12."Tortury"

5.5K 269 166
                                    


Harry poczuł lekkie szturchnięcie. Smukłe dłonie Riddle, zacisnęły się na  jego ramieniu. Zamroczony snem, podniósł lekko powieki. Byli nadal w ogrodzie, na dworze zapadła noc. Księżyc oświetlił swym blaskiem, umięśnioną sylwetkę Toma. Przykucnął on nad leżącym na trawniku Harrym. Był ubrany w czarne szaty. Światło księżyca uwydatniało bladość jego skóry i powodowało że krwiste tęczówki migotały jakimś dzikim blaskiem. Riddle pociągnął Harryego do pionu. Po chwili Potter stał wyprostowany, nadal wpatrywał się w czerwone oczy starszego. Ciszę przerwał dosadny głos Toma, który zbliżył się do chłopaka, niemal stykali się nosami:

- Harry....- zaczął czerwonooki- Widzisz zrobiłem coś dla ciebie, teraz ty zrobisz coś dla mnie, dobrze?...

- Al...ee..co....- nie dokończył bo smukła dłoń Toma zakryła mu usta. Riddle zbliżył się zielonookiego, jednocześnie łapiąc go za brodę tak by wzrok chłopaka był skierowany na niego. Harry onieśmielony potrząsnął lekko głową. 

- Złap mnie za ramię.- mówiąc to Tom odsunął się od niego, wyciągając dłoń w stronę chłopaka. 

Harry ostrożnie złapał go za rękę. Po chwili poczuł charakterystyczne szarpnięcie w okolicy pępka, a następnie zawroty głowy. Świat zaczął wirować wokół, po kilku sekundach które zdawały się trwać wieczność. Zawroty ustały, a on poczuł silny uścisk w biodrach. Ramiona Riddle uratowały go od bolesnego upadku. Mimo ciągłego bólu głowy i żołądka, rozejrzał się w okół. Byli w bardzo ciemnym pomieszczeniu. Ściany pokryte kruszącą się cegłą, oraz zimna kamienna podłoga. Nie było ani jednego okna, a miejsce w którym się znaleźli przypominało loch. Usłyszał cichy odgłos kroków. Riddle szedł w głąb korytarza, bez chwili namysłu ruszył za nim. Szli przez chwilę, po czym usłyszeli szmer, a następnie wrzaski oraz odgłosy metalu. im dalej szli tym odgłosy nasilały się. Potter wystraszony popatrzył na Toma, na jego twarzy widniała  odraza. Nagle ze ściany, na której była krata usłyszał ciche chlipanie. W małej celi siedział podkulony, gruby mężczyzna. O wyglądzie szczura, Peter Pettigrew. Harry zszokowanym popatrzył na Riddle, ten uśmiechnął się kpiąco i popatrzył na skulonego w koncie mężczyznę. Był brudny, trząsł się ze strachu, szlochał i błagał o litość klęcząc. Jego małe skośne oczy, były mokre od łez. Pottera przeszedł zimny dreszcz, po chwili usłyszał zimny głos Toma:

- Glizgogonie podejdź.- powiedział oschle patrząc z pogardą na czołgającego się w stronę krat mężczyznę. 

- Panie...panie...panie...panie....- mówił swoją mantrę, skomląc jak zbity pies. 

- Zamilcz.- przerwał Tom. Pettigrew natychmiast przestał, zastygł bez ruchu. Z jego oczu sączyły się łzy. Harry patrzył na niego z niesmakiem, zachowywał się jak szczur którym był. 

- Harry.- powiedział Riddle. Złapał chłopaka za ramiona i przyciągnął do siebie. Zielonooki przylgnął plecami do klatki piersiowej Tom. 

- Tom.- powiedział niewyraźnie, wpatrzony w płaczącego mężczyznę. Poczuł mocniejszy uścisk i ciepły oddech Toma na swojej szyi. Potter był roztrzęsiony, bał się tego co zaraz się stanie.

- Teraz twoja kolej.- odparł, po czym chwycił swą smukłą dłonią, kościsty nadgarstek Harryego. Delikatnie rozchylił palce chłopaka i wręczył mu swoją różdżkę, potem zacisnął palce na ręce chłopaka. 

Potter poruszył się niespokojnie. Zacisnął ręce na różdżce Toma, koniuszki jego palców pobielały. Trząsł się niemiłosiernie, do oczu napłynęły łzy strachu. Bał się, mimo iż ten kwiczący jak zwierzę człowiek, kulący się i błagający o litość zasłużył sobie na cierpienie, to on nie potrafił. To było za trudne. Widząc reakcję jego Horkruksa, Tom zacisnął rękę w talii chłopaka i powiedział:

- Wahasz się. Nie potrzebnie, Harry.

- Ja nie mogę Tom proszę....- mówił słabo. 

- Gdyby nie on twoi rodzice by żyli, nigdy bym się nie dowiedział gdzie cię ukryli, gdyby nie on twój chrzestny nie spędził by trzynastu lat w Azkabanie, wśród dementorów. Gdyby nie on żyło by wielu czarodziei, których wydał śmierciożercom lub sam zabił. Gdyby nie on nie byłoby cie tu.- przerwał na chwilę, zaciskając uścisk na nadgarstku Pottera i kierując go wprost na te gnide Glizdogona- Zasłużył sobie... sprawił ci cierpienie.... zasłużył sobie, Harry- nachylił się nad nim i wręcz wyszeptał, muskając lekko ucho chłopaka- Tylko powiedz.....- mówił czule. 

- Crucio - magia zawirowała w okół. Pettigrew padł z łoskotem na posadzkę, wił się jak robal. Co chwila krzycząc z bólu. Głuchy łoskot łamanych kości, przeszył echem lochy. Krew bryzgnęła na twarz Toma i Harryego. Zaklęcie było mocne, wypełnione cierpieniem. Riddle przyglądał się temu jak urzeczony, jak gdyby właśnie oglądał spektakl. Harry lekko drżał, przepełniony magią zaklęcia, uczucie wypełniało go od środka. Patrzyli na przedstawienie, wktórym główną rolę grało ból i cierpienie. Cisze przerwał Riddle:

- Wystarczy, teraz pora na ostatni akt. 

Harry działał wręcz automatycznie, niczym pod Imperiusem. Powiedział. 

- Avada Kedavra. 

Z różdżki wystrzelił zielony płomień. Otulił swą magią jego i Toma, a następnie przedarł się przez kraty. Zacisnął się na wokół Glizdogona. Zapadła cisza, ciało mężczyzny znieruchomiało. Oczy stały się puste, bez duszy. Harry otrząsnął się z magii, która nim wręcz zawładnęła. Zdał sobie sprawę co właśnie zrobił, on zabił. Nie było mu szkoda Pettigrew, bo on na to zasłużył ale miał do siebie żal. Ogrom wyrzutów, wszystko spadło na niego niczym grom z jasnego nieba. Poczuł uścisk w sercu, łzy spłynęły mu po policzkach, a ręce zaczęły drżeć co spowodowało że różdżka upadłą z łoskotem na ziemię. Z natłoku przemyśleń wyrwał go głos Riddle:

- Dobrze Harry.- zamruczał czerwonooki. Przyciągnął chłopaka bliżej swojej klatki, owijając ręce wokół jego bioder. Potter jakby nadal nie kontaktował i stał osłupiały, z strużkami łez spływającymi po policzkach. Na jego twarzy jaki i Toma, nadal spoczywały krople krwi. 

Riddle był tak zadowolony, to co zrobił chłopak było niczym poezja, symfonia. Zaklęcia były tak idealne, jego mroczna magia, niemal tak silne jak te rzucane przez niego samego. W końcu rozluźnił swój uścisk i przekręcił chłopaka przodem do niego. Przytrzymał go za brodę, kierując jego spojrzenie wprost na niego. Stykali się czołami. Trwali chwile w bezruchu, po czym Tom przyciągnął chłopaka do swych ust. Ich usta ubrudzone szkarłatną cieczą, stykały się. Pocałunek był pełen namiętności, pragnienia oraz czułości. Riddle objął go w pasie, a Harry oparł się o jego ramiona. Trwali w pocałunku i uczuciach jakie ze sobą niósł do momentu póki nie zabrakło im powietrza. Nadal trwali w obejmując się. Harry wtulił głowę w klatkę piersiową Toma, łzy nadal błyszczały na jego rumianych policzkach. Tom pogładził włosy chłopaka, mierzwiąc lekko jego kosmyki. Po chwili świat zawirował, a oni deportowali się do znajomego mu salonu. 

____________

Mówiłem nasza druga strona Riddle. Teraz będziemy mieć trochę Toma i Harryego. Ogólnie to mam już plan na następne rozdziały, w sensie to jest 12, a narazie rozpiskę mam do 16. Ale będzie więcej rozdziałów. Powiem wam tak, że w następnym nadal zostajemy przy Harrym i Tomie, a w 14 wrócimy do naszego kochanego mistrza eliksirów. Oraz nie zapominamy o Syriuszu, który pojawi się już niedługo. 

Jeszcze raz dziękuję za wsparcie. Wczoraj mieliśmy ponad 500 wyświetleń, a dziś 700. Plus boże prawie 100 gwiazdek, jesteście kochani. Tak i oprócz tego chce was zachęcić do komentowania rozdziałów, jeśli macie pytania lub po prostu napiszcie co o tym sądzicie. Zawsze staram się odpowiedzieć, więc zachęcam miło mi wtedy. 

Tak więc kończąc mój wywód, wspierajcie tak dalej. I jeśli będzie, no powiedzmy 120 gwiazdek wstawiam rozdział od razu.♥ Tak jak mówię wsparcie, równa się wasz artysta szybciej ogarnia wam rozdziały. 

Miłego Życia Życzę.


Mój HorkruksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz