24. "Światło ginie w mroku"

4K 197 75
                                    

Harry drżał wtulony w Toma. Ściskał go mocno chłonąc błogość jaką dawała jego bliskość. Riddle w tym czasie sam wyjął swą różdżkę, którą trzymał w lewej dłoni zaś drugą kurczowo trzymał Pottera, jakby bał się że znów umknie z jego ramion. Dwójka zbliżających się w ich stronę czarodziei nadal mieli wyciągnięte różdżki w ich stronę, oboje gotowi do pojedynku. Riddle bał się nie był pewien czy ich pokona, lecz nie tym się martwił. Bał się o jego małego horkruksa. 

Naglę Harry poczuł, że zostaję odepchnięty. Stracił równowagę i wylądował na krawędzi, opierając się plecami o barierkę. Popatrzył zdezorientowany dookoła wtedy ujrzał, że w powietrzu szybują najróżniejsze zaklęcia. Riddle zaciekle walczył z Dumbledorem i tym drugim czarownikiem. Serce biło mu tak szybko, że czuł iż zaraz opuści jego klatkę piersiową. Był przerażony, wręcz znieruchomiał ze strachu bał się o Toma. Zaklęcia szybowały w powietrzu tworząc całą kaskadę najróżniejszych barw. Riddle zręcznie odpierał ataki napastników, lecz był tak skupiony na defensywie, że zadawał nieliczne ataki. Zaś Dumbledore i ten drugi człowiek praktycznie cały czas napierali na Toma swymi zaklęciami, przez co ich obrona nie była idealna dlatego kilka klątw tnących Riddle w nich trafiło. Pojedynek trwał, lecz stał w miejscu gdyż mimo że opadali z sił to nikt nie wykonał ostatecznego ruchu. Harry nie widział co robić, dlatego siedział sparaliżowany. 

Naglę zaświeciło światło, które trafiło prosto w białowłosego czarodzieja. Zgiął się w pół, lecz nie upadł nadal zachował pozycję obronną. Na jego szacie zaś pojawiła się rosnąca plama krwi. Tomowi jednak udało się przechylić szalę zwycięstwa. Białowłosy ugiął się lekko i spostrzegł Pottera, nieco zdesperowany wykonał ruch różdżką i krzyknął: Confringo! 

Niebieskie światło poszybowało wprost na chłopaka. Czas jakby się zatrzymał gdy wiązka światła uderzyła i wywołała wybuch. Przez co wypadł, za krawędź barierki i zaczął spadać w dół. Oczy Toma rozszerzyły się w szoku gdy opadł dym, a Harry zniknął. Podbiegł do barierki i skoczył w przepaść. Potter był kilka centymetrów od niego złapał go przytulając. Kilka metrów nad ziemią. Nie zdążył. Oboje runęli w dół w prost na dziedziniec, gdzie toczyła się walka między jasną, a ciemną stroną. 

Trzask łamanych kości i plaśnięcie oraz kaskada krwi. Ich ciała otoczył tłum zebranych na dziedzińcu. Wpatrywali się w zmasakrowane ciała Chłopca-który-przeżył oraz Tego-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać. W ciszy. 

***

Dwójka Gryfonów wybiegła na dziedziniec. Podbiegli w stronę tłumu zebranego na dziedzińcu, przypatrującego się czemuś w ciszy. Gdy przeszli na początek z ust Hermiony wydobył się głośny szloch i wrzask. Tylko nie Harry- pomyślała. Dziewczyna trzęsła się ze strachu i szlochała. Ron przyciągnął ją do siebie i przytulił. 

***

- Albusie....

- Gellercie wszystko będzie dobrze, pomogę ci...- mówił słabo siwobrody. 

- Nie nie rób tego pora aby także odszedł.... już czas.- odparł trzymając pomarszczone ręce Dumbledore'a, ściskał je mocno. 

- Nie jeszcze nie czas....nie..- mówił słabym głosem niebieskooki, z jego oczu pociekły łzy. 

- To już czas....- odchrząknął wypluwając krew z ust. Po chwili dodał- Kocham cię Albusie....kocham i zawsze kochałem. 

Na to wyznanie siwobrody przytulił go mocno i złączył ustaw w delikatnym pocałunku. Po chwili poczuł, że Gellert spoczywający w jego ramionach zwiotczał, a jego ciało stało się zimne niczym lód. Odszedł. Z jego oczu pociekły łzy, był stary i nie raz był świadkiem czyjejś śmierci. Ale to i tak bolało nie ważne jak wiele już przeszedł i widział. 

__________________________

2/3 ostatnie rozdziały do końca. 

Mój HorkruksWhere stories live. Discover now