5

203 20 6
                                    

     Namjoon i Yoongi jak co tydzień spotykali się w jednym miejscu. Stamtąd już razem szli w to samo dobrze im znane miejsce. Musieli być punktualni i przygotowani na wszystko. 

- Suga miałeś przestać palić zawsze przed akcją! Przez Ciebie się spóźnimy! - powiedział głośniejszym i bardzo zirytowanym tonem Namjoon.

- O co Ci znowu chodzi? Moja wina, że zmienili dzisiaj godzinę i nie zobaczysz swojego lalusia?

- Zamknij się. On nie jest lalusiem i nie masz prawa tak go nazywać!

- Dobra, już dobra, bo Ci jeszcze żyłka pęknie.

   Kiedy Yoongi kończył swojego papierosa, Namjoon dla pewności wyciągnął pistolet i sprawdził czy wszystko jest w porządku.

*w tym samym czasie w kawiarni*

- Jin! On chyba chce go zabić. Musimy tam iść. Słyszysz?! Nie pozwolę go zabić! - krzyknął Hobi i chwilę później ciągnął ze sobą już Jina na drugą stronę ulicy.

- Hoseok ja nie chcę wyjść na jakiegoś debila, sam tam idź i coś zrób! To nie nasza sprawa! - powiedział Jin.

- Jakiego znowu debila?! Za chwilę twój bad boy zastrzeli mojego aniołka!!

- Pfff, bardzo śmieszne, Ty go nawet nie znasz, a już od aniołków go wychwalasz. Człowieku co Ty bierzesz?

-  Cichaj Jin i chodź już!

- Przypominam Ci, że jestem twoim hyungiem, ale dobra nieważne. Poczekaj chwilę i zwolnij, zobaczymy co się dzieje.

  W ten sposób zaczęli śledzić Namjoona oraz miętowowłosego. Nagle nie postrzeżenie, kiedy mieli skręcić w kolejną ulicę, Hobi przewrócił się jak długi na chodniku.

- Ała kurwa! Kto to tutaj postawił?! - krzyknął Hoseok czym zwrócił na siebie uwagę, dwóch śledzonych przez nich mężczyzn, którzy się odwrócili. W tym samym czasie Seokjin przybił sobie mentalnego facepalma i schował się.

- Yoongi - szepcze Namjoon - A jak to stakler? - wyciągnął swoją broń i skierował w stronę zwijającego się z bólu Hoseoka.

   Całemu zdarzeniu zza rogu przyglądał się Jin, którego serce na widok młodszego od razu zaczyna bić szybciej. Zacisnął swoje dłonie w piąstki.

- Czekaj, to chyba nie jest nikt zły.. - próbował uspokoić swojego przyjaciela Suga.

- No nie wiem hyung, lepiej nikomu teraz nie ufać. Zabiję go i będzie po sprawie...
 
    W tym samym momencie, w którym Nam przeładował swoją broń, z ukrycia wyszedł Jin, który z mordem w oczach próbował wzrokiem zabić Namjoona.

- Tylko spróbuj go dotknąć! - kucnął przy Hoseoku - A Ty mój drogi następnym razem, patrz lepiej pod nogi. -Seokjin pomógł wstać obolałemu Hobiemu, który cały czas jęczał z bólu.
- H-hyung..?
- Może pomóc?-odezwał się miętowowłosy.
- Masz samochód, żeby zabrać tą pokrakę do szpitala?
- Nie jestem pokraką!
- Tak, tak, a ja to święty Mikołaj. Przypomnieć Ci kto przed chwilą wywalił się o mały kamyczek?!
- Mam i mogę wam pomóc. Przy okazji Min Yoongi - wyciągnął rękę w stronę Jina.
- Kim Seokjin, a ten tutaj to Jung Hoseok- oddali uścisk dłoni.
- Suga, ale mamy misję jeszcze.
- Sorry, ale dzisiaj musisz poradzić sobie sam.
- Ale hyung!
- Nie Nam, nie masz 5 lat. Dasz sobie radę.

    Po tych słowach Yoongi pomógł Jinowi dociągnąć Hoseoka do swojego samochodu i w końcu pojechali w kierunku szpitala. Zostawiając Namjoona samego na środku chodnika.

Nie każdy jest idealny °Namjin°Where stories live. Discover now