15

527 73 6
                                    

BAKUGO

Nawet nie wiem ile tam przesiedziałem...ale dosyć długo. Operacja jakby trwała wieczność, z poranku stało się południe. Widziałem, że leje jak cholera mimo tego, że w korytarzu w którym znajdowała się ławka, na której siedziałem nie było okna. Słyszałem po prostu z daleka spadające głośno krople wody obijające się o parapet tworząc przy tym swój własny rytm. Patrzyłem w stronę drzwi przymykając oczy. Kark mnie już bolał od patrzenia ciągle w jedną stronę i jeden punkt. Czerwone światełko nad białymi drzwiami świeciło oznaczając, że za nimi trwa operacja i nie wolno wchodzić. Byłem zdenerwowany, jak i zmęczony jednak bardziej psychicznie niż fizycznie. Miałem wrażenie, że zaraz zasnę. Moje oczy mi się zamykały same a ciało zjeżdżało powoli po białej ścianie, która robiła mi za oparcie. Warknąłem waląc pięścią w jebana ławkę, na której przysypiałem. Nagle drzwi, na które ciągle z upartością patrzyłem otworzyły się a moje nagłe zmęczenie jakby znikło, a w głowie pojawiły się pytania na które musiałem znać odpowiedź

-do jasnej cholery ile można!?co z Eijiro?!-wstałem jak oparzony podchodząc do lekarza w białym fartuchu

-a pan jest...

-tak do cholery jestem jego rodziną! mów!-byłem wręcz zdenerwowanym czemu ludzie muszą mnie zawsze denerwować? czemu jak mam kaca!? ughhhh

-tak więc jeśli chodzi o..-popatrzył na mnie poważnym wzrokiem, kładąc rękę na moim ramieniu. Miałem ochotę wykręcić mu tą łapę i powyzywać jednak chciałem uzyskać odpowiedzi. Jednak po jego minie mogłem się domyślić co się właśnie tam stało.

-proszę nie przerywać...nie mam sił na jakieś przerwy! mów mi prosto w twarz!-warknąłem zaciskając pięść czekałem tylko na słowa "przykro robiliśmy co w naszej mocy"....kurwa...to przeze mnie....zacisnąłem pięść. Nie wyobrażałem sobie życia bez tego idioty....już dawno temu przysięgłem sobie, że będę tylko z nim żyć...zjebałem! Wróciłem do moich jebanych uzależnień...kurwa! Kirishima!

-mój pacjent przeszedł pomyślnie operacji i aktualnie zostaje przeniesiony do sali-popatrzył na mnie -nie ma się czym denerwować obecnie jest jeszcze w śpiączce- poklepał mnie po ramieniu a ja myślałem, że się zajebie...a raczej go, a jednak uklęknąłem na podłogę. Teraz czułem ogromną ulgę. Nawet nie zauważyłem, kiedy na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a na policzkach łzy, które od kilku godzin powstrzymywałem. W głowie miałem jedną myśl, on żyje! To był pewien rodzaj zbawienia dla mnie. Nigdy nie wierzyłem w boga, a teraz miałem ochotę nawet mu podziękować czy w niedziele nie śmiać się z moherów zapierdalających na msze o dziewiątej. Czułem się, że w tej chwili mogę się stać nowym człowiekiem dobrym....ale to było tylko naprawdę chwilowe...pfff nikt normalny by nawet tak o mnie nie pomyślał. Przetarłem twarz i wstałem zobaczyłem, że lekarza już nie było chyba zrozumiał, że nie będę mu dziękować i sobie poszedł. Nad drzwiami czerwone światełko zgasło, a z sali wyszły pielęgniarki pchające łóżko na którym był Eiji

-eiji...-szepnąłem podchodząc do łóżka. Nie słuchałem kobiet, które kazały mi go nie dotykać. Szedłem z nimi do sali gdzie chcieli położyć Kirishime. Długo walczyłem z tym by zostać tam z nim. Mimo, że mnie wyganiali, próbowali wypchać czy grozili ochroną, a nawet policją ja siedziałem, a bardziej stałem przy nim. W końcu mi odpuścili i zostałem z nim sam na sam. Stałem tak kilka godzin czekając aż się wybudzi nie odzywałem się. Popatrzyłem na jego twarzna której były różne opatrunki. Westchnąłem głośno i usiadłem na brzegu łóżka-proszę ...pomóż mi wyjść z tego gówna...

///

Może Osobno było by lepiej?|kiribakuWhere stories live. Discover now