one hundred and fifteen

3.5K 181 90
                                    

!jakby ktoś się zastanawiał kim jest Sunghee, to polecam wrócić do 31 rozdziału!

Jeongin zapukał delikatnie do drzwi pokoju swojego chłopaka. Kiedy zastał Seungmina leżącego na łóżku z telefonem w ręku i słuchawkami w uszach, na jego twarz zawitał delikatny uśmiech. Starszy nie zorientował się nawet, że brunet wszedł do pomieszczenia. Dopiero, gdy poczuł, jak materac obok niego się ugina pod ciężarem nastolatka, przeniósł wzrok na sylwetkę niższego. Jak na zawołanie wyjął małe głośniczki z uszu i nieznacznie się uśmiechnął. 

— Hey, Minnie — odezwał się Yang. Po chwili położył się obok Kima, kładąc głowę na jego ramieniu. 

— Myślałem, że nie przyjdziesz — mruknął Kim, po czym odgarnął grzywkę z czoła siedemnastolatka. 

— Przecież wiesz, że uwielbiam do ciebie przychodzić — zadeklarował. 

Seungmin sprawnie się podniósł, aby chwilę później złapać młodszego za ręce i przyciągnąć do siebie. Zamknął go w szczelnym uścisku, ułożywszy brodę na czubku jego głowy. Wręcz kochał to robić, tak jak zresztą każdą czynność, podczas której był blisko Jeongina. 

— Stęskniłem się. 

Wraz z chwilą, w której słowa te opuściły usta starszego, przycisnął on swoje wargi do tych których właścicielem był brunet. Powolnym ruchom towarzyszyły mlaśnięcia rozchodzące się po pokoju. Pieszczota nie trwała jednak zbyt długo, bo Kim przerwał pocałunek, na co z gardła niższego wydobył się jęk niezadowolenia. Yang miał już z powrotem złączyć ich usta, lecz Seungmin miał nieco inny plan. Szybkim ruchem przeniósł młodszego do pozycji leżącej, samemu zawisając nad nim. I chociaż Jeongin nigdy nie przyznał tego na głos, to uwielbiał, gdy szatyn tak robił. Lubił patrzeć, jak oczy chłopaka świecą się na sam jego widok, czy też gdy na twarz Mina wpływał promienny uśmiech od razu, kiedy pojawiał się w zasięgu wzroku starszego. Domagając się kolejnych pieszczot, czarnowłosy spróbował się nieco podnieść, aby jeszcze bardziej przybliżyć się do Kima. Ten jednak, ku jego zdziwieniu, odsunął się nieznacznie, obserwując mimikę twarzy siedemnastolatka. 

— Minnie — mruknął smętnie niższy, przeciągając ostatnią literę. — No weź. 

— Najpierw przyznaj, że faktycznie żyjesz z debilami, ale sam nim nie jesteś, bo nie zamierzam znów patrzeć na te szatańskie działania matematyczne — odparł wyższy, złośliwie się uśmiechając. Usłyszawszy przeczącą odpowiedź, jak gdyby nigdy nic wstał i usiadł na drugim końcu łóżka. 

— To nie fair, chcę buziaka — powiedział, podnosząc się do siedzącej z naburmuszoną miną Yang. 

— Wiesz, że jak jesteś niegrzeczny, to nie dostaniesz tego co chcesz? — zaśmiał się, widząc spuszczony wzrok Jeongina — Przecież żartuję, głuptasie.

Seungmin przysunął się do niego, kładąc jedną dłoń na jego plecach, a drugą — w talii. Otarł się delikatnie ustami o nos bruneta, a kiedy Yang miał zamiar coś powiedzieć, przerwał mu, łącząc ich wargi w długim pocałunku. Moment później młodszy, wciąż nie odrywając ust, opadł z powrotem na plecy, ciągnąc za sobą brązowowłosego. Wplótł palce w jego gęste ciemne włosy, co chwilę pociągając za ich końce, jak zresztą często robił. Nie zorientowali się nawet, kiedy nogi Jeongina oplotły wyższego w pasie, ani kiedy szatyn przejechał językiem po opuchniętej wardze nastolatka. I ta chwila mogła trwać o wiele dłużej, gdyby nie odgłos otwieranych drzwi i cichy, kobiecy chichot. Chłopcy jak poparzeni odskoczyli od siebie, przenosząc wzrok na źródło dźwięku. 

— Widzę, że humor ci się poprawił — rzuciła rozbawionym tonem pani Kim, lustrując błyskotliwym spojrzeniem zarumienione twarze ich obu. — Chciałam tylko spytać, czy nie chcecie nic do jedzenia. Jeongin, nie jesteś głodny? 

— N-nie, dziękuję pani — wydukał siedemnastolatek, sprawiając, że kobieta melodyjnie się zaśmiała. 

Po chwili pokiwała głową, posłała obu nastolatkom ciepły uśmiech i opuściła pomieszczenie, zostawiając ich w dość niezręcznej ciszy. Yang, przypomniawszy sobie o tym, że starszy faktycznie był wcześniej w złym humorze, postanowił przerwać ciszę panującą między nimi. Ułożył głowę na ramieniu Seungmina, zaciągając się już któryś raz tego dnia zapachem jego perfum. 

— Więc, co się stało, Minnie? — zapytał. 

— Sunghee do mnie napisała — odparł praktycznie od razu drugi. — Nienawidzę i jej, i tych koleżanek, które cały czas jej towarzyszą. 

Młodszy, niewiele myśląc, objął chłopaka od tyłu, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi. 

— Co napisała? — kolejne pytanie uleciało z ust Jeongina. Kojarzył on wspomnianą dziewczynę tylko z opowieści Seungmina i z imprezy Chana, kiedy to ich zaczepiła. 

— Że jeśli do niej nie wrócę, to nie będziesz miał życia w tej szkole. Wiesz, że jej ojciec ma wpływy. Boję się, że to się źle skończy — westchnął. — Nie chcę, żebyś miał przez to problemy. 

— Ej, nie przejmuj się — mruknął pierwszoklasista — Nawet jakby miała mnie dręczyć do końca życia, to przecież bym cię nie zostawił. 

Seungmin obrócił się przodem do młodszego chłopaka i przycisnął go mocno do swojego torsu. Złożył krótki pocałunek na czole Yanga, następnie kładąc brodę na czubku jego głowy. 

— Kocham cię, wiesz? — powiedział, gładząc dłonią plecy bruneta. 

— Wiem, wiem. I też cię kocham, co by nie było — odparł Jeongin, wciąż nie mogąc nacieszyć się obecnością swojego nad wyraz troskliwego chłopaka.

...
[801 słów]

missclick || hyunsungDonde viven las historias. Descúbrelo ahora