Tiro cz. 2

3.1K 218 82
                                    

― Już lepiej? ― zapytał po dobrym kwadransie Lucjusz.

Harry nie wypił podanej mu herbaty. Kręcił filiżanką na spodeczku lub bawił się jej uszkiem, ale nie zrobił nawet łyka.

― Nie bardzo. ― Zaczął stukać palcem o talerzyk. ― Staram się zwykle ukrywać ataki paniki.

― Masz prawo się bać. Tylko głupiec się nie boi.

― Ja się nie boję, panie Malfoy. Jestem sparaliżowany ze strachu. To nie to samo.

Mężczyzna mógł stwierdzić po tym zachowaniu, że Harry stał się nagle nerwowy.

― Czy tylko obecność Severusa tak cię przeraziła? Czy także Czarnego Pana? Możemy przenieść go do gabinetu.

― To nic nie zmieni. ― Zerwał się z krzesła. ― Merlinie, Lucjuszu! Przestań traktować mnie w ten sposób.

― Przynajmniej wróciliśmy do imion. ― Odetchnął z ulgą. ― Wyrzuć to z siebie. To zwykle pomaga.

― Niby jak? Z jednej strony mam tutora, który sprawdza moje zaufanie do protektorów w obie strony. Potem wkurwionego Snape'a, bo robię co wymaga ode mnie własne serce. Dorzućmy do tego mordercę moich rodziców, któremu uratowałem życie. Chyba. Jest pod wpływem Żywej Śmierci. Nie zapominajmy o Albusie, moim nowym wrogu, choć nigdy nic mu nie zrobiłem. A na koniec Draco i tu przemilczę, co myślę.

Wziął w końcu oddech i złapał filiżankę, by wypić jej zawartość jednym łykiem.

I przeklął.

― Ulżyło? ― zapytał Severus, stojąc w drzwiach obok Draco.

― Nie! Nadal jestem rozchwiany emocjonalny. ― Wyminął go i zamknął za sobą drzwi do salonu, dając w ten sposób znak, że chce być na razie sam.

Nie minęło kilka sekund i drzwi znów się otworzyły.

― Chcę go obudzić. ― I znów je zamknął.

― Co?! Już do końca mu odbiło? ― dopytywał się Draco. ― Z całą pewnością zwariował!

― Przestań krzyczeć ― upomniał go Severus.

Pomogło. Ślizgon zagryzł wargi i zerknął na zamknięte drzwi.

― Ale pamiętacie, że on siedzi z nim sam? ― Wskazał na nie Malfoy. ― Merlinie... ― jęknął.

Cała sytuacja widać wpływała także na drugiego nastolatka, pomimo tego, że zażył eliksir uspokajający.

― Jak mam obudzić kogoś, kto jest i w śpiączce i pod wpływem Wywaru? Antidotum go i tak nie obudzi, bo przecież jest w letargu ― głowił się Snape. ― Idę zrobić antidotum. Przynajmniej się czymś zajmę.

― Oszalałeś?! ― Zatrzymał go w pół kroku Lucjusz. ― Jeszcze niecałą godzinę temu omal nie zginąłeś, a ty chcesz iść warzyć eliksir dla Czarnego Pana?

― Ironiczne, nieprawdaż? ― prychnął mistrz eliksirów. ― Nic mi nie jest. Fawkes uleczył mnie całkowicie. To stan emocjonalny Pottera jest niepokojący.

― Zdał drugi test feniksa ― przypomniał Draco.

― Ile on ma tych testów? ― Malfoy senior wstał, przysuwając krzesło do stołu. ― Muszę wracać do pracy. Jeśli faktycznie go obudzicie, to muszę go uwięzić. Nie może być wolny.

― Według mnie nawet żywy nie powinien być ― dodał drugi Malfoy.

― Wiąże cię przysięga ― przypomniał Snape. ― Jak ją obejdziesz?

Blizny - TutorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz