Gdy Maurelle wróciła do pensjonatu, aby odpocząć po próbie, czekała na nią miła niespodzianka. Madame Inès, z tajemniczym błyskiem w oku, wręczyła jej kopertę z jej imieniem na wierzchu. Zdradziła tylko, że zostawił ją jakiś ciemnowłosy młodzieniec.
Maurelle uśmiechnęła się krzywo. Musiało chodzić o Jeana, który przedwczoraj odprowadził ją po kolacji do pensjonatu. Właśnie w ten sposób zdobył jej aktualny adres.
W środku koperty znazła liścik:
„Miło mi się z Tobą ostatnio rozmawiało. Spotkajmy się dziś w Café Procope. Będę tam czekał od godziny piętnastej.
J."
Wspomniana kawiarnia była pierwszą, która powstała w Paryżu. To właśnie tam spotykała się inteligencja. W ubiegłym wieku można w niej było natknąć się nawet na Liszta czy Chopina. Maurelle po prostu musiała zobaczyć ten lokal na własne oczy.
Pojawiła się w Café punktualnie. Oczarowało ją wnętrze pełne luster, obrazów ściennych i kryształowych żyrandoli. Odnalazła Jeana przy małym stoliku w kącie.
Popijając nieśpiesznie café au lait, rozmawiali jak starzy, dobrzy znajomi. Maurelle zdała relacje ze swoich ostatnich występów, natomiast Jean odwdzięczył się jej opowieścią, jak został bankierem i zamieszkał przy Rue du Sabot.
Błysk złotej dewizki wystającej spod marynarki mężczyzny przykuł nagle jej uwagę.
— Czy mógłbyś pokazać mi swój zegarek? — zapytała.
Jean obojętnie wzruszył ramionami, odpinając łańcuszek i położył zegarek na obrusie. Zauważywszy charakterystczne literki, omal nie zachłysnęła się kawą.
— Wszystko w porządku?
— Wiesz kto to jest M.L?! — uderzyła pięścią w stół, aż filiżanki podskoczyły na spodkach.
— Oczywiście, to zegarmistrz, Mathieu Lacroix.
— Dopiero teraz mi o tym mówisz? Musisz mnie koniecznie zaprowadzić do jego pracowni!
YOU ARE READING
Przetrwać do Bożego Narodzenia
FantasyW wigilijny wieczór paryżanka Maurelle dostaje od swojego chłopaka Evana niezwykły zegarek. Niestety, prezent nie spełnia prawidłowo swojej funkcji i dziewczyna niespodziewanie cofa się w czasie. Trafia do belle époque, kiedy Paryż nazywano stolicą...