Cierpienia Ślizgona cz. 1

3.4K 251 165
                                    

W tej pozycji zastał syna Lucjusz.

― Merlinie, co się stało? ― szepnął, dotykając ramienia Draco i zwracając na siebie uwagę zaspanego chłopca.

― Wizja. Czarny Pan napiera coraz mocniej.

― A ta krew? ― Wskazał na ubranie.

― Z jego blizny. Przejdźmy do kuchni. Niech śpi.

Malfoy senior obserwował poczynania syna, który czule dotknął czoła Harry'ego.

― Znów gorączka?

― Odrobinę. Reakcja obronna organizmu, jak sądzę.

W kuchni Draco zdjął koszulę, odkładając ją na brzeg krzesła i zmył krew. Ubranie oczyścił zaklęciem. Potem sięgnął po filiżankę z herbatą, przygotowaną przez ojca.

― Załamał się ― oświadczył nagle. ― Niestety zaraz potem stracił przytomność, więc spodziewaj się wszystkiego, gdy się ocknie. Moje zadanie nadal bez zmian?

― Tak. Zgromadź tylu, ilu zdołasz. I nie pokazuj się w tym stanie matce.

― Dobrze, ojcze.

Aportował się i Lucjusz został sam, zastanawiając się, co przyniesie pobudka Gryfona.

Dwie godziny później ten został sam zbudzony. Tom znowu ponowił atak.

Malfoy szybko odłożył czytaną książkę i przysiadł na łóżku, odciągając dłonie Harry'ego od opatrunku, który próbował zerwać.

― Nie! Puść mnie! Niech to się skończy! ― Szarpał się w uścisku, gdy ten przycisnął ręce do materaca.

― Uspokój sie, to zaraz minie. Wytrzymałeś gorsze.

― Wal się, Malfoy! Puszczaj!

― To przestań się krzywdzić. To jedynie uporczywy ból głowy. Przetrwałeś gorsze wizje. Nie daj mu się.

― Mówi pan to samo co Draco. ― Przestał się szarpać.

― Znów wróciliśmy do „pana"?

― Chrzań się. Niedobrze mi.

Przyzwana miska chwilę potem została opróżniona i odesłana do mycia.

Harry ciężko opierał się o ramię mężczyzny, gdy go podtrzymywał. Akurat czoło było na idealnej wysokości jego barku i mógł je pocierać. Gdy zauważył, co robi, chciał odsunąć się zażenowany.

― Zostań ― powstrzymał go, kładąc dłoń na plecach. ― Skoro sprawia ci to ulgę, to mi to nie przeszkadza.

Objął go pewniej ramieniem i zanurzył dłoń we włosach. Harry nagle zrozumiał zachowanie Draco. Wiadomo, po kim to odziedziczył. Rozluźnił się w końcu i odetchnął, czując jak wolno mija migrena połączenia.

― Nienawidzę tej blizny ― mruknął, układając się wygodniej w objęciach mężczyzny.

Nagle było mu już obojętne, że to właśnie Lucjusz.

― Każdy nosi swoje własne przeznaczenie. Twoim jest nosić tę bliznę i nauczyć się wykorzystywać dla własnych korzyści.

― Nie chcę tego!

― A jeśli dzięki niej mógłbyś uratować mnóstwo ludzi?

― Wolałbym zrobić to sam, a nie dzięki temu, co ona sobą reprezentuje.

― Ta blizna to ty. Jest częścią ciebie jak ręka czy noga. Nie robi różnicy, czy uratujesz kogoś dzięki temu, co o tobie myślą z powodu uzyskania tego znaku, czy tego, jakiego zaklęcia użyjesz. Liczy się efekt końcowy oraz sposób, w jaki go osiągnąłeś, bo nie sądzę, aby jakikolwiek przymus był przez ciebie tolerowany.

Blizny - TutorМесто, где живут истории. Откройте их для себя