Chapter 10.

792 73 8
                                    

-Hej.-Justin uśmiechnął się prowokująco.

-Nie mam czasu.-Bąknęła od niechcenia,choć chciała z nim porozmawiać.

-Nie poświęcisz mi nawet chwili?-Zaskoczony otworzył usta,a Alice pragnęła,by ktoś wsadził mu tam swoją pałę,a może nie miałaby przez niego kłopotów.

-Nie.

-Dlaczego?

-Bo nie? Bo nie mam ochoty? Bo może nie wszystko należy do ciebie tak,jak sobie tego zażyczysz?-Syknęła przez zaciśnięte zęby,przypominając sobie,jak wcześniej zostawił ją dla kolegów i gdyby nie jego ojciec może w ogóle by do niej nie wyszedł.

-Aha?-Zmarszczył czoło.-Jakoś była zadowolona,kiedy pieprzyłem cię w moim aucie.-Posłał jej kpiący uśmiech.

Alice nie mogła uwierzyć w to,co właśnie usłyszała. Złość w postaci rumieńców wypłynęła na jej twarz.

-Dupek.-Warknęła.

-Lepszy dupek,niż łatwa panna do bzykania.-Zaśmiał się głośno i machnął ręką.-Po co ja tu w ogóle przyszedłem?-Wywrócił oczami.

-Pewnie myślałeś,że dossę się do twoich mikroskopijnych jaj i zrobię ci dobrze,ale z gorącymi przeprosinami zgubiłam lupę i już niestety nie znajdę twojego kutasa wielkości atomu.-Uśmiechnęła się triumfująco. 

Barkler zamarł na chwilę i zmrużył oczy.

-Ostra riposta.-Oblizał usta,lustrując ją od góry do dołu.-Ale nie gustuję w zimnych sukach.-Schował ręce do kieszeni,bujając się na piętach.

-Więc zabieraj swoje egoistyczne dupsko i idź już stąd.-Odrzuciła do tyłu włosy,nie zwracając na niego uwagi i zamknęła kosz,pozbywając się śmieci.

-Myślisz,że będziesz mi mówić,co mam robić?-Zakpił.-W dupie mam twoje zdanie.

-Ciekawe,czy zdanie twojego ojca też cię nie ruszy,kiedy powiem,że mnie zgwałciłeś.-Wzruszyła ramionami. 

Justin zmrużył oczy z zaskoczeniem.

-Przesadzasz.-Warknął.-To,że dajesz się pieprzyć pierwszym lepszych chłopakom,a potem masz wyrzuty sumienia to nie moja wina.

-W końcu jestem zimną suką.-Odpowiedziała obojętnie.

-Szkoda,bo myślałem inaczej.-Zacisnął usta,a Ali poczuła jak serce ściska jej się z bólu. Nie mogła jednak nic zrobić. Matka jej zabroniła. 

Justin odwrócił się na pięcie i zaczął iść w inną stronę.

-Czekaj!-Krzyknęła.

Stanął na chwilę w miejscu,wziął głęboki oddech,ale ruszył dalej.

-Justin!

-Teraz zrozumiałaś,co mówisz? Nie chcę dziewczynki,pragnę prawdziwej kobiety.

-Nie rozumiesz.-Sapnęła,doganiając go.

-To mnie oświeć.-Nadal był zdenerwowany,a jego ton był niski i poważny.

-Po prostu nie mogę się już z tobą spotykać.-Opuściła wzrok,czując do siebie urazę.

Green zmrużył oczy i zastanowił się chwilę.

-Dlaczego?

Ali westchnęła.

-Rodzice przyłapali mnie,że paliłam z tobą jazz i matka zabroniła mi się z tobą spotykać,żeby nie zepsuć relacji między nią a twoją mamą.-Wywróciła oczami.

Justin podszedł do niej bliżej i stając twarzą w twarz na odległość kilku milimetrów tak,że zrobiło jej się gorąco powiedział z dziwnym,głębokim,schrypniętym głosem.

-Pierdol to.

Never fall in love // Nigdy się nie zakochuj.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz