one hundred and seven

4.8K 213 769
                                    

!taka tylko adnotacja mała — Changbin i Minho są rówieśnikami, więc w takim wypadku Bin jest starszy. miłego czytania!

Gdy tylko ostatni tego dnia dzwonek rozbrzmiał na korytarzach szkoły, czarnowłosy chłopak jak poparzony zerwał się z ławki i nie marnując czasu, udał się do wyjścia ze szkoły. Pech chciał, że kończył tego dnia później niż jego młodsi o rok przyjaciele i pół jego klasy, która angielski tego dnia miała rano. Opuściwszy budynek szkoły, skocznym krokiem poszedł na przystanek, który to znajdował się parę metrów od placówki. Cel tej podróży miał ściśle określony i było nim niewielkie mieszkanie Minho, który mieszkał na obrzeżach miasta.

Szczerze, w ciągu ostatnich kilku dni bywał tam dość często i właśnie pobyty u chłopaka były jedynym, co mu w ostatnim czasie poprawiało humor. Nie wiedział, czemu tak bardzo ciągnęło go do jego rówieśnika i może po prostu potrzebował zastąpić sobie kimś bliskość oddalających się od niego przyjaciół, ale w towarzystwie Minho czuł się naprawdę dobrze. Z każdymi odwiedzinami czuł się swobodniej i kończył wychodząc bardziej pijanym, niż poprzednio. Wizyty u Lee były jego sposobem na smutek, który ostatnim czasem sprawdzał się bardzo dobrze.

Czekał na to popołudnie cały dzień. Nie mógł się doczekać momentu, gdy znów miał znaleźć się sam na sam z Minho. W szkole byli jak z innych światów — on był tym popularnym dzieckiem grającym w szkolnej drużynie sportowej, a Minho przyjacielem przewodniczącego szkoły. Z pozoru nie mieli ze sobą nic wspólnego, a jednak coś ich połączyło.

Historia ich potajemnych spotkań zaczęła się, gdy pewnego wieczora Changbin poczuł się wyjątkowo samotny. I to nie tak, że nie cieszył się szczęściem swoich przyjaciół — wręcz odwrotnie, skakał wtedy jak głupi, ale z czasem zaczął czuć się samotny. Zostawał coraz częściej sam, a to mimo wszystko sprawiało, że czuł się źle. Nie chciał być tym debilem, który kochał jedynie pluszaki. Też chciał być dla kogoś numerem jeden.

Właśnie tego wieczora, gdy ani Hyunjin, ani Seungmin nie raczyli odpisać, czując niezwykłą desperację, postanowił napisać do kogokolwiek i to właśnie los chciał, by Minho pokazał się akurat w aktywnych użytkownikach. Tak naprawdę nawet on sam nie wiedział do końca, jak doszło do ich pierwszego spotkania — po prostu Minho napisał, że go rozumie, że też czuje się samotny, a propozycja wspólnego picia wyszła jakoś sama.

Po około dziesięciu minutach podróży miejskim autobusem, znalazł się na obrzeżach miasta. Minho mieszkał sam, nie licząc jego trzech kotów, w niewielkiej kawalerce. Podczas tych kilku spotkań zdołał się przekonać, że chociaż w szkole jego towarzysz miał nieciekawą opinię, to tak naprawdę był naprawdę wrażliwą osobą. Może po szkole chodził w tej skórzanej kurtce, ale w swoim mieszkaniu Minho stawał się miłośnikiem kotów, chodzącym wszędzie w wełnianych swetrach.

Gdy w końcu znalazł się przed mieszkaniem swojego rówieśnika, wcisnął dzwonek, gniotąc w dłoniach materiał swojej bluzy. Już po chwili drzwi otworzyły się przed nim, a jego oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Minho. Wystarczyło tylko kilka spotkań i jeden, łączący ich fakt, by powstała między nimi nowa, pozytywna relacja.

— Cześć, Binnie — przywitał go, przesuwając się na bok i pozwalając tym niższemu wejść do mieszkania. Już po chwili do jego nogi przylgnął jeden z kotów zamieszkujących to lokum, dziwnie się do niego łasząc. Ten tylko uśmiechnął się, spoglądając na swojego kolegę z klasy.

— Hey — odparł. Nadal nie wiedział, czy witanie się z nieco wyższym chłopakiem przytulasem było na miejscu, dlatego też spuścił jedynie głowę. Jednak szczerze potrzebował czyjejś bliskości, toteż naprawdę ucieszył się, gdy po chwili Minho zamknął go na moment w luźnym uścisku, wywołując tym uśmiech na jego twarzy.

missclick || hyunsungWhere stories live. Discover now