23

432 48 7
                                    

*DWA LATA PÓŹNIEJ*

Narrator

Co się stało przez ten czas?

Eijiro dostał awans w pracy, przez co wreszcie nie martwili się kasą. Co go naprawdę bardzo cieszyło, że idą na dobrą drogę. Oczywiście nadal mieszkali wy tym starym małym mieszkaniu. Wierzył, że już niedługo spełnią swoje marzenia, czyli lepszy dom i dziecko. Naprawdę chłopak tylko o tym marzył już, bo już miał swój skarb przy sobie. Swojego ukochanego Bakugo.

-gotówką~-zaśmiał się do młodej kasjerki, a ta zachichotała pod nosem. Wyciągnął portfel z wewnętrznej kieszeni w kurtce, otworzył go i zaczął wyszukiwać odpowiedniej ilości banknotów i monet, by zapłacić za jedzonko, które wybrał w tym sklepie. Jednak hah ...nie miał ich. Nie ważne ile by zamykał i otwierał portfel kasa się nie pojawiła, a on poczuł mocniejsze bicie serca. Przecież nie mógł wrócić do tego koszmaru!

Zmarszczył brwi myśląc, że na pewno miał z pięć dych w portfelu-przepraszam... jednak kartą-zapłacił szybko przykładając kartę do urządzenia, wziął reklamówkę z zakupami i opuścił kasę, chowając swoją kartę do portfela. Zmarszczył brwi naprawdę myślał, że miał naj mniej te pięćdziesiąt złotych w portfelu jednak zignorował to głupio myśląc, że pewnie wrzucił je przypadkiem do portfela ukochanego albo zostawił je na stole. Ruszył w drogę do ich małego mieszkania. Od super marketu miał jakieś tak na oko z 5 minut drogi? Jakoś tak. Pogoda była ładna szczerze Eijiro kochał zimę. Wiatr rozwiewał jego włosy, a bardziej tylko czerwoną grzywkę, bo miał na sobie czapkę. Szedł po zaśnieżonym chodniku gdzie śnieg wydawał  mu przyjemny dźwięki pod jego butami. Odchylił głowę do tyłu, a płatek śniegu spadł mu na nosek, przez co parsknął śmiechem niczym małe dziecko-cześć kochanie już jestem!-krzyknął głośno wchodząc do domu.  Szybko zdjął buty, które odłożył na specjalną podkładkę by kałuża nie powstała na panelach w przedsionku tylko tam-skarbie gdzie jesteś?- odłożył zakupy na stół i rozejrzał się po domu. Miedzy czasie rozebrał się z reszty niepotrzebnych ubrań. Był sam w domu. Naprawdę myślał, że jego baku jest w domu i przytuli się taki zimniutki do jego ciepłej skóry. Wszedł do kuchni gdzie zaczął rozkładać rzeczy nucił pod nosem zastanawiając się gdzie tak naprawdę polazł jego partner... przecież nic mu nie mówił, że wychodzi-jestem głupi czemu nie zadzwoniłem od razu może coś mu się stało!-przeklną na siebie i wybrał jego numer włączył na głośnik, patrząc na cudowne zdjęcie chłopaka jak się uśmiecha. Katsuki nie odebrał ba, nawet odrzucił jego połączenie. Nie spodobało się to jemu. Jeszcze raz zadzwonił. Jednak sytuacja się powtórzyła. Gdy już zły i zmartwiony miał zadzwonić drugi..nie trzeci raz usłyszał jak ktoś wchodzi do domu 

-jestem-mruknął rozbierając się z kurtki i tak dalej. 

-gdzie ty byłeś?-zmarszczył brwi i stanął we framudze drzwi od kuchni patrząc na niego 

-na cmentarzu... odwiedziłem rodziców -mruknął spokojnie patrząc w lustro gdzie widział swoje odbicie. Strzepał z włosów śnieg i popatrzył na niego.  

-czemu mi nie powiedziałeś, że idziesz poszedł bym z tobą? Po za tym nie nastawiałbym się na ogrzanie się tobą-burknął

-to się przytul do grzejnika będzie tak samo, a może nawet lepiej-prychnął i na mnie popatrzył przybliżył się do mnie i pocałował zimnymi ustami -cześć Eijiro

-cze...czy ty pachniesz papierosami....?

///

Powiedzcie mi czy lepiej wam jeśli pisze tak jak w po przedniejszych rozdziałach, czy tak jak w tym? 

Może Osobno było by lepiej?|kiribakuWhere stories live. Discover now