dzień dwudziesty pierwszy

12 4 0
                                    

Już od rana w recepcji na Maurelle i Jeana czekała wiadomość przysłana z pracowni zegarmistrza. Dziewczyna niecierpliwym ruchem otworzyła kopertę i odczytała jej zawartość:

„Zegarek jest już naprawiony. Czekam na Was w pracowni.

M."

***

— Pilnuj tego jak oka w głowie — pan Lacroix wręczył jej własność, żartobliwie grożąc przy tym palcem. — Inni mogą myśleć, że to zwykły zegarek, lecz dla ciebie to wehikuł czasu.

Maurelle roześmiała się, przezornie zakładając łańcuszek na szyję. Czuła się bezpieczniej, gdy czuła na sobie ciężar zegarka.

— Tobie też radzę uważać drogi młodzieńcze. — zwrócił się do Jeana. — Jeśli coś pójdzie nie tak i w Wigilię panna Coupart nie cofnie się w czasie, zaburzy się cała czasoprzestrzeń.

— Spokojnie. Dopilnuję, żeby bezpiecznie wróciła do domu. — obiecał mężczyzna.

— Ach jeszcze jedno! — Mathieu z powrotem odwrócił się do Maurelle. — Po powrocie koniecznie odwiedź Musée d'Orsay. Będzie na ciebie tam czekała niespodzianka od pewnego impresjonisty.

Maurelle zakryła usta dłonią z wrażenia. Wszystko ułożyło się jej nagle w logiczną całość.

— Czyli ten malarz, którego spotkałam w parku...

— ... To nikt inny, jak Auguste Renoir. — w kącikach oczu zegarmistrza pojawiły się urocze zmarszczki.

Maurelle wydała z siebie niekontrolowany pisk.

— Oprócz tego dam ci jeszcze jedną dobrą radę — kontynuował pan Lacroix. — Nie rezygnuj z tańca. Moulin Rouge to był jedynie początek. — widząc zdziwienie dziewczyny, dodał tajemniczym tonem. — Nic więcej nie powiem, sama odkryjesz to z biegiem lat.

— A więc to pożegnanie? — westchnęła Maurelle, uświadomiwszy sobie, że nieuchronnie zbliża się godzina odjazdu pociągu do stolicy.

— Nie na zawsze. Zobaczymy się raptem za sto siedemnaście lat!

Przetrwać do Bożego NarodzeniaWhere stories live. Discover now