17

1K 70 11
                                    

Następnego dnia Gilbert cały uradowany biegał po domu rozwalając przy tym wszystkie przedmioty stojące mu na drodze.
-Blythe możesz się uspokoić!! Rozwalisz nam cały dom!!- krzyknął rozbawiony Bash.
-Potem to posprzątam.- odpowiedział rozbawiony Gilbert wchodząc do kuchni.
-Panie Blythe ja to posprzątam niech się pan nie martwi.-uśmiechnęła się wychodząc z pomieszczenia matka Sebastiana.
-No Panie Blythe czyżby panienka z zielonego wzgórza tak pana uszczęśliwiła?-zapytał śmiejąc się Sebastian.
-Bardzo zabawne Bash. Tak to przez Anie jestem taki wesoły.-usiadł czarnowłosy naprzeciwko Sebastiana.
-A cóż takiego się stało?-podniósł brew Bash.
- Ja i Ania wczoraj spotkaliśmy się i....wyznałem jej miłość a ona również powiedziała że mnie kocha...- Blythe zrobił maślane oczy i na chwile przeniósł się znowu nad jezioro lśniących wód.
-Widziałem!!-Sebastian podniósł się z impetem.-To zawsze była Ania!! Odkąd dostałeś od niej list na statku!! Kiedy ślub!!-Lacroix tańczył wokół stołu.
-Bash za szybko na ślub. O czym ty gadasz!!- zaśmiał się Gilbert.
-Ja oświadczyłem się Marry po paru spacerach.
A ty Anie znasz od lat!!!- Sebastian przestał tańczyć.
-Oświadczyłeś się jej po pijanemu w koszu na ubrania...- .zakpił Gilbert.
- Pan Blythe chyba powinien iść do szkoły.- prychnął Sebastian.
-Ach.. No tak to ostania lekcja przed egzaminami!- obudził się czarnowłosy.
Wybiegł z kuchni chwytając przy tym dwa jabłka.
Droga do szkoły minęła Gilbertowi bardzo szybko. Chłopakowi wydawało się że szedł swoim normalnym tempem lecz tak naprawdę spieszył aby zobaczyć rudowłosą. Gdy ujrzał budynek szkoły wziął głęboki wdech i poprawił włosy które i tak pozostały w nieładzie.
Gdy wszedł do budynku cała gromada uczniów plotkowała i szeptała o czymś, Gilbertowi niestety zrzedła mina iż nie ujrzał nigdzie rudowłosej. Nagle do małego pomieszczenia na płaszcze wpadła Dina zbierając wszystkie swoje rzeczy.
-Diano coś się stało?-zapytał czarnowłosy.
-Gilbercie tak mi przykro nigdy bym nie pomyślała że Ani się zgodzi...-wykrztusiła Diana.
-Zgodzi na co??-zapytał zdezorientowany chłopak.
-Na oświadczyny Billy'ego.- po tych słowach świat Blythe runął głowie miał wielką pustkę.
Nie może być to prawdą...
Szybkim ruchem pociągnął Diane w kąt pomieszczenia aby nikt nie usłyszał ich rozmowy.
-To napewno nie jest prawda...Ania ci to powiedziała?- zapytał
-Ależ nie Billy wszedł do klasy i wszystkim to powiedział-odpowiedziała Barry.
-To nie może być prawda spotkałem się wczoraj z Ania wszytko sobie wyjaśniliśmy. Nie powiedziała by mi że mnie kocha gdyby wychodziła zamąż.
-Dlatego właśnie biegnę znaleść Anie przed szkoła miała załatwiać pare spraw dlatego jej tak długo nie ma.- odpowiedziała Diana.
Gdy nagle drzwi od budynku szkoły otworzyły się a przez nie weszła rudowłosa. Jednak ani Diana ani Gilbert nie mieli czasu aby porozmawiać z Shirley iż gromada dziewczyn podbiegła do Ani wypytując o najróżniejsze rzeczy.
-Aniu kiedy ślub?!-krzyknęła Tillie.
-Dlaczego wcześniej nic nie powiedziałaś?!-zapytała Ruby.
-O czym mówicie? Jaki ślub?-zapytała zdziwiona Ania.
-Nie udawaj już Billy wszystkim powiedział.- powiedziała Janka.
-O czym wy mówicie?-zapytała jeszcze raz.
-Och Aniu Billy powiedział nam ze ci się oświadczył a ty odpowiedziałaś tak.
Rudowłosa poczuła jak świat wokół niej wiruje dopiero teraz zobaczyła blondyna i grupkę chłopaków dyskutujących o czymś. Gilberta siedzącego w swojej ławce udającego że czyta książkę. Diane która teraz do niej podeszła i patrzącą na nią z smutkiem w oczach.
Gdy słowa koleżanek dotarły do dziewczyny, Ania poczuła wielki przypływ złości.
-Nie wychodzę za Billy'ego, odmówiłam przy oświadczynach! Jestem w kimś innym zakochana!- krzyknęła dziewczyna na tyle głośno aby czarnowłosy chłopak mógł ją usłyszeć.
Ania wpatrywała się chłopaka po jej słowach Gilbert uniósł lekko kącik ust. Co dla dziewczyny oznaczało że nie jest na nią pogniewany. Teraz młoda Cuthbert była zdeterminowana i wściekła na Andrews'a.
Podeszła do niego z impetem i spoliczkowała.
Zakłopotany chłopak jedynie wpatrywał się w nią.
-Och Aniu...to znaczy kochanie coś się stało?- zapytał blondyn.
-Nie waż się mnie tak nazywać. Billy Andrews'ie okłamałeś cała klasę!! Nie jestem twoją zabawką!! Odmówiłam oświadczyn!! Więc w tym momencie nasza przyjaźń się zakończyła!!-wykrzyczała prosto w twarz chłopaka. I już ze spokojem odeszła usiąść do swojej ławki.
Lekcja Panny Stacy minęła spokojnie. Cała klasa i zadawała pytań odnośnie kłamstwa blondyna. Po krótkiej przerwie na której dziewczynki poszły odłożyć nad strumyk swoje butelki mleka na ławce Ani znalazło się jabłko z krótkim liścikiem.
Czy Droga Panna Shirley, zgodzi się aby odprowadził ją po zajęciach do domu?
Ps. Zostaw liścik na długiej przerwie mojej książce lekarskiej zostawię ją na ławce.

Ania uśmiechnęła się pod nosem. Z wielka chęcią pragnęła aby Gilbert ją odprowadził ale obiecała Dianie że porozmawiają po zajęciach.
Lekcje przed długa przerwą dla dziewczyny strasznie się dłużyły. Lecz gdy tylko usłyszał dzwonek na przerwę obiadową uradowała się strasznie. Ania rozejrzała się po pomieszczeniu wszyscy chłopacy już wyszli na zewnątrz a dziewczynki szykowały koce aby usiąść i zacząć jeść. Rudowłosa szybkim ruchem schowała liścik do książki i jakby nigdy nic poszła do koleżanek.
Po długiej przerwie Gilbert jako pierwszy wrócił do sali i usiadł ławce. Otworzył swoją książkę i przekartkować kilka kartek w poszukiwaniu liściku.

Panie doktorze Blythe bardzo bym chciała skorzystać ale obiecałam Dianie że z nią porozmawiam ale możemy się spotkać o 18.00 nad jeziorem lśniących wód.
Ps. Kiwnij głową jeśli się zgadzasz.

Gilbert podniósł lekko głowę aby spojrzeć na Shirley. Gdy jej oczy spotkały się z jego poczuł przechodzącą fale ciepła. Kiwnął głowa i uśmiechnął się do rudowłosej.

Ania szła spokojnie z Dianą w stronę zielonego wzgórza. Lecz od dłuższego czasu jej czarnowłosa kompanka się nie odzywała.
-Diano? Milaś mi coś powiedzieć...-odważyła się zacząć rozmowę Ania.
- Aniu ja i Jerry spotkamy się od paru tygodni...- wykrztusiła cicho Diana.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś!!- krzyknęła Ania.- Myślałam że jesteśmy bratnimi duszami!!
-Ja....Aniu moje życie nie jest proste..sukienki z bufami nie ułożą życia...chciałabym być taka jak ty!! Maryla i Mateusz cie kochają!! Chcą dla ciebie jak najlepiej!!! A moi rodzice chcą abym znalazła męża i nie miła własnego zdania!! Jeśli dowiedzą się że chce iść do Queen's to mnie znienawidzą!! A jakby dowiedzieli się że kocham Jerry'ego to wydziedziczyli by mnie!!-Dian upadła ma kolana.
-Ależ Diano... przepraszam że byłam taka samolubna... wiem kto ci może pomóc...ciotka Józefina napewno ci pomoże... ona o miłości wie najwięcej.- Ania usiadła obok niej przytulając Dianę.


——-
Jak wam się podoba? Dziękuje za 1,27k wyświetleń . Jest to dla mnie ogromna liczba!! Każdy komentarz i każde serduszko to dla mnie motywacja!!

Jeśli są tu jacyś autorzy lub macie do polecenia jakieś książki o Ani piszcie śmiało w komentarzach.
Pamiętajcie że trwa głosowanie na Amy jest to bardzo ważne alby nie zapominać oddać swoich 100 głosów iż nasza ukochana Amy jest narazie na miejscu 2

Jesteś...|Anne with an EOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz