszukiwań, Maurelle nie udało się odnaleźć żadnej osoby, która rozpoznałaby inicjały na zegarku. Sfrustrowana dziewczyna przeliczyła franki w portfelu i po krótkim namyśle zdecydowała się, że wyda je na nocleg w tanim pensjonacie. Czuła się tak zmęczona, że nogi odmawiały jej posłuszeństwa, a perspektywa nocy spędzonej na mroźnym nocnym powietrzu napawała ją strachem. Miała szczerą nadzieję, że nazajutrz uda się jej osiągnąć swój upragniony cel.

Spała w klaustrofobicznym pokoiku na skrzypiącym materacu, lecz te drobne niewygody zrekompensowało jej pyszne śniadanie przygotowane dla gości przez właścicielkę pensjonatu. Elegancka kobieta w średnim wieku, madame Inès wydawała się szczerze zainteresowana sytuacją niewysokiej blondynki odzianej w dziwaczny strój, beznamiętnie skubiącej croissanta.

­— Czy mogę ci w czymś jeszcze pomóc, drogie dziecko? ­— zapytała Inès, dolewając Maurelle kawy do filiżanki.

Ta podniosła na nią czujne spojrzenie lodowato-błękitnych oczu. Pierwszy raz podczas swojej niefortunnej podróży, ktoś okazał jej odrobinę ciepła.

­— Właściwie, to tak ­— Maurelle ostrożnie zdjęła zegarek z szyi i podsunęła go gospodyni. ­— Czy rozpoznaje pani może te inicjały?

Kobieta wsunęła na nos okulary i uważniej przyjrzała się literkom.

­— Przykro mi, nie znam tego zegarmistrza ­—po chwili pokręciła bezradnie głową.

Nadzieja w oczach blondynki przygasła, a ona sama znacznie posępniała.

­— A może wie pani, gdzie znajdę pracę? Taką, którą będę mogła rozpocząć od zaraz?

Oblicze Inès rozjaśnił figlarny uśmieszek.

­— Znasz kabaret Moulin Rouge, moja droga? ­— dziewczyna ożywiła się na dźwięk dobrze znanej nazwy. ­— Właśnie trwa tam nabór tancerek do Féerie. Pozwól jednak, że zanim się tam wybierzesz, ubierzemy cię w stosowniejszą suknię.

Przetrwać do Bożego NarodzeniaWhere stories live. Discover now