Chapter 8.

1K 77 14
                                    

Alice spojrzała na Greena z lekkim brakiem niedowierzania,ale nie mogła odmówić mu w takiej sytuacji. Chwyciła za jointa,którego jej podawał i zetknęłą się z jego palcami,co wywołało burzę iskier między ich dotykiem. Mój Boże-pomyślała i zaczerpnęła powietrza do ust,dokładnie tak,jak zrobił to Justin w tym momencie. Wzięła macha i zakrztusiła się mimowolnie,robiąc sobie przy tym wstyd jak myślała,jednkaże Barkler wyprowadził ją z tego zakłopotania.

-Nie martw się. Za pierwszym razem zrobiłem dokładnie to samo.-Uśmiechnął się i zatopił swoje karmelowe włosy w otchłani jego dłoni,w której tak bardzo chciałaby się teraz znaleźć. 

-Naprawdę?-Zerknęła na niego badawczo i wzięła kolekny buch,tym razem robiąc to z perfekcją chirurga. Marihuana nie smakowała tak źle,jak myślała,ale jednak coś w niej odpychało ją. 

-Tak.-Justin zaśmiał się i wziął od niej lolka. Zaciągnął się porządnie,angażując w ten buch całe swoje płuca i mówiąc na bezdechu odparł.-Pokażę ci coś.-Jego czekoladowe oczy zaiskrzyły i pociemniały,niczym niebo w burzę,po czym chwycił tył jej głowy,patrząc na nią z tym samym pożądaniem,co dosłownie godzinę wcześniej i przyciągnął ją do siebie delikatnie muskając jej usta swoimi wargami i wpuszczając powoli dym do jej ust. Uczucie zdawało się pochłaniać ją w całości. Mogłaby przysiąc,że wystarczy jeszcze kilka sekund,a znów rozbierze się przed nim bez wahania,byleby poczuć znów jego nabrzmiałego kolegę między granicą jej ud. Była nienapojona jego bliskością i spragniona jego dotyku,jego namiętności. Całkowicie różnił się od reszty chłopaków. Dokładnie wiedział,czego chce i nie stawiał przed sobą żadnych zahamowań. Brał ją całą,gdy tylko tego zechciał,a ona nie potrafiła mu się oprzeć. Wciągała go każdą komórką jej ciała,niczym unikatowy narkotyk,który pobudza i wyostrza jej zmysły,ale jednocześnie je odurza. Może właśnie tym była dla niego sensimilia? 

Westchnęła głęboko,wracając do jego spojrzenia i pełnych warg odrywających się od niej i nie mogła powtrzymać się,by nie spojrzeć w jego oczy,by nie zatopić się w jego męskiej sylwetce i nie przysunąć bliżej o kilka centymetrów,opierając się na jednej dłoni,by znów poczuć intensywny zapach jego onieśmielających perfum.

-Alice nie chcę byś myślała o mnie w ten sposób,w jaki mówili o mnie chłopacy.-Zmrużył oczy,pociągając jeszcze bucha i depcząc niedopałek.

-To znaczy w jaki?-Zerknęła na niego zaciekawiona,jak odpowie na te pytanie. Oczywiście odpowie szczerze,ponieważ nie zna jej myśli,nie wie,co tak naprawdę o nim sądzi,a możliwe,że ta wypowiedź o tym zadecyduje.

-Nie chcę byś sądziła,że mam ochotę cię tylko przepieprzyć. Oczywiście kurwesko tego pragnę,ale to nie o to chodzi.-Delikatny uśmiech wymalował mu się na twarzy.-Wolę byś poznała mnie z tej strony,z której oni nie mieli okazji.-Zastygł,oczekując jej odpowiedzi.

-Nie znają cię całkowicie?-Zdziwiła się chyba,aż zbyt i oparła o ławkę,zerkając na niego ze zdumieniem.

-Nie.

-Dlaczego? Sądziłam,że to twoi najlepsi kumple.-Wywróciła oczami. Justin zmrużył oczy.

-Bo cała ich wiedza opiera się na tym,co widzieli lub sobie zdążyli dopowiedzieć.-Zacisnął usta.-Ale sama przekonasz się o tym,jeśli dasz mi szansę.

-Szansę na co?-Uniosła brwi,ale nim zdążyła się zorientować chłopak zablokował jej głowę swoimi ramionami i zmniejszył ich dystans do zaledwie kilku milimetrów. Przeniósł wzrok na jej spierzchnięte od napięcia usta i powiedział na gorącym wydechu.

-Na zdobycie cię w pełni.-Wpił się w jej usta,nie pytając o pozwolenie i naparł na nią całym sobą,przyciskając ją do oparcia ławki,penetrując jej usta milimetr po milimetrze. Jego wargi kąsały jej skórę,a dłonie znalazły się pod koszulką,gładząc jej brzuch i szukając wejścia między granicą spodni.

-Justin...-Alice wyszeptała na płytkim oddechu,odchylając głowę w tył,gdy jego ręka znalazła się w jej majtkach i środkowy palec znów odnalazł jej wilgotne wejście.-To miejsce publiczne.-Odparła wreszcie gorączkowo.

-Wiem,ale tak bardzo pragnę cię pieprzyć,tak mocno i ostro,jak nikt wcześniej i dobrze wiem,że sama tego chcesz.-Uśmiechnął się,całując jej skórę i poruszając powoli palcem w górę i w dół,doprowadzając ją tym prawie do omdlenia.-Sama zobacz.-Drugą ręką odnalazł jej dłoń i położył ją sobie na kroku,a Alice jęknęła głośno.

-O mój Boże.-Jej serce zabiło milion razy szybciej,a Justin zastygł,trzymając wilgotne wargi nad jej uchem.

-Tylko powiedz mi...czy ty też tego teraz chcesz.-Przygryzł kawałek jej skóry na szyi,pozostawiając na niej czerwony ślad. Ali westchnęła rozpalona i zagryzła tylko potwierdzająco wargę,czując,że zaraz wybuchnie,że rozpadnie się na milion kawałków,a Justin pozbiera ją w całość,tylko dlatego,by móc ją pieprzyć,ale pociągało ją to jak cholera. Chwycił jej uda w swoje dłonie i uniósł do góry,całując namiętnie i już po chwili znaleźli się w jego samochodzie,który stał blisko parku. Otworzył tylnie drzwi i rzucił  ją na siedzenie,zamykając je za sobą i opadł na nią,wbijając się swoją męskością w jej uda. Alice szarpnęła go za włosy i z całych sił przyciągnęła do siebie prędko ściągając z niego koszulkę i delektując się widokiem jego umięśnionej,nagiej klatki,pożerając ją wzrokiem z taką pazernością,jaka tylko mogła zaistnieć. Był boski i kurewsko seksowny. Jego czekoladowe oczy lustrowały jej ciało i już po chwili poczuła jak jej koszulka unosi się do góry,a gorące,spragnione wargi Justina całują jej brzuch,schodząc coraz niżej. Odpiął jej stanik i całkowicie pozbawił górniego nakrycia,po czym chwycił jedną z jej piersi w dłoń i zaczął ssać brodawkę,owijając wokół niej swój język. Alice poczuła,jak cała się roztapia,moknie i obawiała się,że dojdzie szybciej niż to możliwe. Wygięła się w łuk i rozchyliła podniecona usta,czując jak zsuwa z niej teraz dolne części. Była naga i cała jego. Zacisnęła powieki,rozkoszując się każdą chwilą i jego dłonią,gładzącą ją po jej kobiecości i palcem,który powoli zastapiał się w jej głębię. Jęknęła głośno,czując jak zanurza go coraz dalej i obija się o jej ścianki,czule je pieszcząc. Leżała nieprzytomnie,otumaniona jego widokiem,kiedy ściagał spodnie i był przed nią teraz całkiem nagi,a jego męskość stała na baczność,by wreszcia wmaszerować w nią i pokazać swój najlepszy występ. Uniosła biodra w górę,chwytając go jedną ręką i zaczęła ruszać nim powoli w górę i wdół,czując jak pręży się pod jej dotykiem jeszcze bardziej i staje się wilgotny. Zagryzła usta,gdy Justin odciągnął jej dłoń i pochylił się nad nią,opierając obie dłonie między jej głową i dotknął penisem jej wejścia.

-Zrób to wreszcie.-Warknęła podniecona i zacisnęła dłonie na jego włosach,wślizgując się językiem w jego usta. Green pchnął swoje ciało do przodu i delikatnie wstąpił w w morze znajdujące się w złączeniu jej ud.

-Cholernie ciasna.-Mruknął w przedziałek jej piersi i posunął się o kolejny centymetr,zatapiając się coraz głębiej z każdym pchnięciem. Ocierał się rozkosznie o jej wilgotne ścianki i napawał się widokiem jej twarzy. Miała rozchylone,spierzchnięte usta,z których wydobywał się cichy jęk,a Justin oddychał szybko i płytko. Przyśpieszał z każdą chwilą,wkładając go coraz głębiej,docierając do maskymalnej granicy i utrzymywał te same tempo,dopóki nie doszli razem,opadając na siebie ciałami. Ich spojrzenia zetknęły się,a fala gorąca rozbrzmiała w brzuchu Alice. To naprawdę się wydarzyło.-Pomyślała,wstrzymując rozpalone w płucach powietrze.

Wróciła do domu i stając przed drzwiami,pociągnęła za klamkę,gdy one automatycznie się uchyliły. W progu stali jej rodzice. Otworzyła szeroko oczy,wciąż czerwona zdarzeniem tej nocy i zapragnęła zakopać się pod ziemię.

-Na którą godzinę się umawialiśmy?-Jej ojciec wydawał się strasznie surowy.

-A która godzina jest?-Odpowiedziała zbyt piskliwie.

-Grubo po trzeciej.-Dodała jej matka.-Czy ty coś paliłaś?-Jej oczy zacisnęły się w dwie kreski i Alice poczuła,że kłamstwo nic tu nie pomoże. Brat jej ojca był pracownikiem monaru. Westchnęła głęboko,czekając tylko na słowa,które zaraz wydobędą się z ust jej matki.

-Jesteś uziemiona.

Never fall in love // Nigdy się nie zakochuj.Where stories live. Discover now