Prolog

194 26 95
                                    


Siedział i czytał wielką księgę, daną mu niegdyś przez pradziada. Kurz pokrywał jej stronice i skórzaną, ciemną okładkę. Często po nią sięgał. Uwielbiał czytać, jednak ilekroć zabierał ten wielki tom, zawsze musiał zdmuchiwać z niego grubo osadzony kurz, który kurczowo trzymał się księgi, oplatając ją jak bluszcz stare drzewa.

"Być może wiekowe rzeczy tak mają" — pomyślał chłopczyk i przetarł dłonią kolejną stronę. Dobrze ją znał i była jego ulubioną. Na jej górze widniał napis "Ludzie obdarzeni", a poniżej trzy wyszczególnione słowa.

***Aspekci***

Są tu ludzie obdarzeni magiczną mocą. Ich umiejętności ujawniają się najczęściej już w pierwszych latach życia. Dziecko, które emanuje taką siłą, jest łatwe do zlokalizowania przez innych aspektów lub kreatorów.

Takie dziecko jest zabierane przez Ligę i obsadzane w specjalnej szkole, gdzie uczy się panować nad swoimi zdolnościami. Wielu słabszych aspektów jest traktowanych jako gorszy sort przez kreatorów, a także niektórych, silniejszych aspektów. Magii się bowiem nie wybiera i nie można uczynić jej silniejszej treningiem. Ona jest i rozwija swą siłę w czasie, kiedy człowiek dorasta, aby w okolicy dwudziestu lat osiągnąć swój szczyt siły. Tak więc jedni aspekci potrafią dorównywać, a nawet przewyższać kreatorów, inni zaś posiadają słabe i bezużyteczne umiejętności.

***Kreatorzy***

Są to aspekci posiadający magię jednego z czterech żywiołów. Wody, ognia, ziemi lub powietrza. Zwą się kreatorami, ponieważ ich magia powstaje z niczego. Tworzą ją, nie potrzebując do tego niczego poza własną mocą, w przeciwieństwie do aspektów, którzy, aby użyć swoich umiejętności, muszą pobrać energię z otoczenia.

Kreatorzy to niezwykle rzadka rasa. Mówi się, że na dwudziestu aspektów rodzi się jeden kreator. Nad tą grupą stoją tak zwani Alfakreatorzy. Są to dowódcy poszczególnych żywiołów. Tak więc mamy dowódcę wody, ognia i tak dalej. Przywódcą zostaje zawsze najsilniejszy kreator danego żywiołu.

***Demiurdzy***

Najrzadsza i najbardziej tajemnicza z ras, stwarzająca swą mocą ogromne niebezpieczeństwo. Zdolność demiurgów ujawnia się znacznie później niż magiczne moce aspektów i kreatorów. Często zostaje zlokalizowana, gdy już spowoduje swą obecnością spustoszenie. Najczęściej ujawnia się po dziesięciu latach życia, choć równie dobrze może pojawić się u starego człowieka.

Demiurdzy za pomocą snu są w stanie kreować realny świat. Tak więc gdy demiurg śni o wilkach, często tworzy je realnie. Podaję tu ten przykład, prawnuku, gdyż sam znalazłem jednego demiurga, rozszarpanego przez zgraję wygłodniałych wilków.

Są oni w stanie przenosić marzenia senne do jawy, wtedy gdy coś przerwie ich sen, lub jeżeli sami się obudzą w trakcie jego trwania. Wtedy przez kilkanaście minut ich podświadomość jest w stanie wykreować rzeczy, zwierzęta, ludzi, czy cokolwiek innego ze snu, który śnili. Nie mogą jednak nad tym panować. Bardzo rzadko spotyka się demiurgów, którzy opanowali sztukę tworzenia i czynią to zupełnie świadomie podczas snu lub medytacji.

Od kiedy odnotowywano coraz więcej demiurgów, którzy nie byli w stanie zapanować nad mocą, zamyka się ich w więzieniu, aby nie dochodziło do ogromu nieszczęść, tragedii, wojen i zniszczeń. Cele, w których ci ludzie są zamykani, nie posiadają dostępu do światła. Demiurdzy bowiem, aby tworzyć, potrzebują widzieć, to co tworzą. Ciemność całkowicie blokuje ich umiejętności.

Chłopczyk wpatrywał się jeszcze chwilę w krzywo wypisane słowa. Marzył o tym, aby być aspektem, albo kreatorem. Gdy znajdował się jeszcze w łonie Matki, często słyszał swojego pradziada, który głaskał brzuch rodzicielki i powtarzał :

— To będzie chłopiec i będzie wielkim człowiekiem.

Potem się urodził, a Matka nadała mu imię Roki. Od początku jego istnienia pamiętał swego pradziada. Gdy matka karmiła go piersią, dziad opowiadał historię o magii i dryfujących wyspach. Szczerzył się przy tym i marszczył swój mięsisty, wielki nochal. Głaskał go po głowie i wykrzykiwał :

— Będzie wielkim wojownikiem!

Matka nic nie robiła sobie z jego obecności. Pradziad patrzył jak karmi dziecko piersią, a ona się tym nie przejmowała. Ojciec Rokiego też zdawał się nie zwracać uwagi na te sytuacje. Roki dorastał, a ten stary człowiek cały czas był przy nim. Opowiadał i podskakiwał przy tych opowieściach. Mówił o potworach, które pokonał, o przedmiotach, które zdobył i o aspektach, których poznał, a Roki słuchał i nic z tego nie rozumiał. Do czasu aż w końcu zaczął mówić i potrafił już odróżniać z potoku słów poszczególne krople. Miał wtedy jakieś trzy lata.

W wieku sześciu lat dostał ową księgę, spisaną przez tego starego człowieka. Kilka dni po tym staruszek zmarł. Teraz Roki miał już dziewięć lat. Nie pamiętał, który już raz czytał tę księgę. Inspirowała go, napawała podziwem i niezwykłą ciekawością. Matka jednak wciąż powtarzała :

— Nigdy synu nie będziesz wojownikiem. Nie dołączysz do ligi. Potrzebujemy cię tutaj.

Nie rozumiał jeszcze zbyt dokładnie tych słów, ale wywoływały one u niego wielki smutek. Owszem pomagał często rodzicom, najczęściej w pracy w polu, wyrywając chwasty, czy zbierając ziemniaki.

— Ziemniaki są najważniejsze — mówił jego ojciec, a matka potakiwała. Chłopiec wiedział, że mają rację. Nie ujawniły się u niego żadne magiczne moce. Zresztą jego rodzice też ich nie posiadali. Przesunął kolejną stronę suchego pergaminu. Na górze napisane było. "Demiurg, którego pożarł własny sen"

Onira  {Tom I}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz