23. "Przelana Krew"

3.8K 216 113
                                    



Rudzielec biegł ile sił w nogach, że też był na tyle głupi by nie zauważyć zniknięcia swojej siostry. Przecież miał ją chronić, za wszelką cenę a tu co jak zwykle zawiódł. Tak samo jak Hermione, Harryego. Jego serce waliło jak młotek, nie mógł ukryć był przerażony. Do Hogwartu wdarły się zastępy śmierciożerców i nie tylko bo zewsząd dochodziły odgłosy wycia czy innych nie zidentyfikowanych przez niego dźwięków. Kolejne, przejście, korytarz nie natrafił jakimś cudem na żadnego śmierciożerce, ale wszędzie słyszał odgłos przeraźliwych dźwięków oraz odbijające się w szybach zielone promienie zaklęcia uśmiercającego. Bał się cholernie, się bał. 

Naglę wywrócił się, padając plackiem na ziemię. Syknął z bólu bo spadł niemalże miażdżąc sobie stopę. Wsparł się na łokciach i okrakiem usiadł by rozmasować sobie stopę. Gdy naglę spostrzegł co sprawiło, że stracił równowagę. Poślizgnął się, ponieważ cała podłoga ubrudzona była krwią, teraz sam był nią poplamiony od stóp do głów. To sprawiło, że żółć podeszła mu do gardła. To było obrzydliwe, ale po chwili skarcił się za swoją głupotę. Bo skoro tu jest krew, a krew nie spada na ziemie jak deszcz to znaczy, że ta krew do kogoś należy. Rozejrzał się spanikowany dookoła i wrzasnął. W kącie leżała Ginny, cała skąpana we krwi która wylewała się z ran na jej klatce piersiowej, rękach, nogach. Wszędzie miała rany po klątwie tnącej. Krzyczał i szlochał, próbował ją obudzić. Lecz wszystko na marne jej ciało było zimne jak lód. Chłopak jeszcze potrząsał nerwowo ją jakby w nadziei, że się obudzi. 

Lecz w pewnym momencie usłyszał przeraźliwy rechot w niebezpiecznej odległości. Zadrżał i wsparł się o ścianę aby wstać. Niestety nadal podbierając się o nią, gdyż stopa nadal piekielnie go bolała. Gdy się odwrócił kilka metrów od niego ujrzał kobietę o czarnych lokach oraz czerwonej szmince na ustach. Uśmiechała się niczym psychopatka, celując w niego różdżką. Jej przedramię zdobił mroczny znak, chłopak zadrżał z przerażenia i nerwowo zaczął szukać różdżki schowanej w kieszeni. Gdy ją wyjął ta upadła na ziemie. Był tak przerażony, że zaczął się trząść. Bał się tak cholernie, się bał. Zamknął oczy, kobieta zbliżała się powoli chcąc zabawić się ofiarą niczym kot myszką. Odgłos towarzyszący jej krokom był coraz głośniejszy. 

Lecz naglę usłyszał donośny głos:

- Experiallmus 

Chwilę później czyjaś różdżka wylądowała na ziemi. Otworzył momentalnie oczy i rozejrzał się wokół, wtedy niemal odetchnął  z ulgi. Gdy zobaczył, że zaklęcie pozbawiło różdżki śmierciożerczynię. Po czym skierował wzrok na miejsce skąd rzucono zaklęcie. Zobaczył Hermionę, całą czerwoną i zestresowaną. Gryfonka miała łzy w oczach, ale była wyprostowana i dumna niczym lwica. Po chwili podbiegła do niego nie tracąc z oczu przeciwniczki. Która nerwowo zaczęła szukać różdżki w czerwonej kałuży krwi. Dziewczyna popatrzyła na Rona zapłakana. Chwilę później chciała rzucić się w stronę Ginny aby ratować dziewczynę, lecz Ron stanowczo złapał ją za rękaw i pokręcił głową. Następnie pochwycił swą różdżkę. Po czym oboje próbowali uciec, lecz stopa Ronadla im to uniemożliwiała bo sprawiała, że nie mógł chodzić o własnych siłach. Brązowowłosa Gryfonka nie wiedziała co robić, chyba pierwszy raz w życiu była w kropce. Bo mogła uleczyć Rona ale byłaby kompletnie odsłonięta, a widziała że ich przeciwniczka to wykorzysta. Zaś nie mogli uciekać bo Ron był kontuzjowany. Poza tym nie była pewna czy da radę zwyciężyć. Ale pokonanie jej, a potem znalezienie miejsca aby w spokoju o patrzeć ranę rudzielca było najlepszą z nich. Dlatego skinęła głową w stronę chłopaka i stanęła w pozycji obronnej. Po chwili chłopak zrobił to samo i stanął obok wsparty o ścianę. Oboje bacznie przyglądali się kobiecie, która z szaleńczym uśmiechem patrzyła na nich celując w nich różdżką. Zarechotała głośno i powiedziała:

- Takie ptysie przeciwko mnie nie mają szans.- odparła przesłodzonym głosem i wypowiedziała inkantację- Expluso.

Spanikowany Ron popatrzył na skupioną Gryfonkę. Dziewczyna patrzyła na strumień napierający w ich stronę, zacisnęła dłoń na różdżce i w skupieniu wyrecytowała- Protego.- Strumień niebieskiego światła wystrzelił i osłonił ich obojga, chroniąc ich przed zaklęciem. Następnie dziewczyna wykonała szybki ruch ręką i wiązka białego światła poszybowała w stronę śmierciożerczyni. Lecz ta zgrabnie odbiła czar i posłała następne trzy klątwy w ich stronę. Wszystkie rozbiły się o barierę, lecz poważnie ją naruszyły. Następnie Ronald rzucił zaklęcie w stronę kobiety, lecz te także zostały odbite. Walka trwała kilka minut śmierciożerczyni nie wyglądała na zmęczoną nie drasnęło ją żadne z zaklęć, zaś dwójka Gryfonów była poważnie zmęczona. Mimo szczelnej zasłony Hermiony kilka zaklęć tnących drasnęło ich. Powoli opadali z sił, gdy tarcza opadła zdesperowana dziewczyna rzuciła- ascendio.- ostatecznie to trafiło w kobietę powodując utratę równowagi oraz obitą szczękę. Lecz na krótko gdyż wstała ona z uśmiechem na ustach, po czym dodała:

- No no przyznam ptysie, że jesteście o wiele twardsze niż myślałam. Sądziłam, że nawet nie draśniecie cioci Bellatrix, a tu proszę niespodzianka.- mówiła słodkim głosem, poszerzając uśmiech. Z jej ust następnie poleciało kilka strużek krwi, po czym skrzywiła się ona nieco i wypluła na podłogę zakrwawiony ząb. Po czym znów się uśmiechnęła. Po chwili dodała- Crucio!

Hermiona zamknęła oczy myśląc, że to koniec nie da rady. Ale po chwili otworzyła oczy bo nie czuła bólu, skutki zaklęcia nie nadchodziły. Wtedy spostrzegła, że jakby znikąd pojawił się Syriusz. Black uśmiechnął się do niej ciepło i krzyknął aby pomogła Ronowi. Gryfonka błyskawicznie zabrała się za leczenie rany Weasleya. Walka między Syriuszem, a Bellatrix trwała. Widać było, że czarownica jest już zmęczona i ostatkiem sił odpiera coraz to nowe klątwy Syriusza, który zręcznie i z gracją odpiera jej każdy atak. Gdy poczuła, że jest na granicy wytrzymania serce jej staję a magia słabnie z każdą sekundą. Z jej oczu pociekł łzy, w głowie majaczyła jej jedna myśl zawiodła lorda. Zdesperowana popatrzyła dookoła i wtedy zdała sobie sprawę z tego, że ta głupia szlama jest odsłonięta i wystarczy jedno zaklęcie. Zaśmiała się głośno, zdjęła osłonę niestety zaklęcie tnące trafiło ją w brzuch. Z rany zaczęła sączyć się krew, lecz nie to się liczy ból się nie liczy to dla pana tak dla pana- myślała zdesperowana. Naglę krzyknęła:  

- Avada Kedavra

Promień poleciał wprost na Gryfonkę. Dziewczyna wrzasnęła z przerażenia. Syriusz widzący to wszystko nie miał wyjścia. Na jednym tchu przybrał animagiczną postać i jednym susem zasłonił dziewczynę i chłopaka. Samemu obrywając klątwą prosto w serce. Opadł na podłogę, ostatni dech opuścił jego ciało. Po chwili na posadzę upadła śmiejąca się w niebo głosy Belllatrix. Krztusząc się i dławiąc krwią wrzeszczała:

- Zabiłam Syriusza Blacka... Zabiłam Syriusza Blackaa...Zabił...- kilka minut później umilkła, wykrwawiając się na śmierć. 

Dziewczyna szlochając przytuliła Rona do siebie. Jej serce biło mocniej, była dzielna i silna, ale to ją przerosło. Chłopak odwzajemnił uścisk i otarł łzy z jej policzków. Obje się bali. Ale to jest wojna i muszą uciekać, bo są dziećmi i nic nie zrobią. Dlatego po chwili oboje wstali Ron teraz już z uleczoną nogą dzięki Hermionie. Pobiegli przed siebie na dziedziniec, skąd mieli nadziej uciec w stronę Hogsmeade, aby teleportować się do Nory. Szli przez korytarze, teraz ubrudzone krwią i pełne poległych aurorów, członków zakonu oraz nie rzadko uczniów, którzy nie zdążyli uciec. 

Gdy wybiegli na dziedziniec spotkał ich nie mały szok. Na Placu stała grupka osób składająca się nauczycieli, aurorów, uczniów, członków zakonu, śmierciozerców i innych sprzymierzeńców Voldemorta. Lecz nie walczyli przypatrywali się czemuś w ciszy.

_______________________________

1/3 ostatnie rozdziały do końca. 

[*] świeczka dla mojego kochanego Syriuszka, aka łapy. 

Mój HorkruksWhere stories live. Discover now