dzień dwudziesty

14 4 0
                                    

Zegarmistrz obiecał, że poprawi mechanizm zegarka Maurelle tak, aby w dzień podróży powrotnej przenieść ją w przyszłość.

Dziewczyna czuła się poddenerwowana. Chociaż opowieść Mathieu brzmiała bardzo wiarygodnie, nie była przekonana, czy uda jej się bezpiecznie wrócić do domu. Co, jeśli znów coś pójdzie nie tak?

Te gorączkowe rozmyślania przerwało pukanie do drzwi pokoju, więc wolno powlokła się, aby je otworzyć. Oczywiście przyszedł Jean.

— Przyszedłem wyciągnąć cię na spacer — oznajmił w progu.

— Jean, powiedz mi jedną rzecz. Zrobiłeś dla mnie tyle dobrego. Jak mogę ci się odwdzięczyć?

Zamyślił się, lecz szybko na jego twarz wpełzł przebiegły uśmieszek.

— Mam pewien pomysł. Jeśli uda ci się wrócić do siebie, napisz książkę o swojej podróży w czasie. Wspomnij w niej moje imię. Dzięki temu, za każdym razem, kiedy ktoś o mnie przeczyta, chociaż na chwilę zacznę żyć na nowo.

— Och, kto by pomyślał, że masz duszę romantyka?  — żartobliwie uniosła brwi, opierając się o framugę.

— Ale się zgadzasz?

— Cóż... — wzruszyła ramionami. — Jeśli właśnie to cię uszczęśliwi, nie mam wyjścia.

— Właściwie to ja też muszę ci podziękować.  — poważnie spojrzał jej w oczy.

— Co? Przecież masz ze mną same kłopoty.

Kącik jego ust powędrował do góry.

— Po prostu... Odkąd cię poznałem, chociaż przez chwilę przestałem się czuć tak samotny. Widzisz, nie mam nikogo bliskiego w Paryżu. Moi rodzice już nie żyją, a ja nie poznałem jeszcze prawdziwej miłości. 

— Wytrzymaj jeszcze chwilę. Moja babcia wspominała, że kupiła mieszkanie od małżeństwa, które przeprowadzało się akurat na wieś.

— Czyli...?  — oczy rozbłysły mu w nadziei.

— Tak, Jean. Gratulacje. Będziesz miał żonę!

Przetrwać do Bożego NarodzeniaWhere stories live. Discover now