Rozdział IX "Czas oczekiwania"

53 6 40
                                    


Halvär siedział w kompleksie pomieszczeń, znajdujących się pod areną. Znajdowało tu wszystko, co potrzebne, a także to, co potrzebne nie było. Największą część całej przestrzeni stanowił wspólny pokój, gdzie uczestnicy oczekiwali na swój występ. Halvär z zadowoleniem oglądał półnagie kobiety, okryte jedynie kolorowymi piórkami, które zasłaniały ich piersi oraz pośladki. Nie mógł oderwać wzroku od ich wąskich talii i szczupłych, długich nóg. Niektóre pomalowane były złotymi lub srebrnymi farbami, jednak większość zachowała swój naturalny kolor skóry.

Widział tutaj ciemnoskóre kobiety, które pochodziły pewnie z niektórych części pustyni Nargul lub z okolic ukrytego miasta Fios, słynącego z pięknych, ale też zabójczych kobiet. Były tutaj również młode dziewczyny o orientalnej urodzie i słodkich jak miód, pełnych ustach, które nie osiągnęły jeszcze pełnoletności. Te musiały pochodzić z zachodniego wybrzeża, najprawdopodobniej z półwyspu krańca lub z okolic samotnej góry. Halvär rozsiadł się wygodnie i podziwiał widoki, jakie zesłać mu mógł, tylko sam bóg. Usiadła koło niego jedna z młodych dziewczyn. Posiadała skośne, ciemne oczy i szerokie usta.

— Będziesz dziś walczył? — zapytała zalotnie i przesunęła drobną dłonią po piersi mężczyzny, skrytej pod skórzaną kamizelką. — Ci wszyscy rycerze są nudni i tacy sami — westchnęła, ziewając i spoglądając ze znudzeniem, na przechadzających się mężczyzn. Niektórzy z nich założyli już kolczugę, a bardzo nieliczni części zbroi takie jak karwasze lub nagolenniki. Rzeczywiście wyglądali podobnie. Zadbani, czyści mężczyźni z równo przystrzyżonym zarostem, którzy nie zdobyli jeszcze żadnych blizn i pewnie nigdy poważnie nie walczyli. Właśnie ta grupa przybyła najliczniej, wiedziona możliwością zdobycia runicznego ostrza. — Widzisz tamtego? — Wskazała palcem na rosłego mężczyznę o szerokich barkach i silnych nogach. — Odtrącił mnie, tłumacząc się dumą i honorem. Ty wyglądasz inaczej, jesteś silny. — Spojrzała na dłonie i ręce Halvära. — Ja mam jeszcze czas przed swoim występem, ty posiadasz go jeszcze więcej. Nie chciałbyś się... rozerwać?

— Mogę dziś stracić życie, moja miła. — Halvär dotknął dłonią jej delikatnego, białego jak pergamin policzka. — Jestem też niewolnikiem.

— Nie przeszkadza mi to, naprawdę. — Uśmiechnęła się, pokazując białe zęby z widocznymi dwoma kłami po bokach. Przygryzła wargę i nie odrywała wzroku od twarzy Halvära, który pierwszy raz w życiu czuł się niezręcznie. Była delikatna jak wiosenny ptaszek i kolorowa jak egzotyczna papużka. Normalnie nawet nie czekałby, gdyby nadarzyła się taka okazja, ale nie dziś. Nie dlatego, że był niewolnikiem. Po prostu nie chciał na dwie godziny przed pojedynkiem, pozbywać się testosteronu, który gnał go do walki i dodawał sił.

— Może zawrzemy układ — zaproponował krótko. Nie miał w zwyczaju dużo mówić. — Jeżeli zdobędę miecz, to ty będziesz moją drugą nagrodą.

— Zatem zdobądź go. — Dziewczyna wstała i mrugnęła do niego okiem. — Będę czekała. — Pocałowała go krótko w policzek. Halvär patrzył tylko, jak odchodzi. Zaśmiał się głośno, choć śmiech przypominał bardziej chrząknięcie. Była śliczna, a on miał teraz jeszcze jeden powód, aby wygrać ten cholerny turniej. Postanowił wstać i poprzechadzać się dookoła. Wyszedł z sali na wolne powietrze. Znajdował się teraz pod bocznym skrzydłem areny. Mógł stąd zobaczyć kawałek trybun, i usłyszeć tysiące ludzkich głosów. Nie ukrywał, podobało mu się to. Podniósł kiść dorodnych winogron ze srebrnej tacy. Spacerował powoli i rozkoszował się słodkimi owocami, a sok płynął mu po brodzie.

Wrócił, aby napawać się jeszcze chwilkę widokiem kobiet, których było już coraz mniej, więc ceremonia otwarcia musiała się zaraz zacząć. Nie znalazł już swojej słodkiej gołąbeczki i poczuł trochę żal. Miał nadzieję, że będzie go pamiętała, jeżeli uda mu się zdobyć ten cholerny miecz. Brak kobiet spowodował, że zaczęły dochodzić do niego zapachy kadzideł i drogich perfum. Ostatnia z pięknych dziewczyn wbiegła na górę po schodach i został tylko on oraz pięć tuzinów mężczyzn, z którymi miał się niebawem zmierzyć.

Onira  {Tom I}Where stories live. Discover now