Mos maiorum cz. 2

3.2K 256 129
                                    

Severus zostawił chłopców i skierował się do kuchni. Potrzebował chwili spokoju, a tych dwóch cały czas dyskutowało z feniksem i ta kakofonia zaczęła powodować u niego dosyć intensywną migrenę.

Śpiew Fawkesa po raz pierwszy zaczął go drażnić.

Ogólnie cała sytuacja zaczęła go przerastać. To prawda, planowali zrobić ruch w sprawie Dumbledore'a, a przy okazji oczernić ministerstwo, ale teraz to wszystko wymknęło się spod ich kontroli.

O dziwo, Gryfon zdawał się być obecnie jedyną osobą, która nad tym wszystkim panowała. Ta nagła zmiana przypuszczalnie najbardziej przerażała mężczyznę, choć czuł też niesamowitą dumę, że Fawkes wybrał właśnie Pottera.

Chłopak już dosyć wycierpiał i wszelka pomoc mu się należała.

Teraz należało czekać na konsekwencje.

Lucjusz pojawił się pół godziny później z plikiem zwojów w ręce. Widząc Severusa w kuchni, skierował się w tę stronę. Uśmiechał się szeroko z widoczną dumą na twarzy.

― Służy ci to stanowisko, Lucjuszu.

― Och, przestań. Wiesz, że zawsze do niego dążyłem i nie mam zamiaru zaprzepaścić takiej szansy.

Odłożył zwoje na stój i podszedł do Severusa.

― Jak chłopcy? ― Pochylił się, zanim ten zdołał odpowiedzieć i pocałował go zachłannie.

Zaskoczony tym nagłym atakiem mężczyzna stężał, ale zaraz potem oddał pocałunek, przygryzając dolną wargę Malfoya. Zadowolony pomruk przebiegł po ciele przyjemnym dreszczem.

Lucjusz oderwał się od niego, oblizując pokąsane usta.

― To co z nimi? ― domagał się odpowiedzi na wcześniejsze pytanie, robiąc sobie herbatę, zamiast wezwać skrzata.

― Myślę, że nie tyko ty dostałeś dziś awans wśród rodziny Malfoyów.

Malfoy zamarł. Zerknął następnie na drzwi do salonu.

― Mam już się martwić?

― Nie wiem.

― Mów w końcu! ― Uderzył filiżanką o spodek, aż pękł talerzyk.

― Potter wybrał sobie protektora. Ty lepiej znasz mos maiorum, więc powinieneś wiedzieć, co to znaczy.

Malfoy senior usiadł albo raczej osunął się na krzesło.

― Draco jest protektorem Harry'ego, który ma tutora feniksa?

― Tak. Jesteś w stanie mi to wytłumaczyć? Zaczynam się gubić.

― Chcesz się ze mną zamienić? ― zaproponował sarkastycznie Malfoy, wskazując zwoje. ― To nakazy aresztowań, usunięcia ze stanowisk i kilka innych natychmiastowych spraw. A ja nie mam nawet jednego aurora. Protektorat Draco to akurat jedyna szczęśliwa rzecz tego dnia. ― Opadł na koniec z emocji.

― Czyli to dobrze? ― upewniał się mistrz eliksirów.

― Nawet bardzo. Feniks chroni swoją magią, wiedzą i umiejętnościami każdego protektora, którego wybierze jego protegowany. Od ilości protektorów zależy wspólna siła tutora i protegowanego.

― HARRY! ― Niespodziewany krzyk z salonu poderwał ich do biegu z różdżkami z dłoni.

Ich oczom ukazał się niesamowity widok.

Harry stał w samym środku wzoru, z głową lekko odchyloną do tyłu. Z blizny wolno płynęła krew. Tuż nad nim unosił się Fawkes, śpiewając. Otaczała ich bariera, niedająca się przekroczyć nawet protektorowi.

Blizny - TutorWhere stories live. Discover now