R

593 29 10
                                    

Usiadła obok niego na małej kanapie w jego pokoju.
Gdy wydawało jej się, że zagrożenie minęło odezwała się do niego.

-Macie tu człowieka?

Otworzył oczy patrząc na nią. Zmrużył je przyglądając jej się ale po chwili przestał.

-To Edward. - odparł - Bella to jego dziewczyna.

-Ciekawe - Mruknęła do siebie pod nosem. - Whitlock..

-Hale - poprawił ją machinalnie-teraz tak mam na nazwisko.

-Niech będzie - wywróciła oczami - lubiłam twoje stare.
Prychnął ale nie zraziło jej to.
Za to Jasper miał nieodpartą chęć rozmowy o pewnej sytuacji.

-Wtedy..

-O nie - przerwała mu podnosząc się i wychodząc z pomieszczenia. Chłopak ruszył za nią. Nawet nie wiedział dlaczego. Spojrzał na nią zaciekawiony gdy szła korytarzem. - Nie wracajmy do tego.

-Nie sądzisz, że powinniśmy? - szedł za nią wolnym krokiem.
W gruncie rzeczy w tamtym momencie wystawił ją do wiatru.
A ona zdawała się o tym zapomnieć. Chociaż wystawić to drobne niedomówienie.
Wystawiać można dziewczynę na randce albo kolegę w sprawie biznesu.
On porostu stanął po przeciwnej stronie barykady - W gruncie rzeczy miałem cię zabić!

Podniósł lekko głos.
Stanęła w miejscu obracając się w jego stronę.

-Właśnie - poparła go uważając to za argument.
Zostawił ją wiedząc, że żyje.
To oznaczało zdradę, doskonale o tym wiedziała.
On też. - Ty skręciłeś mi kark.

-Co? - oboje w tym samym czasie obrócili się w stronę Esme.
Przymknęła oczy biorąc głęboki wdech. Nawet mimo tylu lat nawyk zza czasów bycia człowiekiem pozostał. 

To będzie bardzo ciężki dzień jak mniemała.


DERY.

Seducti sunt a sanguine  ¦¦ Jasper HaleWhere stories live. Discover now