dzień trzynasty

20 4 0
                                    

Dzisiejszy ranek Maurelle spędziła na pomaganiu pani Inès w drobnych obowiązkach. Najpierw zajęła się prasowaniem pościeli, później nakryła do śniadania, a tuż przed południem wybrała się na targ z listą zakupów. Dzięki temu powoli spłacała dług wdzięczności wobec właścicielki pensjonatu.

Wracała właśnie z bazaru, w jednej ręce trzymając koszyk z jedzeniem, natomiast w drugiej bukiet czerwonych goździków, gdy zaczepił ją malarz, stojący przed pustym płótnem na sztaludze:

— Panienko! Proszę zaczekać!

Maurelle odwróciła się do niego, prawdziwie zaciekawiona.

— Czy zgodzi się panienka, bym namalował jej portret? Siedzę już tutaj drugą godzinę, a natchnienie nadeszło dopiero w chwili, kiedy panienkę ujrzałem. — podczas swojej wypowiedzi drobny brodaty mężczyzna ekspresyjnie wymachiwał pędzlem. — Ta alabastrowa cera, tak świeża jak zimowy poranek cudownie kontrastuje z czerwienią kwiatów. Magnifique! — wykrzyknął, cmokając z uznaniem.

Maurelle nie zastanawiała się zbyt długo.

— Właściwie... To chętnie dla pana zapozuję. Mam jeszcze chwilę wolnego czasu. — uśmiechnęła się, a malarz aż klasnął w dłonie z zadowolenia.

Usiadła na ławce wskazanej przez artystę. Za nią roztaczał się piękny zimowy krajobraz - przyprószone śniegiem gałęzie drzew i przebłyskujący pomiędzy nimi zamarznięty staw. Goździki ułożyła na zgiętym ramieniu.

Mężczyzna malował szybko i z pasją. Siedząc nieruchomo trochę zmarzła, ale po zobaczeniu efektu końcowego, wiedziała, że jej wytrwałość nie poszła na marne.

Niewątpiwie był impresjonistą. Uchwycił jej urodę czystymi barwami, idealnie komponującymi się ze szkarłatem płatków kwiatów. Światła i cienie cudownie ze sobą współgrały.

Wtedy Maurelle jeszcze nie wiedziała, że namalował ją Auguste Renoir, a jej portret pod tytułem „Dziewczyna z Goździkami" zawiśnie kiedyś w Musée d'Orsay.

Przetrwać do Bożego NarodzeniaWhere stories live. Discover now