3. Cena żywota

4.2K 342 575
                                    

*Light*

— Dlaczego... Tu jestem? — zebrałem się w sobie, by zadać to pytanie.

— Dosyć kłopotliwa sprawa... — zamyślił się — Gdybyś był na wolności, został byś skazany na śmierć, bądź tortury. W najlepszym wypadku dożywocie. Ja ci je właśnie zapewniam pod jednym, małym warunkiem.

Więc jestem zmuszony przebywać z nim w jednym domu, przez najbliższe lata życia... Przez wszystkie lata w zasadzie. Czy na pewno nie jest to żadnego rodzaju torturą?

Trzyma mnie tu bezprawnie. Ukrywa samego Kirę. Jednego z największych zbrodniarzy ludzkości. Przynajmniej w ten sposób określają mnie przeciwnicy.

Jeżeli jednak ten wyrok został wydany przez sąd, wszystko jest w porządku. Niestety Ryuzaki najprawdopodobniej nic mi na ten temat nie powie. Tak samo, jak na to, jakim cudem przeżył wpisanie jego imienia do notatnika.

— Jaki to warunek? — choć nie miałem najmniejszego zamiaru przystawać na jego propozycję, należało zapytać. Skoro jest w stanie zadzwonić, gdzie trzeba, bym otrzymał karę śmierci, wolałbym poczekać. W końcu zawsze jest promyk nadziei.

— Zostaniesz detektywem. Jak niegdyś, staniesz u mego boku. Oboje będziemy pracować, jako odrodzenie L, choć wszyscy będą myśleć, że jesteśmy jedną osobą — wyjaśnił.

— Rozumiem — odpowiedziałem krótko.

Oferta takiej pracy, nie wydawała się zła. Oczywiście, póki nie pomyślimy o jej minusach, takich jak wieczna służba i brak możliwości odwrotu oraz wyjścia. Choć co do ostatniego, nie jestem wcale taki pewny. Może będę mógł wychodzić na wolność, ale chłopak musiałby mieć gwarancję, że nie ucieknę.

— Pewnie zastanawiasz się nad przepustkami — wprost czytał mi w myślach — Nie będzie ich. Chyba, że chodzi o ogród. Nie jest zadbany, za to zajmuje spory obszar. Nie powinno ci się specjalnie nudzić.

Może to ogród będzie moją drogą ucieczki? Jeżeli nie ogradza go olbrzymi mur, nie powinienem mieć większych problemów z ucieczką. Chyba, że wszystko jest monitorowane. Wtedy należałoby pomyśleć o wyłączeniu prądu.

Później natomiast, musiałbym poradzić sobie na wolności. Nie wiem, co wiedzą media o mojej sprawie. Może wszyscy myślą, że zginąłem? Jeśli tak jest, nie powinienem mieć większych problemów. Natomiast, jeśli sytuacja jest odwrotna, z pewnością zaczną mnie ścigać. W każdej z tych sytuacji, potrzebował bym nowej tożsamości.

— Więc mój wyrok polega na zadośćuczynieniu, poprzez pomoc tobie?

— Dokładnie - odpowiedział — To twój pokój, ale możesz przemieszczać się bez ograniczeń po całym domu. W każdym rogu jest kamera. Będę widział, gdy robisz coś niewłaściwego.

— W łazience również? — uniosłem brew.

— Tak.

— Czy to nie jest naruszenie prywatności?

— W tym miejscu, panują moje zasady — wyjaśnił — Zalicza się do nich między innymi brak prywatności, a także nie wychodzenie poza teren — streścił.

To jak porwanie. Ja tu jestem ofiarą. Gdyby ryzyko kary śmierci nie istniało, poprosiłbym go o wydanie mnie policji w tym momencie.

— Czy powinienem wiedzieć o jeszcze jakiś zasadach? — postanowiłem spytać.

Może za nieodpowiednie zachowanie czeka mnie kara, a za posłuszeństwo i postępy nagroda? Brzmi to, jak jakiś film, ale może być rzeczywiste. Wiem jedno. W najbliższym czasie, powinienem być uległy. Oczywiście nie tak z dnia na dzień. To by było zbyt podejrzane. Chyba, że on wie, że ja wiem, że mogę tak pomyśleć. Jeśli natomiast od razu stanę się potulny, jak baranek, pewnym będzie, że jedynie udaję.

Powinienem udawać przerażonego pokrzywdzonego. Może Ryuzaki uzna, że to naturalna kolej rzeczy, po znalezieniu się w takiej sytuacji. Można tutaj jedynie liczyć na szczęście oraz na moje umiejętności aktorskie, które swoją drogą, nie będą aż tak bardzo udawane.

Choć nie jestem w dużym szoku, to nadal jest we mnie nieco strachu i niepokoju. W końcu sytuacja, w jakiej się znalazłem, jest dosyć nietypowa.

— Zeszyt z nimi, zostawiłem ci w szufladzie — wskazał na biurko.

Zeszyt z zasadami. Zupełnie, niczym Notatnik Śmierci. Tyle lat, a ja nadal pamiętam dzień, w którym go otrzymałem.

— Przeczytam go — poprawiłem włosy i usiadłem przy blacie. Zajrzałem do szuflady.

*L*

Udałem się do pokoju kontrolnego. To tam znajdowały się monitory. Każdy pokazywał 4 obrazy z każdego kąta, każdego z pokoi. Tak więc jeden monitor, to jedno pomieszczenie. Było ich w sumie dziesięć. Nawet pokój kontrolny miał swoją kamerę. Była jednak tu tylko jedna. Taka na wszelki wypadek, jakby ktoś chciał mnie zajść od tyłu. Mówiąc "ktoś", mam na myśli Light.

W tym pomieszczeniu znajdowały się również włączniki niektórych świateł, na przykład tych ogrodowych. Skoro już o tym mowa, na zewnątrz również były kamery. Nie ukryłem ich jednak. Były na widoku z jednej, prostej przyczyny - to atrapy. Tylko jedna z nich działała. Tak na wszelki wypadek. Obraz z niej  był wyświetlany tuż obok monitoringu pokoju kontrolnego.

Spojrzałem na Lighta. Siedział spokojnie przy biurku i czytał zasady. Nie jest ich aż tak dużo, jednak to nadal nie "mało". Powinien je wszystkie zapamiętać, nim którąś złamie. Najlepiej, gdyby utrwalał je sobie każdego wieczoru, póki nie będzie umiał wyrecytować ich wszystkich.

Z tego, co mi wiadomo, pamięć Yagamiego nie zawodzi, tak więc nie powinien mieć z tym większego problemu. Co innego z zastosowaniem się. W końcu szczerze wątpię, iż chciałby z własnej woli mieszkać wraz ze mną. W dodatku do końca swoich dni. Oboje za sobą nie przepadamy, jednak rzadko znajduje się tak rozbudowane umysły. Wolałbym nie zmarnować jego potencjału na jakąś tam śmierć. W pełni zasłużył na owy wyrok, lecz cele praktyczne są ważniejsze, niż samo zadośćuczynienie.

Zauważyłem, że chłopak przestał wpatrywać się w zbiór reguł. Zaciekawiło mnie to. Jeżeli już skończył, to o czym w takim razie mógł myśleć?

Zapewne próbować uknuć plan. Na szczęście wszystkie opcje przewidziałem. Nie ma możliwości, by wymyśleć cokolwiek nowego.

Być może się też nudził, bo po krótkiej chwili odwrócił głowę i zaczął się rozglądać.

Poprawiłem się na krześle, chcąc nadal obserwować blondyna, w nieco wygodniejszej pozycji. Włożyłem do ust słomkę i powoli sączyłem ciepłe kakao.

Light wstał i podszedł do szafy. Otworzył ją. Widziałem, jak w niej szpera, jednak obraz nie był na tyle dobrej jakości, by zobaczyć, co dokładnie robi.

Może szukał ubrań na zmianę? Było ich bez liku. Wszystkie dosyć podobne, lecz nie powinno mieć to większego znaczenia. W końcu okrycie wierzchnie nie jest rzeczą szczególną. Służy jedynie do celów praktycznych. Przynajmniej w tym budynku. Poza terenem, niedopuszczalne byłoby chodzić bez niego. Tutaj nie ma ograniczeń, choć takie zachowanie z pewnością by rozpraszało.

A co, jeśli ten chłopak szuka podsłuchów? Wiedział, że w jego domu było ich dosyć sporo. Tak samo, jak kamer, a pomimo to, czuł się bardzo swobodnie. Choć powinienem raczej powiedzieć, że jedynie stwarzał pozory.

Nie zamontowałem tego typu urządzeń nigdzie. Wydają się być zbędne. Rzecz jasna mógłbym to zmienić, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba. Trzymam tego typu rzeczy w szufladzie.

Obserwowałem dalej, jak chłopak tak po prostu wchodzi sobie do szafy i zamyka za sobą drzwi.

Uniosłem jedną brew.

Co on kombinuje? Nie widziałem, by zabrał coś ze sobą. A jeśli chce mnie zmylić? Jaki ma w tym cel? Czy nakłania mnie do założenia kamery z trybem nocnym nawet tam?

Nieświadomy [L x Kira]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz