2

1.7K 85 59
                                    

-Anno,nic z tego nie rozumiem, chyba to nie dla mnie.-odebrał Billy.
- Achhh chyba nie rozumiesz,że masz też mówić mi Ania a nie Anna. Dobrze Billy nie ma co tu nie rozumieć musisz nauczyć się gdzie leżą poszczególne kraje.- Shirley przewróciła oczami. To był już kolejny miesiąc nauki chłopaka. Ania nigdy by się do tego nie przyznała ale uwielbiała przychodzić nauczać kolegę ze szkoły. Nie tylko dlatego że dzięki temu sama utrwalała wiedzę i mogła przekazywać ją komuś innemu ale tez dlatego że polubiła chłopaka nie był może dla niej bratania duszą ale w rzeczy samej mogła nazwać go przyjacielem. Chłopak nie jednokrotnie bronił Anie przed wyzwiskami ale również miło jej się z nim spędzało czas na rozmowie.
Billy Andrews nie jest może bratnią duszą ale jest dla mnie ważny. Ale skoro jest ważny to czemu moje myśli wciąż wracają do ciebie Gilbercie?

Billy rozumiał, każde słowo przyjaciółki tylko udawał żeby móc spędzić z nią więcej czasu. Bo właśnie to przy niej chłopak był naprawdę szczęśliwy.
Och Aniu, jesteś taka wyjątkowa...
Czemu nie widzisz moich uczuć stosunku do ciebie ?
-Aniu dziękuje ci że mi wybaczyłaś i jesteś moją przyjaciółką- uśmiechnął się chłopak
-Billy przestań ciagle przepraszać, robisz to pare razy dziennie tak nie wypada. Już ci powtarzałam że ci wybaczyłam, ostani raz byłeś dla mnie nie miły wczoraj..?? - droczyła się Ania.
-Łamiesz mi serce, dobrze wiesz że ostani raz nazwałem cie rudzielcem 5 miesięcy temu.- bronił się chłopak.
-Właśnie teraz nazwałeś mnie rudzielcem.-Shirley odwróciła się teatralnie wstrzymując śmiech.
-Ale dobrze wiesz że nie o to mi chodziło. Błagam Aniu nie obrażaj się zrobie co ze chcesz?!-krzyknął Billy próbując uratować swoją sytuację.
-Dobrze, więc nigdy już mnie nie przepraszaj.
-Obiecuję.-odpowiedział   Billy.
- Na próżno składać obietnice, których się nie dotrzyma.- odpowiedział Ania.
- No Aniu przepraszam.- błagał Billy.
-O tym mówię, ciagle przepraszasz. Ale niech będzie wybaczam ci możemy wciąż być przyjaciółmi.
Po tych słowach dwójka młodych ludzi wybuchnęli śmiechem.

-Proszę o  przeliterowanie słowa zaręczyny.- Pan Phillips właśnie prowadził konkurs, lecz a tym dniu odbywał się tylko dla chłopców iż dziewczynki uczyły się z Małgorzatą Linde haftowania w lewej strony klasy.
-Z A R Ę CZ Y N Y-literował dumnie Billy Dzięki Ani był  prawie najlepszym uczniem w klasie bo oczywiście jego nauczycielka było o niebo lepsza.
-Świetnie, proszę o przelitero...- zaczął Pan Phillips lecz nie było mu dane dokończyć. Drzwi do szkoły właśnie się otworzyły, a w nich stał nie kto inny niż sam Gilbert Blythe.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.-uśmiechnął się chłopak.
Ania jak i inne dziewczynki odwróciły się aby spojrzeć się na chłopca. Odrazu po całej klasie rozległy się szepty
-Witam Pana Blythe skoro już się zjawiłeś to weźmiesz udział w konkursie.- mówił nauczyciel.
- Ależ, oczywiście.
- Więc proszę stanąć koło Pana Andrews'a, zobaczymy czy cokolwiek się nauczyłeś na tej swojej wyprawie.-zakpił

Gilbert przeszedł przez cała klasę aby stanąć obok Billego. Wszystkie oczy były skierowane na jego postać. W rzeczy samej Małgorzata Lynde również była bardzo zaciekawiona sytuacją iż nie przegapiła by takiej okazji do plotek.
Chłopcy literowali już po dwunaste słowo i żaden nie miał zamiaru przegrać. Cała klasa na zmianę wiwatowała to raz Gilbertowi a raz Billemu. Tylko Ania zaciskała zęby była spięta cała sytuacją iż czuła na sobie wzrok dwóch chłopców.
Ostatecznie to Billy przegrał, a Gilbert dostał wiele braw i oczywiście został zasypany wieloma pytaniami. Lecz wzrok chłopka pozostawał na rudowłosej.

-Aniu czy mógłbym cie dziś odprowadzić i tak musze wejść na zielone wzgórze.- zapytał z nadzieją Gilbert.
-Wybacz Gilbercie ale dziś ostani raz udzielam korepetycji Billymu więc wyruszam od razu do jego domostwa- uśmiechnęła się Ania.
Dwójka młodych ludzi wpatrywała się w siebie przez jakiś czas. Były to spojrzenia pełne łagodności i miłego ciepłego uczucia.
- Możemy iść Aniu?- przerwał tą chwile Billy.
- Tak, oczywiście. Żegnaj Gilbercie.- odpowiedziała i odeszła.

Dlaczego gdy odeszła poczułem ukucie w sercu?

Jesteś...|Anne with an EWhere stories live. Discover now