18. Ciepła poduszka

2.5K 251 206
                                    

*L*

— T-tacy sami? — powtórzyłem.

— Skoro to, co ja robiłem — spojrzał na płonący notatnik — Było złe, to twoje postępowanie jest jeszcze gorsze — uśmiechnął się wrednie.

— G-gorsze? — brakło mi słów. Niezrozumienie wkradało się gęstą falą do głowy.

— Nie sprawiam, że ofiary cierpią — westchnął — Zbyt długo — dodał — Ty za to skazujesz mnie na dożywotni pobyt w tym miejscu. Nie uważasz, że jest to tortura?

Przez dłuższą chwilę po jego wypowiedzi, słyszałem jedynie swoje serce, łomoczące jak szalone w klatce piersiowej. Zupełnie, jakby chciało wydostać się z więzienia między żebrami. Ciepła krew pulsowała mocno w całym ciele sprawiając, że byłem w stanie usłyszeć jej paniczny dźwięk tykania, niczym bomba zegarowa.

Nie mogłem w to uwierzyć... Starałem się tak bardzo... Spędziłem z Lightem tyle dni na świetnej zabawie. Zaufałem mu, naprawdę mu zaufałem. Myślałem... Byłem wręcz przekonany, że on również traktuje mnie w ten sposób, podczas gdy... Notatnik był w jego posiadaniu... A on za moimi plecami wpisywał kolejne nazwiska, wciąż udając...

Zamknąłem oczy, chcąc się oderwać od teraźniejszości. Chciałem wrócić do popołudnia smażenia naleśników, obrzucania się produktami spożywczymi i rzeczami, znalezionymi się w kuchni. Tamte chwile były tak prawdziwe... Przynajmniej z pozoru. Życie w kłamstwie nie było takie złe, gdy jeszcze nie wiedziało się, że to wszystko jest jedną wielką nieprawdą.

Te wszystkie przeprowadzone pomyślnie sprawy, śledzenie "Nowego Kiry", współpraca połączona z zabawą...

Cholera! Zaufałem mojemu największemu wrogowi! Dałem się przechytrzyć po raz drugi!

Zacisnąłem pięści i spuściłem głowę, spoglądając na dopalający się zeszyt. Podniosłem z podłogi skrawki papieru i dorzuciłem do ognia, by i je pochłonął na wieczność.

To już koniec. Notatnik Śmierci został zniszczony. Powstrzymałem szerzącą się na skalę światową rzeź. Powinienem się cieszyć, więc co to za uczucie?

Bolało. Zdawałem sobie sprawę, że popełniłem błąd. Okropny błąd, który kosztował życia wielu osób, jednak nie czuję, by porażka była przyczyną tego uczucia. Wiem również, że zawiodłem siebie samego, to oczywiste, ale... Czemu boli aż tak bardzo?

Może dlatego, że... Że znów zostałem sam... Zupełnie sam...

Potrząsnąłem głową na boki, chcąc odpędzić natłok myśli, jednak wszelkie próby zdawały się jedynie nasilać emocje.

Oczy zaczynały piec. Mimo zacięniętych powiek, zdołały zebrać się pod nimi łzy. Chciałem zapomnieć, chciałem uciec, chciałem, by to wszystko okazało się być tylko koszmarem. Bym znów, jak prawie co rano, zbudził się pod cieplutką pościelą w ramionach Lighta... Tymczasem tyle złości, bólu, smutku...

Uniosłem powoli pięść. Wyraźnie czułem, jak całe przedramię drży. Jestem pewien, że było to również doskonale widać. Choć chciałem, nie byłem w stanie zadać ciosu. Nic nie byłem w stanie zrobić. Jedynie stałem, nie mając przed oczami nic, prócz własnych powiek.

No dalej Lawliet...

Z wewnętrznym trudem wyminąłem Yagamiego. Wybiegłem z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Zostawiłem Lighta samego z dopalającym się już notatnikiem. Pożar nie wybuchnie, jestem pewien. Martwię się raczej o to, co będzie. O całą zbudowaną przez nas relację, która w ułamku sekundy przestała istnieć, gdy tylko pojawił się shinigami. A raczej wtedy, kiedy go w końcu zobaczyłem.

Wbiegłem do swojego pokoju. Praktycznie od razu wylądowałem na łóżku. Miękka kołdra oraz liczne poduszki zamortyzowały upadek. Niczym skok w puchatą chmurkę ku ukojeniu nerwów.

To jednak nie pomogło, a jedynie bardziej rozjuszyło emocje. Zaciśnięte powieki już nie pomagały w utrzymaniu pod nimi łez. Te zaczęły spływać po policzkach, by po krótkiej chwili wsiąknąć w białą, jak śnieg poszewkę. Do gardła wdarł się głuchy szloch. Chaotyczne nabieranie powietrza, tłumione przez kołdrę. Pomimo wciśniętego w twarz materiału nie czułem, że braknie mi tlenu. Może raczej nie skupiałem się na tym zbytnio. Moje myśli były zupełnie gdzie indziej.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałem. Ta czynność wydawała mi się zupełnie zbędna. Najwidoczniej jej waga ukazała się dopiero w takim momencie. Nie wiem jedynie, czemu utrata przyjaciela boli bardziej, niż śmierć opiekuna.

Czy byłem w tamtym czasie za bardzo skupiony na odpowiednim ukryciu się? Przełożyłem żałobę na obmyślanie planu? A może tłumiłem to w sobie i dopiero teraz wszystko wyszło na wierzch? Wystarczył solidny cios, by tamte wydarzenia do mnie wróciły i obie straty dotknęły naraz, bym nie był w stanie zadać choćby pieprzonego ciosu... Kary...

Pociągnąłem nosem, próbując zdławić szloch, co skończyło się jedynie smutnym niepowodzeniem i kolejną serią słonych łez.

Wszystkie te zabawy, czas wolny... To pójdzie w zapomnienie. Kilka miesięcy z życia wyrzuconych w błoto. Teraz oboje będziemy jedynie pracować. Każdy dzień stanie się taki sam. Rutyna znów wpłynie w nasze życia. Czytanie będzie jedyną rozrywką, a gdy i tego będzie nam dość, stanie się jasne, że jedyne, na co oboje czekamy, to zachód. W nadziei, że kolejny dzień będzie lepszy... Bo sen to jedyne, co może nas ukoić, uspokoić...

Sen...

Ja...

Powinienem teraz w niego zapaść... On mnie uwolni...

Miękki sen, wyzwoli mnie od bólu...

*Light*

— Pewnie chciałbyś, bym cię uwolnił? — roześmiał się Ryuk.

— Niekoniecznie. Nie powinieneś się tu pokazywać, skoro teraz cię widzi — wskazałem brodą na jedną z kamer pod sufitem.

— Dobrze wiesz, że już dawno przestał je sprawdzać — odpowiedział.

— Wiem, sam kazałem ci go obserwować — westchnąłem — Choć teraz naprawdę nie ma po co sprawdzać... — spojrzałem na popiół w wiaderku. Ryuk również zwrócił wzrok w jego stronę.

— I co ci da ta jedna, zachowana kartka? — prychnął.

— To, że Ryuzaki nigdy nie dowie się, że wyrwałem jedną ze stron i używam jej, jako "przymusowej" zakładki.

— Niszczysz ją jedynie w ten sposób — skomentował.

— Czy to nie idealna zmyłka? — uśmiechnąłem się.

Shinigami wzruszył ramionami.

— Idę po jabłka — stwierdził, wychodząc z pomieszczenia.

Zostałem sam. Przez otwarte na oścież drzwi wpadało chłodne powietrze z pozostałej części domu. Spowodowało ono pojawienie się gęsiej skórki, co nie było zbyt przyjemne. Wzdrygnąłem się na podmuch zimna.

Ile upłynie czasu, nim chłopak zdecyduje się mnie stąd wydostać? Oraz, jak teraz będzie wyglądała nasza rzeczywistość? Czy wkrótce całkowicie przestaniemy ze sobą wstrzymywać?

Nieświadomy [L x Kira]Where stories live. Discover now