Nie było żadnego słyszalnego sygnału, a jednak tuż przed pilnie strzeżoną skrytka pojawiło się trzech ludzi. Dwóch trzymało sporej wielkości podłużny przedmiot, przypominający walec o zaokrąglonych końcach. Cały owinięty czarnym materiałem aż iskrzącym od magii.
Albus nawet nie rozglądał się na boki, otwierając skrytkę. Nie potrzebował, jak widać, do tego goblina i zapasowego klucza.
Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem dawno nieużywanych zamków i dwóch tragarzy wniosło swój bagaż do środka. Wyszli bez niego i stanęli po obu stronach Dumbledore'a, gdy ten na powrót zabezpieczył skrytkę.
To był znak dla wszystkich.
― Teraz! ― dał znak Lucjusz i błyski zaklęć rozbłysły po samo sklepienie jaskini.
Migotliwa tarcza otoczyła Albusa, jednak nie chroniła zwolenników, którzy po kilku zaklęciach zostali rozbrojeni.
― Znów podsłuchiwałeś, chłopcze? ― odezwał się starzec, z lekko ironicznym uśmiechem obserwując próby przełamania jego bariery.
Jakby od niechcenia uniósł różdżkę i zanucił nieznaną inkantację. Feniks zaśpiewał ostrzegawczo.
― Ucieka! ― krzyknął Harry.
― Nie może. Rozstawiono pole antyaportacyjne! ― odkrzyknął Artur, związując złapanego śmierciożercę.
Potter nie był tego taki pewien. Uśmiech Albusa nie wyrażał zniechęcenia, a wręcz przeciwnie - pewne zwycięstwo.
― Do zobaczenia wkrótce, Harry.
Nim zniknął, skierował dłoń w jego stronę i Gryfon zdołał ujrzeć, że coś zmierza ku niemu. Zaraz potem czarna szata owinęła się wokół niego i słyszalny był brzdęk roztrzaskującej się tarczy protektora oraz spanikowany krzyk Lucjusza.
― Niee!
Harry z trudem przytrzymał osuwającego się na niego Severusa. Zaraz potem Lucjusz pomógł mu, przytrzymując z drugiej strony.
― Zdjąć pole! Musimy natychmiast zabrać go do świętego Munga!
― Nie deportuje się pan bez zgody goblinów ― odezwał się strażnik. ― A to potrwa.
― Oni się tu aportowali!
― Bo nie zabraniamy aportacji. To deportację trzeba zgłosić.
― On umiera! ― krzyknął spanikowany i wściekły Malfoy, gdy dłonie, którymi trzymał Severusa zaczęły pokrywać się krwią.
― Fawkes, możesz? ― zapytał Potter, wyciągając rękę z feniksem nad Severusem.
Ptak zaśpiewał chłodno i Draco stężał.
― Harry?
― Przyjmuję warunki, Fawkes ― zignorował pytanie. ― Poczekaj tylko do powrotu do domu z równoważną wymianą.
― Nie zgadzam się! ― krzyknął młody Malfoy, ale feniks już uzdrawiał Snape'a.
Potter w tym samym czasie wstał i podszedł do goblina.
― Proszę o wydanie przedmiotu, który nie należy do tej skrytki.
― Jakim prawem?
― Ma w sobie moją krew. ― Zignorował pytające spojrzenie obu Malfoyów.
Severus znalazł się na noszach, bo nie odzyskał jeszcze przytomności. Lucjusz wydał kilka krótkich poleceń i odesłał wszystkich z Weasleyem po uzyskaniu zgody od strażnika.
CZYTASZ
Blizny - Tutor
FanfictionHarry jest zalewany wizjami od Toma. Nigdy w życiu nie spodziewał się uzyskać pomocy od tej właśnie trójki Ślizgonów i to jednocześnie. Opowiadanie zostało napisane i należy w pełni do Zilidya D. Ragon. Ja tylko publikuję je dla szerszej publicznoś...