15. Polowanie na kaczkę z Galaktyki Omicorn.

849 53 4
                                    


[T/I Pov]

Schowałan się z powrotem w schowku. Jednak teraz byłam przerażona jak nigdy. Aż trzęsłam się ze strachu.

Demon mnie widział.

Pierdzielony demon mnie widział.

Za duża bluzka Jimina, którą miałam na sobie, w niektórych miejscach miała ochydne plamy od, zalewającego moje całe ciało, zimnego potu. Zamknęłam oczy i oparłam czoło o zamknięte drzwi mojego miejsca ukrycia.

Już po mnie.

Koniec.

Amen w pacierzu.

Nie zdawałam sobie sprawy jak gościnnie zostałam przyjęta przez Bangtan Boys i jak wielką troskę mi okazali. Mimo ich wszystkich wad, a zwłaszcza mojej sarkastycznej, głupio przystojnej, niezdarnej, tajemniczej i totalnie okropnej w niańczeniu niańki.

Po raz pierwszy uderzyła mnie pełna świadomość, że nie jestem juz na Ziemi, tylko w miejscu gdzie magia i fikcja są prawdziwe. Gdzieś, gdzie wszystko mogło się zdarzyć.

Gdzie nie ważne, jak bardzo będę walczyła, jak mocno będę w stanie kopnąć przeciwnika w klejnoty czy jak celnie uderzę go poduszką w głowę, mój płomyk życia i tak może być łatwo zagaszony.

"Hej, słyszałeś ten dźwięk?"

Moje oczy otworzyły się w jednej chwili.

"O czym ty mówisz?"

"Chyba słyszałem jakieś dźwięki dochodzące ze spiżarni."

O nie.

"Pewnie ci się wydawało, stary. Zachowujesz się teraz jak paranoik."

"Nie, przysięgam! Słyszałem coś, dochodzącego zza tamtych drzwi."

Cholera.

"Serio?" Z tonu głosu dało się wyczuć sarkazm na kilometr. "Pewnie chipsy postanowiły zrobić salsę."

"Myślisz, że jesteś zabawny, co?"

Głosy zaczęły się zbliżać coraz bardziej.

"Więc mi pokaż."

"Ok, pokażę ci."

Nie mogłam powstrzymać cichego krzyku, gdy drzwi nagle otworzyły się z hukiem. Spodziewałam się ujrzeć przed sobą czerwono-włosego demona z wcześniej.

Zamiast niego byłam twarzą w twarz z tak samo przerażonym Hoseokiem i Namjoonem stojącym tuż za nim.

Przez parę sekund żadne z nas nie odezwało się ani słowem.

"T/I?" Hoseok wreszcie wydyszał z siebie. "Co na Dziewiąte Koło Piekła ty tu robisz-?"

"Zamknij się!" Rzuciłam ręce przed siebie, desperacko próbując zakryć głośną buzię chłopaka. "Karamzynowi Wiecznicy tu są."

Na dźwięk tej nazwy Namjoon cały zesztywniał. W tym samym momencie ze schodów zaczęły dobiegać coraz głośniejsze odgłosy kroków.

"Na tyłek Szatana." Zdążył wysapać pomarańczowo-włosy, zanim wepchnął mnie z powrotem do schowka i z hukiem zatrząsnął drzwiczki.

To całe rzucanie mną przez demony zaczęło działać mi już na nerwy. Denerwowałam się tym pomimo mojej obecnej sytuacji.

"Co się tutaj dzieję?" Boong Boong wkroczył do pomieszczenia. W jego głosie dało się wychwycić podejrzenie.

Moja Niania-DemonWo Geschichten leben. Entdecke jetzt