Harry budził się bardzo wolno. Niestety wspomnienia szybciej dały o sobie znać i jeszcze bardziej zapragnął wrócić w ciemność.
― No już, Harry. Obudź się ― poprosił cicho Severus.
― Nie chcę― wymamrotał, starając się obrócić na bok, jednak z miernym skutkiem.
―Wiem, Harry, ale to nic nie zmieni ― odparł z wyraźnym smutkiem w głosie.
― Czy Lucjusz... ?
― Tak, już wie. Jest w kuchni. Podałem mu eliksiry uspokajające.
Severus pomógł mu się unieść i podał eliksir przeciwbólowy, bo widział, że chłopak cierpi, ale znów nie poskarżył się ani słowem.
― Jak się czujesz? Ale szczerą prawdę poproszę.
― Jakby przejechał po mnie walec, a potem cofnął.
Nawet jeżeli Severus nie wiedział czym jest walec, głos chłopaka ział zmęczeniem i to nie jedynie fizycznym.
― Lucjusz pewnie mnie teraz nienawidzi ― zaczął Harry, ciężko wzdychając. ― Tyle poświęcił, a ja nic nie zrobiłem, żeby uratować jego jedynego syna.
― To nie prawda, Harry ― zaprzeczył Severus.
Załamanie się teraz chłopaka nie byłoby dobre. Jego stan i bez tego nie był dobry.
― Mam rację, wiem to. Znienawidzi mnie i odeśle do Dursleyów. Nie będę już do niczego potrzebny. ― Jego oddech przyśpieszył. ― Nie mogłem nic zrobić, gdy Draco cierpiał w ciszy. Rzucili na niego Silencio i nawet krzyczeć nie mógł. On tylko płakał i płakał. A oni robili mu te wszystkie okropne rzeczy, żeby krwawił. Tam było tyle krwi.
Organizm wreszcie nie wytrzymał i Harry zwymiotował przyjętym dopiero co eliksirem, ledwo mogąc oddychać. Severus starał się go uspokoić i w końcu, po szybkim uprzątnięciu nieporządku, wziął go na kolana, przytulając delikatnie.
Harry zachłannie wczepił się w tę ostoję, nie przestając szlochać.
― Nikt nie ma zamiaru cię odesłać. Już ja na pewno na to nie pozwolę.
Przytrzymywał go odrobinę za mocno, ale Harry nie skarżył się i tym razem. Nawet jeżeli Snape miał tylko chwilowy atak uczuć i nigdy więcej się on nie powtórzy, pragnął być tulony jak nigdy dotąd.
To bolało wręcz rozdzierająco w głębi piersi, wiedzieć, że Draco już nigdy się nie pojawi i nie będzie z niego szydzić tym przeciągającym sylaby głosem.
Zdrętwiał, dostrzegając przez łzy Lucjusza, stojącego w drzwiach z różdżką w dłoni. Natychmiast odsunął się od Snape'a, szukając swojej.
― Co się stało, Lucjuszu?― zapytał Severus, wstając i stając na drodze, gdyby mężczyzna faktycznie chciał zaatakować rannego.
― Idę szukać Draco. Do tej pory z całą pewnością pozbyli się ciała.
― Odradzam. To może być pułapka.
― I lepiej. Będę mógł się zemścić!
― I zginąć durną śmiercią? ― zawołał Harry, klękając na łóżku i przytrzymując się ramy.― Nie tego chciałby Draco! Nie pańskiej śmierci!
Harry wstał i podszedł bliżej. Snape go nie powstrzymał. Jeżeli ten chłopak nie zatrzyma gniewu Malfoya, to nikt tego nie zrobi.
― Proszę nie iść. Wiem, że Draco dużo dla ciebie znaczył, ale takie działanie nic nie wniesie. Znajdziemy inny sposób, by Draco był z pana dumny.
YOU ARE READING
Blizny - Tutor
FanfictionHarry jest zalewany wizjami od Toma. Nigdy w życiu nie spodziewał się uzyskać pomocy od tej właśnie trójki Ślizgonów i to jednocześnie. Opowiadanie zostało napisane i należy w pełni do Zilidya D. Ragon. Ja tylko publikuję je dla szerszej publicznoś...