Tiro cz. 1

2.6K 227 53
                                    

Nie było żadnego słyszalnego sygnału, a jednak tuż przed pilnie strzeżoną skrytka pojawiło się trzech ludzi. Dwóch trzymało sporej wielkości podłużny przedmiot, przypominający walec o zaokrąglonych końcach. Cały owinięty czarnym materiałem aż iskrzącym od magii.

Albus nawet nie rozglądał się na boki, otwierając skrytkę. Nie potrzebował, jak widać, do tego goblina i zapasowego klucza.

Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem dawno nieużywanych zamków i dwóch tragarzy wniosło swój bagaż do środka. Wyszli bez niego i stanęli po obu stronach Dumbledore'a, gdy ten na powrót zabezpieczył skrytkę.

To był znak dla wszystkich.

― Teraz! ― dał znak Lucjusz i błyski zaklęć rozbłysły po samo sklepienie jaskini.

Migotliwa tarcza otoczyła Albusa, jednak nie chroniła zwolenników, którzy po kilku zaklęciach zostali rozbrojeni.

― Znów podsłuchiwałeś, chłopcze? ― odezwał się starzec, z lekko ironicznym uśmiechem obserwując próby przełamania jego bariery.

Jakby od niechcenia uniósł różdżkę i zanucił nieznaną inkantację. Feniks zaśpiewał ostrzegawczo.

― Ucieka! ― krzyknął Harry.

― Nie może. Rozstawiono pole antyaportacyjne! ― odkrzyknął Artur, związując złapanego śmierciożercę.

Potter nie był tego taki pewien. Uśmiech Albusa nie wyrażał zniechęcenia, a wręcz przeciwnie - pewne zwycięstwo.

― Do zobaczenia wkrótce, Harry.

Nim zniknął, skierował dłoń w jego stronę i Gryfon zdołał ujrzeć, że coś zmierza ku niemu. Zaraz potem czarna szata owinęła się wokół niego i słyszalny był brzdęk roztrzaskującej się tarczy protektora oraz spanikowany krzyk Lucjusza.

― Niee!

Harry z trudem przytrzymał osuwającego się na niego Severusa. Zaraz potem Lucjusz pomógł mu, przytrzymując z drugiej strony.

― Zdjąć pole! Musimy natychmiast zabrać go do świętego Munga!

― Nie deportuje się pan bez zgody goblinów ― odezwał się strażnik. ― A to potrwa.

― Oni się tu aportowali!

― Bo nie zabraniamy aportacji. To deportację trzeba zgłosić.

― On umiera! ― krzyknął spanikowany i wściekły Malfoy, gdy dłonie, którymi trzymał Severusa zaczęły pokrywać się krwią.

― Fawkes, możesz? ― zapytał Potter, wyciągając rękę z feniksem nad Severusem.

Ptak zaśpiewał chłodno i Draco stężał.

― Harry?

― Przyjmuję warunki, Fawkes ― zignorował pytanie. ― Poczekaj tylko do powrotu do domu z równoważną wymianą.

― Nie zgadzam się! ― krzyknął młody Malfoy, ale feniks już uzdrawiał Snape'a.

Potter w tym samym czasie wstał i podszedł do goblina.

― Proszę o wydanie przedmiotu, który nie należy do tej skrytki.

― Jakim prawem?

― Ma w sobie moją krew. ― Zignorował pytające spojrzenie obu Malfoyów.

Severus znalazł się na noszach, bo nie odzyskał jeszcze przytomności. Lucjusz wydał kilka krótkich poleceń i odesłał wszystkich z Weasleyem po uzyskaniu zgody od strażnika.

Blizny - TutorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz