Ukryta prawda cz. 2 - Epilog

1.8K 138 31
                                    

Tłum w Ministerstwie był przytłaczający. Zajęto każdą wolną przestrzeń. Hałas rozmów był ogłuszający. Albus Dumbledore stał przy fontannie otoczony kilkoma zwolennikami. Nikt go nie atakował, choć wielu znało jego prawdziwie oblicze.

Wszystko to zdawało się być niesamowicie absurdalne.

― Jest! ― wyrwało się z kilkudziesięciu gardeł.

Harry Potter wyszedł z zielonych płomieni wraz z czterema towarzyszami. Feniks natychmiast pojawił się na jego ramieniu. Kilkanaście młodych osób przepchnęło się do przodu i można było dostrzec symbole Hogwartu oraz Durmstrangu na ich szatach. Potter kiwnął im tylko głową.

Flesze aparatów reporterów oślepiły przybyłych, ale ci jedynie przeczekali tę pierwszą fascynację.

Malfoy jako jedyny nie miał na tyle cierpliwości. Ruchem dłoni pomachał do Weasleya i aurorów. Prasa została odsunięta na bok. Na znak ministra, Artur otoczył ciasnym kręgiem też dumnego Albusa, choć ten nie dał po sobie poznać, że to zauważył. Cała jego uwaga spoczęła na chłopaku, który to spojrzenie odwdzięczył identycznym skupieniem, może tylko z mniejszym zainteresowaniem niż tamten. Potem szepnął coś do Snape'a. Mężczyzna kiwnął głową na zgodę. Wycofał się następnie na prawą stronę Lucjusza, a jego miejsce zajął Draco. Po lewej stronie tiro stał niewzruszenie Neville, uśmiechający się w stronę babci, która kiwnęła do niego ledwo zauważalnie głową.

― Witam ― odezwał się pewnie i odrobinę ostro Harry i chwilę zaczekał aż wszyscy umilkną, skupiając uwagę na nim. ― Dziękuję za tak szybkie przybycie tuż po moim ogłoszeniu w Proroku.

Pytania padały jednocześnie, zagłuszając swój sens nawzajem. Potter ponownie odczekał przez moment i uniósł dłoń, na znak, że chce mówić dalej.

Tłum ucichł.

― Na dręczące was pytania odpowiem później. Teraz chciałbym wyjaśnić kilka spraw, które mam nadzieję rozwiązać natychmiast. Pragnę całkowicie rozwiać oskarżenia Albusa Dumbledore'a jakobym był nowym Czarnym Panem. Pozwolę rzucić na siebie każde zaklęcie sprawdzające czy kogokolwiek zabiłem, ale tylko w obecności moich opiekunów, którzy zostali nimi z dniem wczorajszym zgodnie z prawem. ― Wskazał dwóch dorosłych za swoimi plecami. ― Następnie chciałem ogłosić, że zrzekam się protekcji tutora. Zabrał całą daną mi dotychczas wiedzę. Moi protektorzy są wolni. Czarodziejski świat nie jest gotowy na tego typu wiedzę... Ja nie jestem gotowy... Potęga, którą daje, jest złudna i powoduje zbyt dużo niepotrzebnych problemów. Przepraszam za całe to zamieszanie, nigdy tego nie pragnąłem. Po prostu szukałem domu i myślałem, że tędy droga. Jak widać myliłem się.

― Ty głupcze! Co żeś narobił?!

Harry przez cały ten czas obserwował najmniejszy ruch Albusa. Jednak to nie on krzyknął, tylko jeden z jego zwolenników.

― Odrzucić taką moc? Jesteś idiotą, Potter!

― Możliwe ― zgodził się. ― Ale wolę być żywym idiotą. To dużo praktyczniejsze, niż walka ze starcem z obsesją mocy Czarnych Panów ― Spojrzał na Albusa. ― Nie zdobędziesz jej. Zniwelowałem doszczętnie sekwencję Grindelwalda. Nikt już nie uzyska do niej dostępu. Nie powstanie żaden nowy Pan, którego mógłbyś pokonać i wchłonąć jego moc. Teraz będziesz jedynie starym czarodziejem, niemającym już nic. Straciłeś wszystko, Albusie, w tej pogoni za czymś, co jest ułudne i zwodnicze.

― To była potęga, mój chłopcze. I wiem, że jej uległeś.

Albus podszedł bliżej, a stojący mu na drodze szybko się odsuwali. Aurorzy przesunęli się w raz z nim, ale nie reagowali.

Blizny - TutorWhere stories live. Discover now